Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński zaprezentowali zarys kompetencji komisji weryfikacyjnej, która ma sprawdzić zależności Polski od Rosji w latach 2007-2022. - Należy zweryfikować wpływ rosyjskiej polityki, biznesu i agentów na bezpieczeństwo wewnętrzne i energetyczne Polski; nie mamy niczego do ukrycia, dlatego powinien być zweryfikowany okres od 2007 r. do obecnych czasów - argumentował szef rządu.
Państwowa Komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 - tak ma nazywać nowe gremium, które ma przypominać prerogatywami komisję weryfikacyjną ds. reprywatyzacji, którą kierował Patryk Jaki. W nim zasiadać ma 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm RP. Na jej czele stanie przewodniczący wybierany spośród wybranych.
Zobacz: PiS montuje sojusz z hiszpańskim Vox. Kaczyński obecny na rozmowach
Komisja ds. zbadania wpływów rosyjskich w Polsce
Komisja będzie analizować m.in czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim, wpływanie na treść decyzji administracyjnych, wydawanie szkodliwych decyzji, składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Co grozi urzędnikom państwowym
Wyszczególniono prerogatywy nowego gremium. Komisja, która zbada zależności bezpieczeństwa wewnętrznego od Rosji, będzie mogła usunąć polityka, wydającego odpowiednie decyzje, aż na 10 lat od funkcji publicznych. Poza tym, komisja uzyska prawo do uchylania decyzji administracyjnych, wydanych w wyniku rosyjskich wpływów. Urzędnik, któremu udokumentuje się zależności od Rosji, straci poświadczenia bezpieczeństwa na okres 10 lat.
Kaczyński i Morawiecki o projekcie ws. komisji
- Widzimy doskonale, że niektórzy cały czas próbują ukryć swoje działania z przeszłości, przemalować swój wizerunek, zmienić nastawienie, zmienić świadomość Polaków, a Polacy zasługują na prawdę. Polacy chcą poznać prawdę, i dlatego ta komisja weryfikująca wpływy rosyjskie na bezpieczeństwo wewnętrzne w Polsce potrzebna jest nie tylko po to, aby wyjaśnić przeszłość, ale również, żeby pozbyć się tych zwałów, tych osadów rosyjskich raz na zawszę w przyszłości - ocenił Mateusz Morawiecki.
Jarosław Kaczyński zauważył, że projekt nie ma na celu powołania typowej komisji śledczej. - Od razu chciałbym powiedzieć, że tutaj nie chodzi o komisję śledczą. W tym wypadku chodzi o coś, co przypomina, czy będzie przypominać, jeżeli sprawa zostanie sfinalizowana, tę komisję, która zajmowała się reprywatyzacją w Warszawie i po dziś dzień się zajmuje - podkreślił prezes PiS.
- W naszym życiu publicznym jest bardzo wiele nieprawdy. Walka polityczna właściwa w kraju demokratycznym jest rzeczą, od której nie można się uchylać i która jest ceną demokracji, ceną praw obywatelskich, ceną wpływu obywateli na bieg spraw publicznych. Ale ta walka polityczna nie powinna się odbywać w zupełnym już oderwaniu od prawdy, zupełnym oderwaniu od faktów. Sądzę, że działanie tej komisji powinno przyczynić się do tego, żeby to zjawisko zostało przynajmniej ograniczone - ocenił.
Kaczyński odniósł się w ten sposób do oskarżeń ze strony Donalda Tuska i PO o sprzyjanie Rosji, które ma m.in. objawiać się politycznym sojuszem z Viktorem Orbanem czy Marine Le Pen.
Czytaj:
Tusk: Nie zakładam, że PiS i Kaczyński współpracują z rosyjskimi służbami
Tusk rzuca liczbami, porównuje swój rząd do PiS. "Nigdy wybór nie był tak prosty"
Solidarna Polska ma plan, jak dopaść Tuska. Zbiera nawet podpisy
GW
Inne tematy w dziale Polityka