W Polsce 1 i 2 listopada, Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, to ważne dni, które obchodzimy inaczej niż Święto Zmarłych celebruje się w kulturze zachodniej. Tam Halloween jest czasem radosnym. Nad Wisłą to czas refleksji, smutku i zadumy.
Święto zmarłych w Polsce. Ludowe tradycje
Przez setki lat wierzono, że 1 listopada dusze zmarłych odwiedzają domy, w których mieszkały za życia i dlatego aż do lat 30-tych XX wieku na ziemiach polskich pieczono chleby, gotowano kaszę, bób i specjalną kutię, które razem z butelką wódki zostawiano na stołach. Uchylano na noc drzwi, aby dusze zmarłych mogły wejść i zjeść posiłek. Na Pomorzu potrawy umieszczano na progu lub parapecie. Najczęściej rano zostawały resztki poczęstunku, bo pokarmy zjadły zwierzęta, ale wierzono, że to właśnie dusze zmarłych skorzystały z posiłku.
Zaduszki, czyli "polskie" Halloween
Były też oczywiście „dziady”, czyli ucztowanie w Dzień Zaduszny, zaczerpnięte ze starosłowiańskich przyjęć żałobnych urządzanych przy grobie w dniu pogrzebu oraz potraw zostawianych na grobach w dni świąt przesilenia zimowego i letniego. Na takie uczty zapraszano żebraków i proszalnych dziadów, aby za ich wstawiennictwem i poprzez wspólne świętowanie wymodlić łaski dla bliskich z zaświatów. Na wschodzie Polski jeszcze na początku XX wieku jedzono posiłki na grobach zmarłych. Jeszcze w latach 20-tych XX wieku na Lubelszczyźnie i Podlasiu pieczono powałki lub peretyczki, podłużne bułki z odciśniętym pośrodku krzyżem i inicjałami zmarłej osoby. Wręczano je żebrakom z prośbą o modlitwę za duszę zmarłego, w którego imieniu wypiekana była peretyczka. Było też pieczywo dla dusz zagubionych i nieznanych, które kładziono na opuszczonych grobach.
Tradycja nakazywała nie tylko częstowanie dusz, ale powstrzymywanie się w tym czasie od wielu czynności. Nie wolno było robić masła, maglować, tkać, prząść, ciąć sieczki, deptać kapusty, a nawet spluwać i wylewać pomyj. Wszystko po to, by przypodobać się zmarłym, a także nie skaleczyć i nie obrazić odwiedzających dom dusz. Dlatego nie podnoszono żadnych strąconych rzeczy, wierząc, że zrzuciły je właśnie zmarli. Można to było zrobić dopiero po 2 listopada, a jeśli przedmiot był nie od zastąpienia w codziennym życiu należało w zamian położyć kawałek chleba, by udobruchać dusze.
Swoją rolę w czczeniu zmarłych miał ogień dający duszom światło niezbędne do odnalezienia drogi do domu oraz ciepło do ogrzania się. Dlatego w czasie świąt przy drogach, na grobach samobójców i osób tragicznie zmarłych palono ogniska, na które zbierano przez cały rok. Ogień oczyszczał i chronił przed złymi duchami, które często przebywały na mogiłach samobójców. Pamiątką po paleniu ognisk jest dzisiaj palenie zniczy na grobach bliskich.
Od samego początku Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny związany był z modlitwami tzw. proszalnych dziadów. Wierzono, że mają oni kontakt ze zmarłymi i zaświatami. Najczęściej byli to żebracy, których uważano za ludzi bardzo tajemniczych, którzy przybyli z daleko i, którzy odchodzili daleko, w nieznanym kierunku. Niesamowitości dodawał im także nietypowy wygląd, podeszły wiek i sposób życia. Panował pogląd, że modlitwy dziadów są bardzo skuteczne, zwłaszcza w czasie święta Wszystkich Świętych i w Dniu Zadusznym. Mogli wtedy korzystać z dobrodziejstwa, jakich nie doświadczali na co dzień. Przebywali w kościołach, na cmentarzach, darzono ich szacunkiem i nie wolno było ich przegonić, czy obrazić, co na co dzień zdarzało się często. Złe potraktowanie żebraka mogło skończy się niewysłuchaniem modlitw za zmarłych i próśb skierowanych do świętych. Za swoje szczególne modlitwy wręczano dziadom pieniądze, jedzenie i właśnie specjalnie wypiekany chleb.
Korzenie
A sama tradycja dnia poświęconego tym, którzy odeszli sięga czasów pogańskich. Od pogan przejęli ją Chrześcijanie, chcący upamiętniać męczenników, którzy oddali swoje życie w obronie wiary. Kiedy w 610 roku papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza Panteon, starożytną świątynię pogańską, kazał w niej umieścić relikwie, ustanowił w niej kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników i ustanowił 1 maja dniem poświęconym wszystkim zmarłym męczennikom. Dopiero w 731 roku Papież Grzegorz III przeniósł uroczystości na 1 listopada, a sprawę w 837 roku ostatecznie rozstrzygnął papież Grzegorz IV, który nakazał, aby święto odbywało się 1 listopada. 2 listopada, czyli Dzień Zaduszny po raz pierwszy obchodzono w 998 roku, kiedy to św. Odilon chciał stworzyć przeciwwagę dla pogańskich obrządków ku czci zmarłych. Nazwa pochodzi od modłów za duszę zmarłych - Zaduszek. Od XIII wieku tradycja rozpowszechniła się w całym kościele katolickim.
Tomasz Wypych
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura