- Dzisiaj mogę powiedzieć po rozmowie z wojewodą, szefami portów w Gdańsku, że mamy klęskę urodzaju. Wiemy, że ten węgiel jest – stwierdził premier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że pracownicy w terminalach pracują po 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.
Place z węglem są przepełnione
Szef rządu dodał, że węgiel jest wywożony transportem kolejowym i samochodowym. - Dzisiaj problem polega na tym, że w niektórych gminach składy węglowe, z którymi gminy podpisały umowy i place wykorzystywane przez te gminy są już pełne. Dlatego tu czeka kilka składów pociągowych, aby móc wyjechać z węglem do Polski - mówił.
Premier powiedział też, że opozycja powinna dołożyć swój pozytywny głos do tego, co się dzieje, bo dziś mówi, że węgla jest za dużo. - Mówili, że cena węgla jest za wysoka, bo była rzeczywiście za wysoka, ale dzisiaj pojawiają się głosy, że cena węgla jest za niska, bo składy węglowe muszą gwałtownie obniżać tę cenę. O to nam chodziło, żeby cena węgla była jak najniższa. Dziś ona jest poniżej 2 tys. złotych - przytoczył przykład Morawiecki. W opinii szefa gabinetu, są gminy, gdzie można kupić węgiel po 1500 czy 1600 zł.
- Jak doliczymy do tego 1 tys. zł do tony przekazane, to powoduje, że ta cena jest przyzwoita, na poziomie niewiele przekraczającym lub bardzo podobnym do tej, jaka była przed inflacją, przed tą zwyżką cen - zaznaczył.
Ponad 2 tys. gmin podpisało umowy z importerami - stwierdził na briefingu prasowym. Odnosząc się do faktu, że jeszcze ponad 200 gmin nie podpisało umów, premier odparł, że "jeśli trzeba będzie gdzieś awaryjnie dostarczyć węgiel, to jesteśmy po to, żeby do każdej gminy dostarczyć rzeczywiście ten węgiel". W razie potrzeby zostanie zorganizowana odpowiednia logistyka, aby w żadnym gospodarstwie węgla nie zabrakło - zapewnił.
Morawiecki: Państwo jest sprawne
Podczas poniedziałkowej konferencji w Porcie Gdańskim Eksploatacja, szef rządu stwierdził również, że są takie momenty w historii, gdy rząd musi "mocno chwycić ster we własne ręce", zaproponować własne rozwiązania i potem je skutecznie zrealizować.
- Na rynku surowców po ataku Rosji na Ukrainę zapanował chaos. Nie było żadnych normalnych mechanizmów rynkowych, trzeba było je zastąpić mechanizmami sprawnego państwa – wyjaśnił Morawiecki.
Polityk wskazał, że jednym z podstawowych problemów Polaków był problem z węglem. - Embargo Unii Europejskiej na węgiel z Rosji spowodowało, że musieliśmy dość gwałtownie szukać nowych kierunków i zwiększać import z już istniejących kierunków. Problemem była też cena węgla. Jeszcze dwa, trzy miesiące temu węgiel na składach był po 3,5-4 tys. zł, a nawet przekraczał 4 tys. zł za tonę - komentował.
Morawiecki przypomniał, że rząd wprowadził dopłaty do węgla. - To też okazało się niewystarczające. Dlatego weszliśmy w cały ciąg logistyczny, w cały układ transportu, od importu przez przeładunek w portach, jak tu w Gdańsku. Uruchomione zostały wszystkie możliwości przeładunkowe, także przywóz z zagranicy przez Łotwę, porty ARA, czyli Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia - Belgia, Holandia, Niemcy, z całego świata – wyliczał.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka