Jeśli posiadacze kredytów hipotecznych będą nadal wygrywać swoje sądowe batalie, urzędnicy i bankowcy ostrzegają, że niektóre banki udzielające kredytów mogą upaść - pisze "Financial Times". Artykuł nosi tytuł "Hipoteczna bomba zegarowa tyka pod polskimi bankami".
Kredyt we frankach był najlepszą okazją na rynku
Dziennik opisuje historię małżeństwa Marla i Małgorzata Rzewuskich, którzy w 2006 roku zakupili dom na obrzeżach Warszawy, biorąc na niego kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich w wysokości 200 000 franków (205 000 dolarów). - Przedstawiano to jako najlepszą okazję na rynku - wspomina mężczyzna. - Frank szwajcarski był bardzo stabilny i bardzo popularny, a my znaliśmy wielu ludzi, którzy robili to samo - dodaje.
Dwa lata później nadeszła światowa katastrofa monetarna, gdy upadała instytucja Lehman Brothers - pisze "FT" - i wartość franka szwajcarskiego gwałtownie wzrosła w stosunku do polskiego złotego i innych walut. Polscy kredytobiorcy zostali uderzeni przez spadający kurs walutowy.
Jak czytamy dalej, "to wydarzenie stało się bombą zegarową dla polskiego sektora bankowego, ponieważ klienci, tacy jak Rzewuscy, rozpoczęli zyskowne procesy sądowe, aby zmusić swoje banki do poniesienia ceny za spekulacje na temat rynku walutowego, które okazały się spektakularnym błędem".
Bankowcy ostrzegają, że banki mogą zacząć upadać
Jak wynika z danych KNF, banki mają w swoich bilansach 347 tys. kredytów w szwajcarskiej walucie o łącznej wartości 14,3 mld franków szwajcarskich.
- To mój obowiązek, żeby podnieść czerwoną flagę, bo udawanie, że wszystko jest w porządku, będzie miało dramatyczne konsekwencje - mówi Jacek Jastrzębski, przewodniczący KNF, polskiego urzędu nadzoru finansowego.
Jeśli sądy ustalą, że każda instytucja finansowa powinna ponieść całkowity koszt swoich szwajcarskich inwestycji, Jastrzębski obawia się, że przynajmniej jedna lub dwie mogą upaść.
Jeszcze dalej idzie Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. - Jeśli sądy w Polsce i Europie opowiedzą się po stronie kupujących, potencjalne skutki mogą być jeszcze gorsze. W najgorszym przypadku może dojść do upadku nawet 5 banków - ostrzega.
Jego zdaniem sędziowie mogą w końcu skłonić banki do zaprzestania udzielania kredytów. - Nie można mieć sprawnego systemu, gdy ludzie dostają mieszkania za darmo, nie płacąc nic za wykorzystanie kapitału i nie ponosząc żadnego ryzyka - mówi.
Batalia sądowa pojawia się bowiem w momencie, gdy banki ponoszą już koszty ośmiomiesięcznych wakacji kredytowych przyznanych w lipcu przez rząd, aby pomóc posiadaczom kredytów hipotecznych podczas trwającej inflacji, która w ostatnim miesiącu wspięła się na 26-letni szczyt, osiągając 17,9 procent.
Podczas gdy inflacja gwałtownie wzrosła, system gospodarczy Polski chwieje się od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. - Kryzys bankowy połączony z kryzysem energetycznym i sytuacją geopolityczną może być katastrofą - mówi Jastrzębski.
Banki popełniły błąd odrzucając rządową ustawę z 2015 roku
Dziennik zauważa, że po tym jak Donald Tusk został premierem w 2007 roku, obiecał, że Polska będzie częścią euro w ciągu 4 lat.
Po tej deklaracji w ciągu 12 miesięcy już ponad połowa polskich kredytów hipotecznych była udzielana we frankach szwajcarskich.
- Nawet jeśli nie było to standardowe podejście do udzielania kredytu w innej walucie niż lokalna, to myślano też, że wchodzimy do euro, więc ryzyko było niewielkie - wspomina bankowiec Józef Wancer, honorowy przewodniczący rady nadzorczej BNP Paribas Polska. - Ale gdzie były wtedy wszystkie organy administracyjne i regulacyjne, które kontrolowały banki, ale nie podniosły czerwonej flagi, by powiedzieć, że to nadużycie? - pyta retorycznie.
Scenariusz dla posiadaczy kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich pogorszył się dodatkowo po tym, jak Szwajcaria oddzieliła swojego franka od euro w 2015 roku, powodując jego wzrost wartości o 20 procent. Polski rząd przygotował wtedy ustawę o konwersji. Regulacja zmusiłaby banki do przekształcenia wszystkich kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich na hipoteki złotowe i kosztowałaby je około 9,5 mld zł. Banki skutecznie lobbowały przeciwko wprowadzeniu tej regulacji, głównie dlatego, że wygrały wstępne sprawy sądowe złożone przez klientów znajdujących się w trudnej sytuacji.
- Banki, odrzucając ugodę, popełniły błąd - mówi były bankowiec Paweł Borys, który obecnie jest prezesem państwowego Polskiego - Funduszu Rozwoju. - Zamiast tego, problem pozostawiono w rękach sędziów.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał wstępną opinię korzystną dla posiadaczy kredytów hipotecznych w 2019 roku, po czym polskie sądy zaczęły dodatkowo stawać po stronie kredytobiorców, co z kolei zainspirowało dodatkowe pozwy. - Jak na ironię, identyczne banki, które zablokowały rozporządzenie o konwersji z 2015 roku, w tej chwili "lobbują za tym, aby ten rząd stworzył przepisy", aby chronić je przed porażkami sądowymi - mówi Borys.
Jastrzębski obawia się też, że przed wyborami rząd może uderzać w banki, by zyskać przychylność obywateli. Namawia też sędziów do myślenia o szerszych implikacjach dla systemu gospodarczego Polski podczas orzeczeń, które grożą upadkiem banków. - Ochrona konsumentów staje się czymś w rodzaju węża, który zjada własny ogon - mówi. - W końcu to klienci zapłacą za ten bałagan - dodaje.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Gospodarka