Autor książek Tomasz Piątek został skazany na karę ośmiu miesięcy ograniczenia wolności polegającej na wykonywaniu prac społecznych - wynika z wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia w V Wydziale Karnym, do którego dotarł Salon24.pl. To konsekwencja zniesławienia byłego senatora PO Tomasza Misiaka. Wyrok nie jest prawomocny.
Biznesmen, a w przeszłości polityk Platformy Obywatelskiej, pozwał pisarza w prywatnym akcie oskarżenia z art. 212 za tezy zawarte w książce „Morawiecki i jego tajemnice” wydanej przez wydawnictwo Arbitror Sp. z o.o. Piątek sugerował, że „obok Marka Falenty kluczową postacią wśród osób zamieszanych w organizację afery taśmowej był jego partner biznesowy, były senator Tomasz Misiak”. Ponadto, autor twierdził, że Misiak jest zamieszany w korumpowanie polityków i jest powiązany z mafią sołncewską. Rzekome „dowody” Piątka na poparcie tych myśli cytujemy w dalszej części artykułu.
Osiem miesięcy prac społecznych
Sędzia Adam Grzejszczak nie miał wątpliwości, że pisarz zniesławił biznesmena, narażając go na poniżenie jako przedsiębiorcy i na utratę zaufania niezbędnego do prowadzenia działalności gospodarczej, tj. o czyn zabroniony z art. 212 § 1 k.k. w zw. z art 212 § 2 k.k.
Wyrok ten jest wyjątkowo dotkliwy, jak na karę za zniesławienie, ze względu na skalę zawartych w książce pomówień. Sąd orzekł bowiem, że wymierzy Tomaszowi Piątkowi „karę ośmiu miesięcy ograniczenia wolności polegającej na obowiązku wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 (dwudziestu) godziny w stosunku miesięcznym”. Dodatkowo autor ma zapłacić 200 zł kosztów sądowych.
Spolegliwe hostessy
Argumentacja sądu obejmuje trzy wątki. Pierwszy to sugestia, że Misiak był kluczową postacią - oprócz Marka Falenty - zamieszaną w organizację afery taśmowej.
Argumentacja Piątka? „Misiak nie przesiadywał w restauracjach rosyjskich i greckich. Przesiadywał w „Sowie & Przyjaciołach”. Miał też zapraszać tam znajomych, z którymi prowadził istotne rozmowy. Skojarzenie samo się nasuwa: w tych samych latach w „Sowie & Przyjaciołach” działały ukryte urządzenia podsłuchowe. Nasuwa, a nawet narzuca, gdyż Misiak wcześniej chodził do innej restauracji, w której też zainstalowano podsłuchy. Czyżby świadomie i konsekwentnie i ciągnął swoich rozmówców za język, bo wiedział o nagraniach?” - napisał w swojej książce Piątek.
Autor próbował też przekonać swoich czytelników, że Misiak miał związek z korumpowaniem polityków. Sąd przytoczył następujące fragmenty z książki „Morawiecki i jego tajemnice”:
- „Czyżby wchodząc do domu maklerskiego IDM SA na krótko przed likwidacją, Misiak próbował ratować ten dom przychylny Falencie? A może miał przypilnować, żeby przy okazji likwidacji nie wypłynęły kolejne kompromitujące materiały?”;
- „Wszystkie te fakty rzucają światło na znajomość Morawieckiego z Misiakiem. Jasne się staje, dlaczego ta znajomość nie przeszkadza Morawieckiemu. Dlatego, że Morawieckiemu nie przeszkadzają ani Putin, ani jego reżim”;
- „Ostre imprezy na dachu. Morawiecki i Misiak uczestniczą we Wrocław Global Forum. Morawiecki i Misiak biorą udział w debatach „Pulsu Biznesu”. Katowickie zabawy w relacjach trzech niezależnych źródeł. Najwyższe piętro hotelu i „spolegliwe hostessy”. Czy ktoś zbierał kompromitujące materiały?”. (...) „Był półmrok, muzyka i hostessy spolegliwe seksualnie. Lgnęło do nich towarzystwo. (...) Jestem przekonany, że dokładnie ich obfotografowano. Mateusz Morawiecki miał bliskie relacje z tym kręgiem Misiaka”. (...) „W Katowicach Misiak wynajmował Sky Bar przy Qubusie. Jakoś tak się działo, że politykom podsuwano ekskluzywne prostytutki. Wyglądało to, jakby ktoś zbierał haki”;
- Ostatnim zniesławiającym wątkiem była sugestia, że Misiak jest powiązany z mafią sołncewską.
„A do kogo należy całe to konsorcjum? Kto stoi na szczycie piramidki i pozwala Tomaszowi Misiakowi zarabiać na pracy czasowo zatrudnionych przez niego Rosjan? Potentat Michaił Friedman, właściciel konsorcjum Alfa-Group. Jak również członek „Sołncewa” najbogatszy oligarcha sołncewskiej mafii” - czytamy w przytaczanym fragmencie.
Sąd dał wyższy wyrok. Piątek nic nie wie o wyroku
O komentarz do wyroku sądu poprosiliśmy byłego senatora Platformy Obywatelskiej. - Ja rozumiem, że jego metodą (Tomasza Piątka - red.) jest zarabianie na pomówieniach, bo wydaje książki i tak działa. Mam nadzieję, że ta sytuacja go odrobinę uspokoi i zacznie racjonalnie się zachowywać w tej sprawie. Nie jestem za karaniem za słowo, ale to co on robi jest ewidentnym pomawianiem - mówi w rozmowie z Salon24.pl Tomasz Misiak. - Sąd dał wyższy wyrok niż wnosiliśmy, uznając, że pomówienia pana Piątka to przekroczenie jakiejkolwiek granicy. Oczekiwaliśmy jakiejś kary w zawieszeniu na kilka miesięcy.
Gdy skontaktowaliśmy się z autorem książki „Morawiecki i jego tajemnice” z prośbą o skomentowanie wyroku sądu, ten był zaskoczony.
„Nic nie wiem o takim wyroku” - napisał nam w wiadomości Piątek. Następnie poprosił o dowód, że faktycznie zapadł jakikolwiek wyrok. Gdy przesłaliśmy mu zdjęcia, odpisał: „Sprawdzę w sądzie, czy to prawda :)”.
Marcin Dobski
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka