W niedzielę na rozmowy z fińską premier Sanną Marin udaje się szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki. Marin jako pierwsza polityk na tym stanowisku w Finlandii zaczęła mówić publicznie, że jeśli chodzi o Rosję i Putina, to "rację miały władze Polski i krajów bałtyckich".
Premier Morawiecki jest już w Helsinkach
Premier Mateusz Morawiecki przybył w niedzielę do Helsinek, gdzie spotka się z premier Finlandii Sanną Marin. Szefowie obu rządów mają rozmawiać o współpracy dwustronnej, a także omówić kwestie bezpieczeństwa, w tym związane z zagrożeniem ze strony Rosji i inwazją Kremla na Ukrainę.
Zobacz:
Rosjanie zadziwieni decyzją Polski. "Skąd taka bezmyślna nienawiść do nas?"
Potężne eksplozje na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Rosjanie uderzyli w infrastrukturę
Rzecznik rządu Piotr Müller jeszcze przed wylotem zwracał uwagę na to, że wizyta w Helsinkach odbywa się na krótko przed posiedzeniem Rady Europejskiej, które zaplanowano na połowę grudnia.
– W jej agendzie planowane są m.in. tematy wojny na terenie Ukrainy i pomocy dla tego kraju, sytuacji gospodarczej w Unii Europejskiej oraz bezpieczeństwa i obrony – wymienił.
Wśród tematów niedzielnego spotkania pojawi się też kwestia współpracy dwustronnej.
– Do najważniejszych kwestii w stosunkach Polski i Finlandii należą polityka wschodnia, bezpieczeństwo i obrona oraz współpraca regionalna – wskazał Müller.
Przypomniał jednocześnie, że Finlandia wraz ze Szwecją kandydują do członkostwa w NATO. Podkreślił, że polski rząd wspiera aspiracje tych państw, jeśli chodzi o dołączenie do Sojuszu.
"Z Rosją należy zerwać wszelkie więzi"
Premier Sanna Marin powiedziała w czwartek, że "z Rosją należy zerwać wszelkie więzi", a "nasi przyjaciele z Polski i krajów bałtyckich mieli rację". – Trzeba było ich słuchać – podkreśliła podczas konferencji dla start-upów Slush 2022 w Helsinkach.
Polecamy:
Trump z powrotem na Twitterze. Musk zdecydował
"Stopczyk, co wy tam palicie?". Trzydzieści lat temu do kin weszły "Psy" Pasikowskiego
Prezydent Sauli Niinisto, który od 2012 r. de facto prowadzi fińską politykę zagraniczną, zachowuje większy dystans w swoich publicznych wystąpieniach. – Rosja nie zniknie, zawsze będzie naszym sąsiadem. Finlandia nie może sobie pozwolić, aby całkowicie się do Rosji odwrócić plecami – tłumaczył Niinisto podczas wrześniowego Forum Bezpieczeństwa w Helsinkach. Według niego Finlandia nie była też wobec Rosji "naiwna".
"Maski zostały zerwane"
Kilka godzin po tym, jak 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę, prezydent Sauli Niinisto powiedział, że "maski zostały zerwane", a "stosunek Finlandii do Rosji przechodzi na inny poziom".
Jak wielokrotnie mówił Niinisto, dobre relacje Helsinek z Moskwą były jednym z filarów polityki bezpieczeństwa Finlandii. Po rozpoczęciu przez Kreml agresji na Ukrainę "ten filar runął". Innym filarem było utrzymywanie i rozwijanie własnego potencjału obronnego. Wiosną Finlandia podjęła kroki dyplomatyczne, by wejść do NATO razem ze Szwecją - wbrew groźbom ze strony Rosji, że wywoła to "reperkusje polityczne i militarne".
Finowie o Nord Stream: "Ekologiczny interes Niemiec"
O "naiwności" władz kraju i "przejrzeniu na oczy" fińska prasa zaczęła pisać otwarcie w związku z kryzysem energetycznym obnażającym zależność od Rosji oraz późniejszym aktem sabotażu na gazociągu Nord Stream (NS). – To już nie jest jedynie kwestia ochrony środowiska – zatytułował swój artykuł "Helsingin Sanomat", przypominając, że przez lata fińscy premierzy z różnych stron sceny politycznej nie dostrzegali w projektach gazociągów Nord Stream z Rosji do Niemiec zagrożenia bezpieczeństwa, lecz jedynie "interes Niemiec" oraz "aspekty czysto ekologiczne, a nie geopolityczne".
Inaczej postąpiły Polska i kraje bałtyckie. – NS nie powstałby, gdyby nie decyzja trzech fińskich urzędników" zajmujących się prawem wodnym, którzy w świetle (krajowych regulacji) nie mogli nie wydać pozwolenia na poprowadzenie rurociągów przez fińską (wyłączną) strefę (ekonomiczną na Bałtyku) – wskazywała gazeta. W Estonii analiza prawna nie była potrzebna, wystarczył "polityczny sprzeciw" – podkreślono.
Naiwność fińskiej lewicy
"Naiwność" i "powolny proces decyzyjny" zarzucano także obecnemu lewicowo-centrowemu rządowi w kwestiach dotyczących zabezpieczenia wschodniej granicy. Pomysł postawienia tam płotu politycy konserwatywno-liberalnej opozycji wysuwali już jesienią 2021 r., gdy Polska zmagała się z falą migrantów i operacją hybrydową ze strony Białorusi.
Przedstawiciele władzy i liczni eksperci odrzucali wówczas ideę fizycznego zabezpieczenia granicy z Rosją, wskazując m.in. na nieopłacalność projektu, a także trudne warunki gruntowo-wodne oraz klimatyczne na długiej, bo liczącej aż 1300 km granicy. Argumentowano również, że nie należy tego czynić ze względu na stosunki sąsiedzkie z Rosją. W tym tygodniu rząd Sanny Marin przedstawił poprawkę do budżetu uwzględniającą finansowanie budowy płotu, który w ciągu 3-4 lat ma odcinkowo zabezpieczyć ok. 200 km granicy.
Prezydent Finlandii: Mamy imponującą armię
Prezydent Niniisto, odpierając zarzuty o "naiwność", powtarza, że po upadku ZSRR, inaczej niż wiele krajów europejskich, w tym w regionie Morza Bałtyckiego, Finlandia nie zrezygnowała z powszechnego obowiązku służby wojskowej. – W skali europejskiej, jak na rozmiary kraju, mamy imponującą armię – ocenił kilka tygodni temu w programie telewizji Yle. Przypomniał też, że kiedy w 2017 r. Helsinki odwiedzili prezydent Andrzej Duda oraz ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, to "przyjechali z wizytą właśnie dlatego, że chcieli zaznajomić się z fińskimi koncepcjami i postawami obronnymi".
KW
Czytaj dalej:
Movember 2022. Zabójca mężczyzn. Rak prostaty zabija w Polsce coraz częściej
„To symbol polityki Balcerowicza”. O czym mówi prezes PiS?
Rzecz o dręczeniu żywej istoty. Polemika z Łukaszem Warzechą
Kontrowersyjna Miss Krymu podpadła Rosjanom. Kara będzie dotkliwa
Monstrum w Warszawie. Jedzie dalej na wschód Polski
Inne tematy w dziale Polityka