Artur Rojek zabrał głos w sprawie głośnego oskarżenia, jakie pod adresem jego i jego żony rzucił Łukasz Minta - były współpracownik i jeden z pomysłodawców łódzkiego festiwalu Great September.
Łukasz Minta oskarża Artura Rojka
Salon24.pl pisał o sprawie tydzień temu. Łukasz Minta, jeden z pomysłodawców festiwalu Great September, udostępnił wówczas na Facebooku obszerny wpis, w którym opisał jak z jego perspektywy wyglądały kulisy współpracy z organizatorami imprezy – Arturem Rojkiem i jego żoną Anną.
Polecamy:
Lista pretensji była długa, sprowadzała się ostatecznie do prostej kwestii: „Zostaliśmy z długami za kampanię promocyjną, koszta osobowe oraz hotele. (...) Za naszą pracę oczywiście nikt nie zamierza nam zapłacić”.
Wpis wzbudził ogromne emocje odbiorców, znaczna część komentujących jednoznacznie opowiedziała się po stronie Minty i „wywoływała do tablicy” Artura Rojka i jego małżonkę.
W czwartek (1 grudnia) organizator festiwalu wydał oświadczenie, w którym odniósł się do zarzutów. „Mamy podstawę sądzić, że ta chęć wywołania skandalu medialnego to nieudana próba zastopowania naszych dalszych roszczeń wobec Łukasza” - brzmiała odpowiedź organizatora, którą udostępnił także Artur Rojek.
Rojek odpowiada Mincie: Spotkamy się w sądzie
Teraz Artur Rojek dłużej wypowiedział się w social mediach.
Na Facebooku zamieścił obszerniejszy wpis, w którym czytamy: „Łukasz, naprawdę chciałem zrobić tę imprezę z Tobą. Długo walczyłem o to, by nam obydwu się udało. (…) Mogłeś rozliczyć się z nami z zaliczki i z pracy jaką wykonałeś – proponowaliśmy Ci to wielokrotnie. Mogliśmy pójść w swoją stronę. Teraz spotkamy się w sądzie. Nie być może, ale na pewno. Tam ostatecznie wyjaśnimy wszystkie sporne kwestie”.
Były lider Myslovitz pisze także: „Dziś moi prawnicy wysłali do niego wezwanie do rozliczenia zaliczki. Kolejne od nas. Pierwsze od prawników. Ostatni raz prosiliśmy go o rozliczenie mailowo 28 listopada, czyli dwa dni przed jego sławnym postem na FB - przypadek? Do tej pory nie mamy informacji, co stało się z prawie 40 000 zł z 253 000 zł, którymi Łukasz dysponował. W ostatnich dniach Łukasz przygotował nowy kosztorys. Dostaliśmy go przypadkiem mejlem 3 grudnia w korespondencji kierowanej nie do nas, a do jego kancelarii. Jest inny niż wszystkie, które widzieliśmy wcześniej. I wciąż nie jest udokumentowany fakturami czy potwierdzeniami przelewów”.
"Ratowaliśmy imprezę, na której nam zależało"
Rojek dodaje w innym miejscu: „na 3 tygodnie przed pierwotną datą imprezy, podczas weryfikacji stanu przygotowań, przy udziale przedstawicieli Łódzkiego Centrum Wydarzeń, Łukasz, wbrew wcześniejszym zapewnieniom, skonfrontowany z brakiem konkretnych ustaleń z zespołami, scenotechniką, klubami i wszystkimi podmiotami, za których działanie miał odpowiadać – przyznał, że Festiwal nie jest gotowy od strony produkcyjnej.
Dokładnie w tamtym momencie w porozumieniu z ŁCW zatrudniliśmy nowego podwykonawcę, który wyprodukował wydarzenie. Ratowaliśmy imprezę, na której nam wszystkim zależało”.
Łukasz Minta nie odniósł się jeszcze do odpowiedzi Artura Rojka.
KW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura