W ostatnim czasie rosyjscy pranksterzy narobili kłopotów prezydentowi Polski Andrzejowi Dudzie. Okazuje się, że wzięli się też za „trzecią osobę w państwie”, czyli marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.
Pranksterzy udają marszałka Grodzkiego
Przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Rusłan Stefanczuk poinformował w piątek, że w ostatnich dniach otrzymał wiadomość od rosyjskich prankerów podszywających się pod marszałka polskiego Senatu Tomasza Grodzkiego, jednak nie zdołali go oni oszukać.
Polecamy:
"Element wojny hybrydowej"
"W ostatnich dniach rosyjscy pomagierzy (trudno ich nawet nazwać »służbami specjalnymi«) zaczęli pisać do mnie w imieniu mojego przyjaciela i przyjaciela Ukrainy, marszałka polskiego Senatu Tomasza Grodzkiego. Dzięki Bogu, mam własne kontakty i mogę kontaktować się z liderami wielu krajów" - napisał Stefanczuk na Facebooku.
Podkreślił, że choć próba "udawania europejskich polityków" rozbawiła jego samego i marszałka polskiego Senatu, to należy zachować ostrożność. Działania pranksterów "to element wojny hybrydowej i jeszcze jedna metoda żałosnej propagandy rosyjskiej" - oświadczył szef parlamentu Ukrainy.
Duda na celowniku pranksterów z Rosji
Pod koniec listopada okazało się, że Kancelaria Prezydenta wyjaśnia incydent z fałszywym połączeniem telefonicznym po eksplozji rakiety w Przewodowie. Do prezydenta Andrzeja Dudy zadzwonił człowiek podający się za Emmanuela Macrona. Jak się okazało, byli to rosyjscy pranksterzy, którzy już raz wkręcili polskiego prezydenta.
Okazało się, że obowiązująca instrukcja w sprawie połączeń z zagranicznymi partnerami nie została zastosowana.
Media informowały, że pracę najpewniej straci prezydencki minister Jakub Kumoch. Wcześniej konsekwencje w związku z tą sprawą zapowiedziała Kancelaria Prezydenta.
KW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka