Po inwazji Rosji na Ukrainę Sejm w kwietniu br. uchwalił tzw. ustawę sankcyjną, która zakazuje m.in. importu i eksportu towarów z (i do) Rosji i Białorusi. Jak donosi "Rzeczpospolita" w związku ze złamaniem embarga w polskich prokuraturach toczy się aktualnie 39 śledztw. Postawiono też pierwsze zarzuty.
Dziennik informuje, że przez granicę z Rosją lub z Białorusią do Polski, nie zważając na sankcje nałożone po ataku Rosji na Ukrainę, próbowano przewieźć drewno, wyroby stalowe, ale również meble, deski do budowy, silnik do samochodu czy urządzenie do termowizji.
Prokuratura prowadzi 39 spraw
Rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński przekazał, że "aktualnie w koordynacji pozostaje 39 spraw, których przedmiotem jest naruszenie" przepisów wprowadzonych ustawą o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego, czyli tak zwanej ustawy sankcyjnej.
"Dotąd zarzuty przedstawiono jednej osobie" - dodał Łapczyński.
Nowelizacja ustawy sankcyjnej
Gazeta przypomina, że tzw. ustawa sankcyjna przewiduje karę za złamanie zakazu importu i eksportu towarów z (i do) Rosji i Białorusi. "Na długiej liście jest m.in. wysokiej klasy elektronika, drewno, węgiel, złoto, stal, artykuły luksusowe i wiele innych. Jak się okazuje, firmy i prywatne osoby najczęściej próbują wwieźć do Polski ze wschodu objęte embargiem wyroby drewniane i stalowe" - czytamy.
Za złamanie ustawy sankcyjnej grozi pozbawienie wolności na czas nie krótszy niż 3 lata, a ustawa tak samo traktuje przedsiębiorcę i zwykłego obywatela, który kupi towar objęty embargiem. "Według naszej wiedzy rząd chce znowelizować ustawę sankcyjną, by był w niej przewidziany wypadek mniejszej wagi" - stwierdzono w "Rzeczpospolitej".
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka