Prezydent Ukrainy w najnowszym wystąpieniu wrócił do tragicznych wydarzeń z wtorku, gdzie pocisk trafił na polskie terytorium w Przewodowie i zabił dwie osoby na farmie. Zapewnił, że stanowisko Kijowa jest "bardzo przejrzyste". Wcześniej wyjaśniał, że to m.in. Walerij Załużny, dowódca ukraińskich wojsk, przekazał informacje o pochodzeniu rakiety.
- Nie mam wątpliwości, że to nie był nasz pocisk ani nasz atak rakietowy. Chcę, żebyśmy byli uczciwi i jeśli to było użycie naszej obrony przeciwlotniczej, to chcę te dowody. Najpierw dochodzenie, dostęp i dane, które posiadasz - powiedział Wołodymyr Zełenski, komentując międzynarodowe śledztwo w Przewodowie.
Polscy eksperci i amerykańscy z ramienia NATO badają każdy szczegół, który doprowadził do wybuchu i tragedii. Wstępne wnioski stron polskiej i amerykańskiej zakładają, że uderzył pocisk z systemu S-300 rosyjskiej produkcji, ale używany przez siły ukraińskie jako broń przeciwrakietowa. 15 listopada na terytorium Ukrainy wystrzelono ponad 100 rakiet z terenów Rosji.
Ekspert po tragedii: Przy tak zmasowanym ataku błędy, pomyłki, usterki są naturalne
Przeprosiny? Tak, ale najpierw zaproszenie Ukrainy
Zełenski zwrócił uwagę, że raport na temat rakiety w Przewodowie otrzymał od dowództw Sił Zbrojnych i Sił Powietrznych, któremu „nie można im nie ufać”, bo działają wspólnie od początku inwazji. - Czy nie możemy mówić o ostatecznych wnioskach? Czy mamy prawo być w grupie śledczej? Oczywiście - argumentował.
Zełenski ma żal do państw Zachodu, że choć Ukraina stanowi - jak powiedział - żywą tarczę dla Europy Wschodniej, to żaden przywódca zachodni tego nie powiedział wprost. - Jeśli, Boże broń, szczątki rakiety zabiły tych ludzi, musimy przeprosić. Ale, wybaczcie, najpierw chcę śledztwa, dostępu do danych, które macie - dodawał po wybuchu w Polsce.
W nocy ze środy na czwartek przywódca Ukrainy kontaktował się z innymi przywódcami w trybie poufnym. Oznajmił, że obecnie Kijów nie otrzymał zaproszenia do badania upadku rakiety S-300 w Polsce. W środę sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksij Daniłow przekonywał, że nasz sąsiad posiada dowody na "rosyjski ślad" ws. pocisku i chce się z nim podzielić z Polską i Amerykanami.
Ukraina domaga się dostępu do miejsca wybuchu. "Mamy dowody na rosyjski ślad"
Krótka riposta Bidena
- To nie jest dowód - tak komentarze Zełenskiego skwitował prezydent USA Joe Biden.
Napięcie na Zachodzie, spowodowane przedłużającą się wojną, wyraźnie rośnie, o czym świadczy też publikacja "Financial Times". "W środę wybuchł spór między Ukrainą i zachodnimi sojusznikami dotyczący tego, kto wystrzelił pocisk, który eksplodował na terytorium Polski" - opisuje brytyjska gazeta.
Jeden z dyplomatów państw NATO postanowił anonimowo skrytykować Zełenskiego, oskarżając władze broniącego się państwa o wprowadzanie w błąd Polski i Zachodu. - To bardziej niszczące, niż ta rakieta. Ukraińcy niszczą nasze zaufanie do nich. Nikt nie wini Ukrainy, a oni otwarcie kłamią - opowiedział "Financial Times".
Polska wygrywa ostatni sprawdzian przez Katarem. Styl pozostawia wiele do życzenia
GW
Inne tematy w dziale Polityka