Ponad 130 specjalistów, zajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego, pracowało nad projektem nowelizacji. GDDKiA liczy, że zaproponowane zmiany wejdą w życie. Eksperci chcą przede wszystkim zlikwidować "znakozę", czyli zbyt dużą liczbę znaków drogowych. Wielu kierowców uskarża się, że ciężko się zorientować, jaki jest dany przepis na odcinku drogi z powodu mnogości znaków.
Mniej znaków na drogach
Ale na tym nie koniec. Doradzono, by zrezygnować ze znaku B-33 ograniczenia prędkości na drogach, kiedy warunki i stan nawierzchni nie pozwalają na szybszą jazdę. Taki znak powinien być też poprzedzony informacją o tym, dlaczego kierowca ma zwolnić - np. z powodu śliskiej nawierzchni, robót drogowych albo bliskości ze skrzyżowaniem.
Oznakowanie na autostradach i "ekspresówkach" ma być urozmaicone tabliczkami z możliwym objazdem. Miałyby one zostać postawione kilometr przed węzłami, co pozwoli uniknąć stania w ogromnych korkach. Wydłuży się czas migania żółtego światła tam, gdzie prędkość dozwolona jest większa niż 50 km/h. Nie będzie pojawiać się 3 sekundy, a przez 4 sek. - zaproponowali eksperci drogowi.
Czytaj: Awantura o rosyjskiego agenta. Sikorski odpiera zarzuty: To wina Cenckiewicza
"Ekspresówki" zmienią się w autostrady
Inny pomysł zakłada podniesienie prędkości na drogach ekspresowych do autostradowych. W pierwszej grupie wolno poruszać się do 120 km/h, natomiast w drugiej - do 140 km/h. - Zrównanie prędkości może odbywać się w dół lub w górę. Opcją jest też ustanowienie nowego limitu po środku - potwierdził "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Szymon Piechowiak, rzecznik GDDKiA. W efekcie drogi ekspresowe stałyby się de facto autostradami.
- Sieć autostradowa zostanie ukończona, nie widzimy więc sensu, by to rozróżnienie podtrzymywać, wiedząc, że projektowo i technicznie dużych różnic nie ma - dodał rzecznik GDDKiA w rozmowie z RMF FM. - Nie definiujemy, czy równalibyśmy do niższego czy wyższego pułapu: 120 czy 140 km/h. Może trzeba spotkać się w środku i wprowadzić ograniczenie do 130 km/h. Może będzie dyskusja, że 150 km/h - dodał.
Sprawdź: Film dokumentalny o Meghan i Harry'm. Fani już wytykają manipulacje Netfliksowi
GW
Komentarze
Pokaż komentarze (13)