Portal Onet.pl przeprowadził wstrząsającą rozmowę z Polakiem, który walczył jako ochotnik w Azowstalu. Krzysztof, bo tak ma na imię mężczyzna, zrelacjonował to, co działo się wśród ukraińskich żołnierzy w trakcie obrony zakładów w Mariupolu.
W Mariupolu zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób
Kombinat Azowstal, broniony przez pułk Gwardii Narodowej Azow i 36. Samodzielną Brygadę Piechoty Morskiej w pewnym momencie pozostał jedynym punktem ukraińskiego oporu w Mariupolu, mieście portowym na wschodzie Ukrainy. Walka z rosyjskim najeźdźcą była nie równa, gdyż ukraińskim obrońcą brakowało podstawowych produktów do życia.
Dlatego też, obrońcy Mariupola, uwięzieni w zakładach Azowstal, prawdopodobnie poddali się po wynegocjowaniu przez Kijów warunków ich ewakuacji. Przypomnijmy, że Mariupol został prawie całkowicie zniszczony przez rosyjskie wojska, a liczbę ofiar wśród ludności cywilnej ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy.
"Jedliśmy amputowane nogi i ręce"
Jednym z obrońców w Mariupolu był Polak, Krzysztof. Żołnierz został zapytany przez dziennikarza Onet.pl, ilu Rosjan ma na sumieniu. – Liczyłem ich do setki, potem przestałem liczyć — wyznał.
Krzysztof relacjonował również, że w Azowstalu był bardzo duży problem z jedzeniem i wodą. – Dobre jedzenie i picie dawaliśmy cywilom i dzieciom. Sami jedliśmy zepsute mięso i kaszę. W ostatnim tygodniu jedliśmy amputowane nogi i ręce – wyznał.
Polak opowiedział, że 20 kwietnia w trakcie walk został ciężko ranny. Rosjanie zrzucili z helikoptera minę, która spadła tuż obok jego nogi. W wyniku wybuchu, Krzysztof miał rozerwane dwie nogi i złamany kręgosłup. – Lekarze mówili, że jeszcze minuta, półtorej i bym ściekł krwią. Straciłem dwa i pół litra krwi. Lekarze mieli amputować mi nogi, ale jakimś cudem zostawili je całe – opowiedział w rozmowie z Onet.pl.
Polak trafił do rosyjskiej niewoli
Krzysztof zdradził również, że 16 maja wraz z innymi obrońcami trafił do rosyjskiej niewoli. Jak tłumaczy, na początku wszyscy się ich bali – zarówno cywile, jak i wojskowi. – Mówili, że nie my u nich jesteśmy w niewoli, a oni u nas. Mówili, że nie jesteśmy potrzebni Ukrainie, że nas zastrzelą, żebyśmy przechodzili na ich stronę. Nikt z pułku Azow się na to nie zgodził – dodał.
Jedyny Polak walczący w Mariupolu aktualnie znajduje się w Polsce i przechodzi rehabilitację, jednak jak zdradził ma zamiar wrócić "do swoich, do pułku Azow". – To jest dobre, zabijać tych Ruskich – podsumował.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka