Policja przeszukała we wtorek domy aktywistów klimatycznych z grupy "Ostatnie pokolenie" w kilku krajach związkowych w Niemczech. Jednym z zarzutów postawionych przez prokuraturę w Neuruppin jest "tworzenie organizacji przestępczej".
Jak podają niemieckie media, śledczy w co najmniej siedmiu niemieckich krajach związkowych przeszukali domy aktywistów klimatycznych z grupy "Ostatnie Pokolenie".
Atak na rafinerię PCK w Schwedt
"Ostatnie Pokolenie" to grupa, która od prawie roku niemal codziennie demonstruje na rzecz walki z radykalnymi zmianami klimatu. Aktywiści stosują do tego dość kontrowersyjne taktyki, takie jak: blokowanie dróg poprzez przyklejanie się do jezdni, oblewanie obrazów w muzeach, czy też przyklejanie się do płyt lotnisk.
Przeszukania w mieszkaniach są jednak spowodowane atakami na rafinerię PCK w Schwedt od kwietnia 2022 r.. "Ponieważ rafineria PCK w Schwedt (na wschodzie Niemiec) podlega jurysdykcji prokuratury w Neuruppin, tam prowadzone są dochodzenia" – informuje portal rbb24. Według prokuratury prowadzone jest dochodzenie w sprawie jedenastu osób.
"Ostatnie Pokolenie" potępia rewizje
Rzeczniczka grupy Carla Hinrichs potwierdziła wtorkową operację policji i prokuratury. "Moje mieszkanie zostało przeszukane dziś rano" – napisała na Twitterze. "To przerażające, kiedy policja przegląda twoją szafę. Czy poważnie myślicie, że teraz się zatrzymamy?" – dodała.
"Ostatnie Pokolenie" zdecydowanie potępiło rewizje. "Podczas gdy państwo lekceważy nasze podstawowe prawo poprzez brak ochrony klimatu, policja przeszukuje domy tych, którzy próbują wszystkiego, aby w pokojowy w sposób to nagłośnić" – przekazała organizacja w oświadczeniu. Jej zdaniem to kryzys klimatyczny jest prawdziwym zagrożeniem, a rząd nie reaguje. "To jest łamanie prawa. To jest niezgodne z konstytucją. To jest przestępstwo" – krytykują aktywiści.
Przykleił się do drogi, ale klej był za mocny
Jedną z ostatnich, głośniejszych akcji grupy "Ostatnie Pokolenie" był piątkowy protest polegający na blokowaniu dróg przez przyklejanie się demonstrantów do podłoża. Jeden z uczestników protestu w Moguncji mocno odczuł skutki tej akcji – użył najprawdopodobniej mocnego kleju przemysłowego. Drogowcy musieli go uwolnić, wycinając kawałek nawierzchni za pomocą przecinaka i wiertarki udarowej.
W piątkowym proteście brało udział sześć osób, próbujących zablokować ruch w rejonie głównej arterii komunikacyjnej Moguncji w godzinach porannego szczytu. Do asfaltu przykleiło się czworo aktywistów. Akcja, jako wcześniej niezarejestrowana, została uznana przez władze miasta za nielegalną i rozwiązana.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka