"Fakt" donosi, że Jerzy Stuhr, który w połowie października potrącił pod wpływem alkoholu motocyklistę, dwukrotnie próbował uciekać z miejsca zdarzenia oraz twierdził, że ofiara udaje. Aktor miał także utrudniać badanie alkomatem.
Stuhr potrącił motocyklistę
17 października Sławomir G. został potrącony podczas, gdy jechał on do pracy w firmie cateringowej, w której sobie dorabiał. Jak przekazuje "Fakt", mężczyzna dobrze pamiętał moment zderzenia i wszystko miał nagrane na rejestratorze umieszczonym na jego kasku. W zeznaniach , do których dotarła gazeta opisał, jak doszło do wypadku.
— Kończąc manewr skrętu, zauważyłem po swojej stronie czarny obiekt – pojazd (czarny lexus Stuhra, red.). To były ułamki sekund, kiedy poczułem uderzenie na moim ciele — opisywał G. Dodał, że przed upadkiem uratowały go tylko jego ponadprzeciętne umiejętności kierowania motocyklem.
— Oglądając później to zdarzenie na kamerze, uważam, że to był cud — powiedział podczas przesłuchania.
Pogoń za aktorem
Jak zeznał Sławomir G., po uderzeniu Stuhr nie zatrzymał się, a mężczyzna ruszył za nim w pogoń. W końcu na ulicy Mickiewicza w Krakowie dogonił czarnego Lexusa, którym poruszał się aktor.
— Kiedy próbowałem kontynuować jazdę, trzymając kierownicę także lewą ręką, w pewnym momencie odczułem ogromny ból, jakby ktoś mi wbił w rękę ogromną igłę, jak długopis, coś mi w ręce strzeliło — zeznał śledczym. Opisał, że udało mu się wyprzedzić Lexusa przed skrzyżowaniem ulic Mickiewicza z Czarnowiejską.
— Po zejściu z motocykla użyłem wobec kierującego niecenzuralnego słowa „co ty jesteś pierd***, potrąciłeś mnie i uciekasz?”. Jak do niego podszedłem, to on miał otwartą szybę i na moje stwierdzenie powiedział coś w stylu „niemożliwe” — zeznał Sławomir G. Kiedy mężczyzna powiedział Stuhrowi, którego wówczas jeszcze nie rozpoznał, że całe zajście ma nagrane na kamerce, aktor poprosił go, by zszedł z linii jazdy, podszedł bliżej samochodu i pokazał mu obrażenia.
— Kiedy powiedziałem, że pokaże mu je policja i po nią dzwonię, on zaczął kontynuować ucieczkę — powiedział G. Wtedy też mężczyzna ponownie wsiadł na motocykl i ponownie gonił Stuhra.
— Umożliwił mi to ruch samochodów, który skumulował się przy kolejnym skrzyżowaniu na wysokości ulic Karmelickiej i Królewskiej — powiedział. Sławomir G. znów zajechał drogę prowadzonemu przez Stuhra Lexusowi.
— Próbował we mnie wjechać, zepchnąć mnie. Ja dodałem troszeczkę gazu i znów zahamowałem. On wtedy jechał buspasem, to było przed skrzyżowaniem z Karmelicką, kiedy buspas stawał się też pasem do skrętu w prawo dla innych aut. Zablokowałem mu zatem możliwość dalszej jazdy pasem do skrętu w prawo — opowiedział śledczym.
"Próbował wykorzystać każdą sekundę do ucieczki"
— Sytuacja pozwoliła mi na ponowne zejście z motocykla i dzięki temu mogłem go powstrzymać przed ucieczką, używając na początku słów „bandyto, przestań uciekać” — zeznał motocyklista. Dodał, że równocześnie dzwonił on pod numer 112, by wezwać na miejsce policję.
— Wtedy z twarzy rozpoznałem, że jest to Jerzy Stuhr — powiedział. Podkreślił również, że do momentu przyjazdu funkcjonariuszy Sławomir G. obserwował nietypowe zachowanie aktora.
— Próbował cały czas dojeżdżać mi do nóg i ucieczki. Próbował wykorzystać każdą sekundę do ucieczki — opisał, dodając, że zajście jest nagrane na kamerze.
Według zeznań motocyklisty Stuhr przestał uciekać dopiero, gdy na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji.
— Schował coś, co miał zainstalowane w okolicach lusterka wstecznego, domyślam się, że to był wideorejestrator — opisał motocyklista. Podkreślił, że cały czas odczuwał ból ręki.
Wydmuchał 0,7 promila
Na miejscu zdarzenia zjawił się także znajomy potrąconego motocyklisty, pan Dariusz, który zabrał motor i został na miejscu zdarzenia po tym, jak Sławomir G. odjechał karetką do szpitala.
— Jak ból się nasilał i był już nie do wytrzymania, zadzwoniłem po karetkę, zanim na miejscu pojawiła się policja. Ja nie chciałem jechać do szpitala, ale pielęgniarka lub ratowniczka z karetki przekonywała mnie, byśmy pojechali na prześwietlenie — relacjonował motocyklista. W szpitalu zrobiono mu zdjęcie rentgenem, a także przypisano leki i zalecono noszenie ręki na temblaku przez 7 dni.
Z zeznań Sławomira G. wynika, że Jerzy Stuhr miał przekonywać służby, że potrącony mężczyzna udaje i niemożliwe jest, by jego auto miało z nim kontakt. Mężczyzna opisał też, że aktor miał utrudniać badanie alkomatem.
— Z opowiadania Dariusza wiem też, że pan Stuhr miał utrudniać badanie alkomatem. Policjantka musiała powtarzać testy i kilka razy instruować go jak ma dmuchać — opisywał. — Dariusz mówił mi też przez telefon, że pan Stuhr wydmuchał 0,7 promila i przyznał się wobec policjantów do spożycia jednej może dwóch butelek wina — relacjonował w zeznaniach. Podkreślił również, że od czasu wypadku, aktor nie skontaktował się z nim.
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości