Wypowiedź Melnyka była bardzo niefortunna, skandaliczna. Ambasador się zagalopował – powiedział Jakub Kumoch, odnosząc się do słów sprzed miesięcy wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy Andrija Melnyka na temat Stepana Bandery.
Jakub Kumoch, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej był gościem Roberta Mazurka w "Porannej rozmowie RMF FM". Były ambasador Polski w Turcji i Szwajcarii wypowiedział się m.in. o powołaniu Andrija Melnyka na wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy oraz o ewentualnym wprowadzeniu systemu wysyłania ostrzeżeń przed nalotami.
Kumoch: Melnyk się zagalopował
Były ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk w piątek został nowym ukraińskim wiceministrem spraw zagranicznych. Dyplomata zasłynął bardzo krytycznymi uwagami pod adresem rządu RFN po rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz wypowiedziami usprawiedliwiającymi masakry polskiej ludności, którymi miał dowodzić lider OUN Stepan Bandera.
I to właśnie o te słowa dotyczące Polski pytał prowadzący Jakuba Kumocha. Polityk na początku powiedział, że "nie bardzo chce mu się to komentować".
– Są dyplomaci, który są znani tylko z tego, że są gwiazdami internetu i bardzo dobrze. Jednak tamta wypowiedź (Melnyka - red.) była bardzo niefortunna, skandaliczna. MSZ Ukrainy się od niego odcięło. Pan ambasador się trochę zagalopował – stwierdził Jakub Kumoch.
Kontrowersje wokół Melnyka
Przypomnijmy, że Melnyk w jednym z wywiadów stwierdził: - Bandera nie był masowym mordercą Żydów i Polaków. Dodał też, że antysemityzm ukraińskich nacjonalistów to mit "antyrosyjskiej narracji", a on nie odcina się od dziedzictwa historycznego UON. W ostatnich dniach te sformułowania były przypominane przez prawicowych publicystów i polityków Konfederacji. Co ciekawe, Melnyk wchodził w konwersację z Januszem Korwinem-Mikke, Leszkiem Millerem czy Adamem Wielomskim. Niektórych publicystów ukraiński wiceszef MSZ zablokował na Twitterze.
Kumoch o ostrzeganiu przed ewentualnymi nalotami
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej zapewnił w rozmowie, że "prawdopodobieństwo, iż powtórzy się taka sytuacja, jak w Przewodowie jest znikome". Dlatego też, jego zdaniem nie ma sensu wprowadzanie w Polsce systemu wysyłania ostrzeżeń przed ewentualnymi nalotami w pobliżu granicy polsko-ukraińskiej.
– System jedynie straszyłby mieszkańców przygranicznych miejscowości czymś, co nie nastąpi – stwierdził Kumoch.
– Pojawiał się kilkukrotnie taki postulat, że kiedy jest alarm przeciwpowietrzny w obwodzie lwowskim to również rozbrzmiewają syreny w naszych miasteczkach czy wsiach przygranicznych. Alarmy w obwodach Ukrainy są codziennie, kilka razy dziennie – tłumaczył.
– Nie mówię, że w gdzieś w pewnym momencie takie decyzje nie będą przyjmowane – dodał.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka