Dziennikarze TVN24 dotarli do dokumentów międzynarodowego zespołu ekspertów, którzy po badaniu ciał ofiar katastrofy smoleńskiej stwierdzili, że nie ma dowodów na wybuch na pokładzie samolotu Tu-154 M.
Międzynarodowy zespół biegłych
Chodzi o specjalny Zespół Śledczy Numer 1 Prokuratury Krajowej, powołany w kwietniu 2016 roku. Śledczy z tego zespołu w 2020 roku powołali szesnastu biegłych "w celu przeprowadzenia oględzin i otwarcia ekshumowanych zwłok 83 ofiar katastrofy, analizy dokumentacji medycznej wszystkich ofiar i wydania opinii wstępnych, uzupełniających oraz opinii końcowej".
Nad tą opinią pracowali specjaliści w zakresie medycyny sądowej ze Szwajcarii, Portugalii, Danii, Francji oraz Polski. Jak podawała w komunikacie prasowym Prokuratura Krajowa, to "światowej sławy eksperci od badania wypadków lotniczych. Mają oni gwarantować rzetelność i profesjonalizm śledztwa" - informuje TVN24.
Zespół ekspertów: Na pokładzie tupolewa nie doszło do wybuchu
Dziennikarze dotarli do postanowienia członka zespołu śledczego numer 1, prokuratora Michała Przybyłowskiego z 24 listopada, dotyczącego dopuszczenia "dowodu z uzupełniającej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej".
"Według naszych informacji prokurator Przybyłowski interesuje się także stanowiskiem zespołu, wyrażonym w końcowej opinii. Ma prosić o doprecyzowanie, czy zawarte tam stwierdzenie, że “w żadnym przypadku w opiniach nie wskazano na obecność jakichkolwiek obrażeń lub innych medycznych cech, których charakter sam w sobie stanowiłby podstawę uprawdopodobnienia hipotezy gwałtownego wyzwolenia energii o charakterze eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych" odnosi się do wszystkich opinii wstępnych i uzupełniających wydanych oraz analizowanych przez międzynarodowy zespół biegłych" - podaje TVN24.
Z przytoczonego fragmentu wynika zatem, że ostateczna konkluzja eksperckiego zespołu wskazała, że na pokładzie samolotu Tu-154 w Smoleńsku nie doszło do wybuchu. Upublicznienia tej ekspertyzy domaga się od Prokuratury Krajowej Roman Giertych.
Dokument został również przesłany przez prokuratorów do członków rodzin ofiar. Potwierdziła to poseł Barbara Nowacka, której matka zginęła w katastrofie. - Nie jestem zaskoczona konkluzją opinii biegłych. Wiedziałam, że Antoni Macierewicz nie posiada żadnych dowodów na wybuch. Sam dokument świadczy o tym, że śledztwo jest prowadzone merytorycznie. Celowo i politycznie jest spowalniane, bo tę konkluzję już dawno powinniśmy poznać oficjalnie – mówi posłanka w rozmowie z tvn24.pl.
Macierewicz lansuje tezę o wybuchu
Według raportu ogłoszonego w kwietniu przez podkomisję ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego pod Smoleńskiem, na której czele stoi Antoni Macierewicz, główną przyczyną katastrofie w Smoleńsku był właśnie wybuch. Komisja podtrzymuje, że doszło do eksplozji przed rozbiciem się maszyny o ziemię.
W wrześniu w programie "Czarno na białym" w TVN24 został wyemitowany reportaż "Siła kłamstwa", w którym przedstawiono materiały wskazujące na to, że podkomisja Antoniego Macierewicza dysponowała wynikami badań, które zaprzeczały tezie o wybuchu w skrzydle prezydenckiego samolotu Tu-154 lecącego do Smoleńska, a które nie zostały opublikowane. Macierewicz w oświadczeniu opublikowanym po emisji programu twierdził, że "zarzuty i pseudoargumenty" przedstawione przez stację TVN są "fałszywe i prezentują rosyjski punt widzenia, wprowadzając w błąd polską opinię publiczną".
ja
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka