Niemcy są bardzo ważnym krajem w NATO. Trzeba się nastawić na to, że będą nam pomagać w sytuacji wojennej. I należy ćwiczyć integrowanie oddziałów, systemów obrony przeciw powietrznej. A co do propozycji przekazania systemów PATRIOT żałowałbym, gdyby nie wykorzystano tej okazji – mówi Salonowi 24 Jan Parys, minister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego.
Niemcy proponują przekazanie Polsce części swoich rakiet PATRIOT. Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak napisał w swoich mediach społecznościowych, że Polska zwróci się do Niemiec o to, by sprzęt ten trafił na Ukrainę. W ten sposób też będzie chronić naszą przestrzeń. Zgadza się Pan z tą propozycją?
Jan Parys: Nie znam szczegółów dyplomatycznych rozmów, jakie prowadzi polski rząd, ani negocjacji między resortami obrony obu państw. Na pewno wszelkie propozycje przekazania wysokiej jakości sprzętu wojskowego są bardzo cenne. I owszem, gdyby trafił do Ukraińców chroniłby ich przestrzeń, ale osobiście uważam, że pomysł ten jest nierealny.
Przeczytaj też:
Premier Morawiecki o Patriotach z Niemiec. Przy okazji uderzył w Merkel i Tuska
Dlaczego?
Dlatego, że niemiecka klasa polityczna jest wciąż dość oporna w kwestii pomocy Ukrainie. Przypomnę, że strona niemiecka nie przekazała Ukrainie czołgów LEOPARD, mimo że są one produkowane w Niemczech, a ich przekazanie nie powinno stanowić problemu. Owszem, jest jakieś wsparcie, ale jego skala jest znacznie mniejsza niż tego udzielanego przez Polskę, czy kraje anglosaskie.
Obawiam się, że jeśli na serio strona polska zażądałaby przekazania tej broni walczącym Ukraińcom, Niemcy nie zrobiliby tego. Z Polską jest inaczej, bo jednak jesteśmy krajem sojuszniczym. Działamy razem w ramach NATO i Unii Europejskiej. Aby te PATRIOTY trafiły do armii ukraińskiej musiałaby się zmienić całkowicie podejście niemieckiej klasy politycznej.
Pojawiły się też opinie, że działanie Niemiec ma cel PR-owy. Faktycznie tak może być?
To należy rozpatrywać na różnych polach. Po pierwsze w aspekcie militarnym – system PATRIOT na terenie Niemiec nie ma w tej chwili, gdy Niemcy nie są już krajem frontowym, wielkiego sensu. Dziś wojna toczy się w Ukrainie, krajem frontowym NATO jest Polska. I w interesie obronnym samych Niemiec jest przekazanie nam tego systemu. Aspekt wizerunkowy oczywiście też jest. Bo byłaby to pierwsza pomoc militarna Niemiec dla Polski w takim zakresie, co biorąc pod uwagę historię ma znaczenie.
Wreszcie aspekt polityczny. Niemcy chcą budować własny system obrony przeciwrakietowej w Europie. Ale Polska buduje już własny, ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. W tym kontekście propozycja Niemiec może być pewnym zaproszeniem, pomysłem na „wyrwanie nas” z tego projektu anglosaskiego do niemieckiego. Ale projekt nasz, budowany z Amerykanami jest dużo bardziej zaawansowany, ten niemiecki jest w powijakach.
Czy w takim razie deklaracje polskiego rządu są błędem, czy mają swoje uzasadnienie, czy może jednak należy przyjąć ten sprzęt przekazany przez stronę niemiecką?
Powtórzę – nie znam szczegółów rozmów, jakie prowadzi minister Mariusz Błaszczak. Osobiście jednak uważam, że Polska w razie zagrożenia nie będzie sama, ale skorzysta z pomocy sojuszników. Niemcy są bardzo ważnym krajem w Sojuszu Północnoatlantyckim. Trzeba się nastawić na to, że będą nam pomagać w sytuacji wojennej. I należy ćwiczyć integrowanie oddziałów, systemów obrony przeciw powietrznej. A co do propozycji przekazania systemów PATRIOT żałowałbym, gdyby nie wykorzystano tej okazji.
Czytaj dalej:
Kaczyński z ważną zapowiedzią. 11 grudnia poznamy nowe propozycje PiS
Konsekwencje utraty Śląska przez PiS. Ekspert: Zmiana partii traktowana jest jako "zdrada"
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
