W wyniku wysokiej inflacji i drożyzny, w polskich sklepach coraz częściej dochodzi do kradzieży. Zjawisko to obserwowane jest przez pracowników m. in. Lidla czy Biedronki.
Coraz więcej kradzieży w Biedronce i Lidlu
W polskich sklepach klienci coraz częściej decydują się na kradzieże. Dotyka to w szczególności popularne dyskonty, takie jak Biedronka i Lidl.
— Kiedyś ginęły raczej droższe produkty, a teraz wszystko, co tylko zmieści się do kieszeni, ludzie kradną nawet bułki — powiedziała w rozmowie z "Gazetą Pomorską" kasjerka jednej z bydgoskich Biedronek.
— Nieraz złodzieje wpadają. Zwykle, jeśli raz uda im się coś ukraść, próbują następnego dnia lub w najbliższym czasie i wtedy już ochrona ma ich na oku — dodała pracowniczka Biedronki.
Skutki drożyzny. Lidl bagatelizuje problem
"Gazeta Pomorska" próbowała ustalić straty poniesione przez poszczególne sklepy w wyniku kradzieży. Okazuje się, że niewielu przedstawicieli poszczególnych sieci chce o tym mówić. Oficjalnego komunikatu od Biedronki nie było. Gazeta odpowiedź otrzymała jedynie od Lidla.
— W naszych sklepach mają miejsce drobne kradzieże, ale ich skala jest niewielka i ciągle się zmniejsza — poinformowano w oficjalnej odpowiedzi.
Z kolei statystyki mówią, że kradzieże w sklepach są coraz większym problemem branży handlowej. Najgorszej sytuacja wygląda w małych, osiedlowych sklepach.
Biedronka, Lidl i inni. Problem wcale nie znika, tylko się pogłębia
Dane Komendy Głównej Policji wskazują, że od stycznia do października 2022 roku stwierdzono 26 030 kradzieży w sklepach. Co o 29,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku. Wówczas takich przypadków odnotowano 20 107. Z kolei w 2020 roku – 16 387 — informuje Radio ZET.
Stacja cytuje wypowiedź eksperta branży retailowej z Grupy SkipWish, Macieja Tygielskiego. Wskazuje on, że wzrost przestępstw kradzieży stanowi spory problem społeczny oraz podkreśla, że to efekt ciągle zwiększających się kosztów życia.
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka