Miało być dobrze i szlachetnie, a skończyć może się bankructwem wielu firm i bezrobociem dla kilku tysięcy ludzi. O czym mowa? O ustawie o środkach nadzwyczajnych mających na celu obniżenie cen energii elektrycznej.
Ustawa o środkach nadzwyczajnych mających na celu obniżenie cen energii elektrycznej
Intencje były dobre: trwa kryzys energetyczny i ustawodawcy chcieli zagwarantować maksymalne ceny energii dla małych i średnich przedsiębiorstw. Tyle tylko, że nie wzięli pod uwagę specyficznej sytuacji polskich małych i średnich przedsiębiorstw handlujących prądem, a działanie ustawy w tej postaci może je skutecznie zmieść z rynku. Ich miejsce zajęłyby podmioty niepolskie, a chyba nie o to chodziło ustawodawcom…
Ustawa, która weszła w życie i ma działać do końca 2023 roku zakłada w wielkim skrócie, że jeśli firmy, które obracają na polskim rynku energią elektryczną i kupują ją na przykład po 1500 zł za megawatogodzinę, muszą ją sprzedać małym i średnim przedsiębiorstwom za cenę 785 zł. Gwałt i rozbój? Niekoniecznie, rząd ma bowiem rekompensować różnicę pomiędzy zakupem, a sprzedażą i dodatkowo dopłacić 3 procent od ceny zakupu, czyli od 1500 zł traktując to jako zysk firmy. Do tej pory wszystko w porządku, wszyscy zadowoleni. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Są firmy handlujące energią, które kupiły ją na zapas kilka lat temu po na przykład za 600 zł za megawatogodzinę i sprzedają ją dziś taniej niż po 785 pln. Teoretycznie wszyscy dalej powinni być zadowoleni, ale niestety, ustawa nakazuje oddać takiej firmie cały zysk, a rząd ma jedynie wypłacić takiej firmie 3 procent od ceny zakupu czyli od 600 zł. To znaczy, że zamiast sprzedawać tani prąd trzeba by dopłacać do interesu i to niemało.
Polskim firmom handlującym energią może grozić bankructwo
Zapis tej ustawy w istocie karze firmy, które w trosce o swoich klientów zaryzykowały i zakupiły kilka lat temu od dużych polskich firm energetycznych zapas energii aby zachować ciągłość dostaw i dobre ceny. Dziś zabiera im się zysk, pomimo że sprzedając energię dalej nie przekraczają rządowego progu 785 zł. Oprócz ryzyka bankructwa polskich firm handlujących energią, przepis ustawy może spowodować nieprzewidziane obciążenia dla budżetu państwa. Firmy energetyczne mogą teraz teoretycznie kupować drogą energię po np. ok 2 000 zł i sprzedać po 785 zł, a rząd będzie musiał wypłacić im zysk od 2 000 i rekompensować straty.
W sprawie ustawy, która doprowadzić może do szeregu bankructw reagowało Ogólnopolskie Stowarzyszenie Dystrybutorów niezależnych Energii Elektrycznej zwracając uwagę na zagrożenia wynikające z przepisów i na możliwość skorygowania ich nowelizacją informując o nich wszystkich posłów. Członkowie stowarzyszenia nie rozumieją dlaczego ustawodawca nie zajął się manipulacjami cen na giełdach energii, dlaczego karze się firmy, które zainwestowały wcześniej pieniądzem nakazując im oddać cały zysk.
- Ta ustawa toruje drogę zachodniemu kapitałowi, który wejdzie na rynek po bankructwie polskich firm – mówi nam członek stowarzyszenia.
WK
Zobacz też:
Inne tematy w dziale Gospodarka