Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w czwartek uda się z wizytą do Chin. Krytycznie na temat jego podróży do Państwa Środka piszą niemieckie media. "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że niemiecki kanclerz "nie wie chyba", iż Chiny stały się państwem totalitarnym.
W czwartek kanclerz Niemiec Olaf Scholz uda się z wizytą do Chin. Będzie on pierwszym unijnym liderem, który odwiedzi Państwo Środka od czasu wybuchu pandemii COViD-19 w 2019 roku.
"Kanclerz nie wie gdzie pojedzie"
"Można się czasami zastanawiać, czy kanclerz Olaf Scholz naprawdę wie, do jakiego kraju pojedzie w czwartek. Chiny Xi Jinpinga to już nie są Chiny reform i otwartości, z którymi Niemcy przez dziesięciolecia prowadziły handel i wymianę gospodarczą na najwyższym poziomie opłacalności. Chiny Xi Jinpinga to nowe Chiny" – pisze "Sueddeutsche Zeitung" w poniedziałkowym wydaniu.
Dziennik przypomina, że rząd Niemiec pracuje obecnie nad strategią wobec Chin. Według gazety Scholz musiałby się zaprezentować podczas wizyty jako "niezłomny Europejczyk, a nie zakładnik niemieckiej zależności”.
Jak podkreśla "Sueddeutsche Zeitung”, kanclerz powinien jasno zaznaczyć w Pekinie, że inwazja na Tajwan będzie Xi drogo kosztować. Powinien też wyraźnie powiedzieć, że interesy wielkich koncernów, takich jak Volkswagen i BASF – które obecnie zwiększają swoje zaangażowanie w Chinach – nie są już zgodne z interesami Niemiec.
"W ostatnich tygodniach nic na to jednak nie wskazywało. Obraz, który się wyłania, jest taki: Chiny mają plan, Olaf Scholz nie ma żadnego” – rozmyśla gazeta.
Niemcy uzależnione od Chin
"Sueddeutsche Zeitung" przekonuje również, że Niemcy są w znacznym stopniu uzależnione od Chin. "Zła wiadomość dla Niemiec jest taka, że kraj jest w tej chwili znacznie bardziej uzależniony od Chin niż kiedykolwiek był uzależniony od Rosji. Jest to zależność od rynków eksportowych i łańcuchów dostaw. Ale jeśli jest jakaś lekcja do wyciągnięcia z rosyjskiej inwazji na Ukrainę, brzmi następująco: Europejczycy muszą zacząć zmniejszać strategiczną zależność od Chin. Teraz. Nie oznacza to rozdzielenia, czyli zakończenia współpracy. Oznacza to koniec z podatnością na szantaż” – czytamy.
Zdaniem dziennika duża część Europy, a także niemieckiej polityki już zrozumiała zagrożenie płynące ze strony Chin. "Jednak urząd kanclerza nadal udaje, że kraj ten jest normalnym partnerem handlowym”.
Przypomnijmy, że kilka dni temu niemieckie media poinformowały, że kanclerz Scholz zapewnił Chinom dostęp do infrastruktury krytycznej w Niemczech. Stało się to za sprawą sprzedaży 24,9 proc. udziałów do terminalu kontenerowego w porcie w Hamburgu.
"Dla Hamburga port to brama do świata. Dla Chin wkrótce: brama do naszej infrastruktury krytycznej! Dzięki Scholzowi, ponieważ odmówił uruchomienia hamulca awaryjnego przeciwko umowie z Chinami!" – pisał wówczas "Bild".
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka