Skoro w Polsce nasze elity często Niemców stawiały za wzór, to mogą to zrobić w jeszcze jednej kwestii. I jak najszybciej wprowadzić dobrowolny ZUS dla firm – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
W górę idzie średnia i minimalna pensja. Większość osób się cieszy, ale jednocześnie w górę pójdzie też składka, jaką przedsiębiorcy płacą na ZUS. W poprzedniej naszej rozmowie w ogóle opowiedział się Pan przeciwko istnieniu składki. Ale czy skoro jest, nie należałoby jej przynajmniej oddzielić od wysokości pensji?
Dr Andrzej Sadowski: Jestem zdecydowanym zwolennikiem propozycji jaką złożył Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, Adam Abramowicz. Zaproponował on, by składka na tak zwany ZUS była dobrowolna i zależała od decyzji samego przedsiębiorcy. Czy chce płacić, czy może przeciwnie, samemu oszczędzać na emeryturę bez dodatkowych opłat. Szczególnie, że świadczenia emerytalne przedsiębiorcy otrzymują bardzo niskie. I są one niskie niezależnie od bardzo dużej aktywności.
Nie ma mowy o wysokiej emeryturze w przyszłości, bo składki są tak naprawdę dodatkowym podatkiem zbieranym na emerytury dla ludzi, mających zagwarantowane już emerytury. Przedsiębiorcy rzadko korzystają z bezpłatnej pomocy zdrowotnej, bo po prostu nie stać ich na to, by stać w kolejkach państwowego systemu. Więc często korzystają z usług prywatnej służby zdrowia.
Przeczytaj też:
Składki ZUS w 2023 r. będą rekordowe. Ekspert apeluje do rządu, by zmienić zasady
Jakie skutki będą mieć coraz wyższe składki na ZUS?
Po pierwsze – trzeba skończyć z fikcją. Podatek na ZUS, bo to nie jest składka, ale podatek od pracy, płacony przez pracujące pokolenie na rzecz pokolenia, które ma zagwarantowane świadczenia emerytalne – nie powinien być nazywany składką emerytalną, bo nią nie jest. Po drugie tak wysoki podatek jest nieporozumieniem i potężnym obciążeniem dla ciężko pracujących przedsiębiorców. W Niemczech jest to świadczenie dobrowolne.
A skoro w Polsce nasze elity często zachodnich sąsiadów uznawały za wzór, to mogą tak zrobić i w tej kwestii. I wprowadzić dobrowolny ZUS jak najszybciej. Po trzecie, podniesienie ustawowe pensji sprawi, że nastąpi rozwój nierejestrowanej działalności, w systemie pojawi się wiele osób formalnie niepracujących, pobierających świadczenia socjalne.
Czy pewnym sposobem nie byłoby przechodzenie pracowników na samozatrudnienie, gdy w pierwszym etapie przez pół roku można skorzystać z zerowego, potem przez dwa lata preferencyjnego ZUS i odciążyć pracodawcę?
Zawsze są luki, szczeliny w systemie, które ludzie będą wykorzystywać. Ale też zawsze taki rodzaj współpracy jest pod lupą ZUS, urzędnicy często je kwestionują. Dlatego spodziewać możemy się niekończących sporów i tarć pomiędzy chcącymi uratować swoją działalność przedsiębiorcami a aparatem pań
Właśnie – chcącymi uratować działalność. Nie brak po stronie niektórych – raczej radykalnych – działaczy lewicy opinii, że skoro kogoś nie stać na działalność, ma problem z zapłaceniem ZUS, nie ma na pensje, to niech zamknie firmę, pójdzie do pracy etatowej?
Równie dobrze można powiedzieć, że jak kogoś nie stać na życie w Polsce, to powinien wyjechać. To niemoralny i głupi argument, dokładnie taki jak ten, że jak kogoś nie stać na wysokie podatki, powinien zamknąć działalność.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Przeczytaj też:
Sprawa Janusza Walusia. "Są środowiska, które będą chciały go użyć"
PiS straciło większość na Śląsku, Sobolewski mówi o "klątwie faraona"
Inne tematy w dziale Gospodarka