Pracownicy garbarni Heinen z Leszna Górnego są niepewni o swoją przyszłość, wystosowali list do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Ich zakład pracy został zamknięty po reportażu TVN w którym stwierdzono, że przyzakładowa oczyszczalnia ścieków zanieczyszcza rzekę Bóbr.
Analiza wody pokazana w materiale wykazała podniesiony poziom metali ciężkich, których nie wykorzystuje się w produkcji skóry. Mimo niezależnych badań (w tym opinii WIOŚ) zaprzeczających medialnym doniesieniom, Inspektorat Ochrony Środowiska nie cofnął decyzji o bezterminowym zamknięciu zakładu.
Pracownicy domagają się decyzji
Zdesperowani pracownicy, którzy od 4 miesięcy pozostają bez pracy, podjęli działania.
– Rozumiemy, że zaalarmowany przez media lubuski Inspektorat zdecydował się na kontrolę w oczyszczalni. Nie dziwimy się nawet decyzji o wstrzymaniu pracy do czasu wyjaśnienia czy w wodzie opuszczającej oczyszczalnię Heinen znajdują się metale ciężkie. – piszą w liście pracownicy zamkniętej garbarni.
Z listu wynika, że Główny Inspektorat Środowiska stale przesuwa termin wydania decyzji która pozwoliłaby mieszkańcom Leszna Górnego wrócić do pracy. Pracownicy byli jedynie informowani o kolejnych terminach wydania tej decyzji – początkowo, miała ona zapaść jeszcze we Wrześniu, mimo ostatniej deklaracji że decyzja zostanie wydana do końca października, Inspektorat milczy.
– Być może, z perspektywy Warszawy, kwestia nie wydaje się poważna, bo chodzi o zakład, który zatrudnia tylko 40 osób, a spraw podobnych do naszej jest wiele. Jednak dla nas, mieszkańców liczącej niespełna 1500 mieszkańców wsi Leszno Górne, ale i dla całej gminy Szprotawa, problem jest ogromny. – piszą pracownicy, zwracając przy tym uwagę na wysoki poziom bezrobocia w regionie. Do przyzakładowej oczyszczalni podłączona jest jeszcze druga garbarnia, która również została zamknięta. Problem dotyczy więc łącznie ponad setki pracowników, którzy w desperacji rozważają emigrację zarobkową za granicę.
Dlaczego zamknięto garbarnię Heinen?
Decyzję o zamknięciu zakładu podjęto na podstawie reportażu telewizyjnego, w którym dziennikarze zaprezentowali szklankę wody pochodzącej rzekomo z przyzakładowej oczyszczalni wraz z wynikami jej analizy. W wodzie wykryto podwyższony poziom kadmu i ołowiu, których... w ogóle nie wykorzystuje się w przemyśle garbarskim. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska po wyemitowaniu materiału dwukrotnie przeprowadził niezapowiedziane badania, które nie wykazały podniesionych poziomów kadmu i ołowiu. Mimo to, zakład został bezterminowo zamknięty.
Prezes garbarni Heinen wielokrotnie starał się skontaktować z WIOŚ, jednak bezskutecznie. Oficjalnie decyzję może odwołać GIOŚ, jednak w związku ze skażeniem Odry, Generalny Inspektor został odwołany i nie ma jeszcze jego następcy. Sytuacja jest więc patowa, a na szali jest los dziesiątek rodzin.
Odpowiedź GIOŚ
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska odpowiedział na zapytanie redakcji Salon24 dotyczące sprawy. Inspektorat zaznacza, że zaskarżona decyzja wstrzymuje jedynie części działalności spółki Heinen w zakresie wstrzymania pracy oczyszczalni ścieków. W dalszym ciągu możliwe jest utrzymanie produkcji poprzez zorganizowanie wywozu ścieków technologicznych do pobliskich oczyszczalni za pomocą wozów asenizacyjnych.
W swojej odpowiedzi, GIOŚ wyjaśnia, że czas trwania postępowania wobec garbarni wydłużył się ze względu na podniesienie przez pełnomocników firmy Heinen zarzutów względem decyzji Lubuskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, które to wymagały dokładnej analizy organu. GIOŚ podkreśla, że 10 listopada otrzymał dodatkową dokumentację od LWIOŚ (Lubuskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska) dotyczącą sprawy, co ponownie wydłuża czas trwania postępowania.
- GIOŚ od lipca wie, że nie jest możliwe wywożenie ścieków przemysłowych beczkowozami ponieważ po pierwsze oznaczałoby to dużą uciążliwość dla mieszkańców Leszna Górnego wprowadzając ciężki ruch ciężarowy pod okna domów, a z drugiej strony koszt takiego transportu doprowadziłby firmę do bankructwa. - komentuje Tomas Heinen, właściciel zamknietego zakładu. - Nie po to buduje się za kilka milionów złotych oczyszczalnię ścieków, żeby później je wywozić kilkadziesiąt kilometrów od zakładu.
red.
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości