Grupka Obywateli RP protestowała przeciwko uczestnikom Marszu Niepodległości w Warszawie. Osoby zostały wyniesione z trasy manifestacji. Twierdzą, że byli trzymani w kotle, bez możliwości skorzystania z toalety. Policja przedstawiła swoją wersję wydarzeń.
Obywatele RP przetrzymywani przez policję
"Około 20 osób ruchu Obywatele RP, które stanęły przy trasie tzw. Marszu Niepodległości w Warszawie z transparentem "Nacjonalizm to nie patriotyzm" i białymi różami, zostały siłowo zniesione z chodnika i od godziny 14.50 są przetrzymywane w kordonie policyjnym na tyłach hotelu Indigo. Policja w ten sposób chce wymusić na nich wylegitymowanie się. Na dworze jest zimno, odmówiono im dostępu do toalety. Policja odmawia również wyjawienia nazwiska osoby dowodzącej" – informowali w piątek przed godziną 21 Obywatele RP.
Jak tłumaczyła z kolei dr Hanna Machińska, zastępczyni RPO, zatrzymanych przez policję było około 16 osób, które "jak twierdzą, stały swobodnie i nie uczestniczyły w żadnym zgromadzeniu". – Jedna z pań powiedziała, że policja użyła wobec niej przemocy. Nie było żadnego wezwania. Poza tym policjantka nie chciała się przedstawić – powiedziała Machińska w rozmowie z reporterem TVN24.
Z policją były negocjowane "takie sytuacje wręcz dość dramatyczne, a mianowicie skorzystanie z toalety, gdzie policjantka chciała wejść i weszła razem z osobą, która załatwiała czynności fizjologiczne" - relacjonowała.
Policja komentuje sytuację z Obywatelami RP
Do piątkowej sytuacji na tyłach hotelu Indigo odniósł się rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak. Policjant tłumaczył, że Obywatele RP znajdowali się w strefie działania policjantów. – Osoby zostały ewakuowane stamtąd przez policjantów, bowiem tam podstawą legitymowania był fakt, że utrudniały one czynności policjantów, czyli artykuł 65a Kodeksu wykroczeń. Teraz cały czas są prowadzone z nimi czynności, bo odmawiały podania danych. To są podstawy do zatrzymania – mówił Marczak w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Policjant wytłumaczył również, że gdyby te osoby podały swoje dane, zostałyby wypuszczone oraz zastrzegł, że nie ma informacji, ile jest tych osób. – Czynności nadal trwają. Będzie można to potwierdzić po ich zakończeniu. Formalnie możemy mówić, że są to osoby zatrzymane – podkreślił.
Łącznie na trasie marszu policja "ewakuowała" 42 osoby, ale część z nich podała swoje dane. Policjant wskazał też, że podstawą jest paragraf dotyczący niestosowania się do poleceń funkcjonariusza. - Wskazywaliśmy, że są to strefy naszego działania, a oni mimo wszystko odmawiali ich opuszczenia. Jest to utrudnianie czynności policjantom - dodał.
Incydent w Krakowie przed spotkaniem z Kaczyńskim
Wydarzenia w Warszawie to nie jedyny incydent z antyrządowymi aktywistami w dzień Święta Niepodległości. W Krakowie przed piątkowym spotkaniem Jarosława Kaczyńskiego z sympatykami w siedzibie Towarzystwa Sokół zgromadzili się przeciwnicy rządzącej partii z inicjatywy "Dość milczenia".
Antyrządowi aktywiści mieli ze sobą m.in. transparent z hasłem: "Jeszcze Polska nie zginęła. Co nam kacza łapa wzięła, wszystko odbierzemy!". Demonstranci zostali zatrzymani i wylegitymowani przez policję. Funkcjonariusze swoje postępowanie tłumaczyli tym, że protestujący zakłócają inne legalne zgromadzenie.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo