Przed rozpoczęciem prywatnego pokazu filmu "Wszystkie chwyty dozwolone. Afera Getback" Sylwestra Latkowskiego okazało się, że komercyjne seanse, które miały odbyć się w kolejnych dniach, zostały odwołane. Przez naciski zamieszanych w aferę. Centralną postacią, wokół której kręci się narracja dokumentu, jest biznesmen Leszek Czarnecki. Ale nie tylko.
Latkowski: "Niektórzy nie byli pewni, czy dojdzie do premiery"
Już godzinę przed planowanym rozpoczęciem seansu o godz. 20 w kawiarni w kinie Kinoteka zbierali się coraz tłumniej goście, ale i tak nie wszyscy dotarli na czas. Już po tym gdy około 200 osób zebrało się w jednej z sal kinowych, reżyser mówił, że do ostatnich chwil niektórzy nie byli pewni, że do premiery dojdzie. Było to wynikiem faktu, że komercyjne odtworzenia filmu zostały odwołane, więc w świadomości ludzi powstała myśl, że nie odbędzie się również nieoficjalny pokaz.
Czytaj:
Film rozpoczął się ze sporym opóźnieniem. W tym czasie o problemach z wyjaśnieniem afery mówił do swoich gości Latkowski. Najsmutniejsze w całej historii jest to, że na celowniku znaleźli się poszkodowani inwestorzy, na których zaczęto zbierać haki, nasyłać na nich media, co potwierdził jeden z nich w filmie. Po seansie Artiom Bujan wraz z innymi ofiarami afery, dziękowali dziennikarzowi za zaangażowanie i zrealizowanie dokumentu.
Sylwester Latkowski: Nie robię filmu dla polityków. Źródło: YouTube/LatkowskiTV
Byli lobbyści i poszkodowani, oskarżeni i adwokaci
W foyer przed salą kinową oczekujący na pokaz zwracali uwagę na gen. Romana Kurnika, byłego kapitana SB i zastępcę Komendanta Głównego Policji w czasie urzędowania gen. Marka Papały. Gość powinien być ważną postacią w kolejnym filmie Latkowskiego, o kulisach zabójstwa wspomnianego szefa policji.
Wśród gości Latkowskiego był pełen przekrój ludzi zainteresowanych aferą. Byli lobbyści, poszkodowani, prokuratorzy, podejrzani i oskarżeni, finansiści, adwokaci i kilku dziennikarzy.
Dlaczego do premiery nie doszło w TVP?
Latkowski wspominał dlaczego do premiery filmu nie mogło dojść w Telewizji Publicznej, w której pierwotnie miało to się stać. Władze TVP chciały bowiem wyciąć wątki, które mogą być niewygodne dla ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Jak dowiadujemy się z filmu, wcześniej śledztwo szło w kierunku przypisania afery premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, ale zdaniem reżysera historia jest bardziej złożona i jest niewygodna dla różnych środowisk, zarówno z obozu władzy, jak i opozycji.
Okrzyki "nieprawda!" na sali
W filmie głównie wypowiadają się Konrad Kąkolewski, były prezes Getback, Piotr Osiecki (Altus SA), była członkini władz Idea Banku, a także mówiący z prędkością wystrzeliwanych pocisków z karabinu obecny prezes Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski. Jego niektóre wypowiedzi kontrowały okrzyki "nieprawda", które niosły się po sali. Najmocniejsza była ta zaskakująca bezpośredniością, że afery finansowe są wpisane w świat finansów.
Dużo było też cytowanych wypowiedzi Leszka Czarneckiego, o którym byli współpracownicy mówili jako o źle zarządzającym, a także posługującym się językiem i podtekstami, które nie przystoją w korporacji. Z cytowanych zeznań wynikało, że biznesmen złożył zawiadomienia do prokuratury na swoich podwładnych. Jego pełnomocnikiem był wówczas mec. Roman Giertych.
Latkowski: "Doradczyni prokuratury przyjaźni się z małżeństwem Giertychów"
Na ciekawy wątek z tym związany zwraca uwagę Latkowski. Jednym z doradców prokuratury była bowiem Paulina Pietkiewicz z Abris-u, o roli tej spółki opowiada w filmie reżyser. Kobieta nie chciała spotkać się z dziennikarzem i odpowiadać na pytania. Natomiast Latkowski ujawnił, że doradczyni prokuratury, wraz z mężem, prywatnie przyjaźni się z małżeństwem Giertychów, co powinno zostać uznane za konflikt interesów.
Wszystkie chwyty dozwolone. Afera GetBack - zwiastun filmu. Źródło: YouTube/Latkowski TV
Dokument trwa aż 99 minut, więc nie sposób go w całości opowiedzieć. Są w nim sceny, po których można na głos się roześmiać, zdenerwować, ale też wzruszyć. Tak jest gdy słuchamy jednego z poszkodowanych mężczyzn, który zainwestował pieniądze, nigdy ich nie odzyskał, a premiery filmu nie dożył. 73-letni mężczyzna, wykonujący wolny zawód, chciał pomnożyć oszczędności, a ostatecznie je stracił i nie był w stanie kupować sobie wszystkich niezbędnych leków.
Afera GetBack. "Śledztwo w nowych kierunkach?"
W kuluarach pojawiły się rozważania, że być może po filmie prokuratura zacznie prowadzić śledztwo w nowych kierunkach. Jednocześnie zauważano, że temat jest tak skomplikowany, że trudno go zrozumieć nie tylko zwykłemu obywatelowi, ale nawet dziennikarzom, co sprawia, że produkcja Latkowskiego ma niewielkie szanse na dotarcie do szerokiego grona odbiorców. Autor zapowiedział, że zrobi wszystko aby film trafił do internetu.
Marcin Dobski
Zobacz dalej:
Inne tematy w dziale Polityka