Prokuratura miała przedstawić w tym tygodniu zarzuty Jerzemu Stuhrowi, ale przesłuchanie w prokuraturze przesunięto na inny termin. Przypomnijmy, że znany aktor doprowadził do kolizji z motocyklistą w Krakowie. Stuhr był pod wpływem alkoholu.
Według mediów - "Faktu" i Radia Zet - na środę zaplanowano przesłuchanie Jerzego Stuhra w krakowskiej prokuraturze. Śledczy mieli postawić mu ewentualne zarzuty za spowodowanie wypadku i jazdę pod wpływem alkoholu. Do spotkania z prokuratorami nie doszło, a czynności przesunięto na inny termin. Nieoficjalnie wiadomo, że Stuhr będzie odpowiadał na ich pytania na początku listopada.
Pieskow wpadł w szał. Twierdzi, że polskie władze szerzą rusofobię
Wypadek czy kolizja?
Jak poinformowali dziennikarze Radia Zet, postanowiono przesłuchać kierowcę motocykla. Wszystko po to, by stwierdzić jednoznacznie, czy doznał uszczerbku na zdrowiu powyżej siedmiu dni. Jeśli tak, to wówczas krakowski rajd Stuhra po wypiciu wina zostanie uznany za wypadek.
"Fakt" podawał, że aktor może usłyszeć zarzuty "spowodowania wypadku w stanie nietrzeźwości i ucieczki z miejsca wypadku”. Portal tvp.info jako pierwszy twierdził, że będący pod wpływem alkoholu Stuhr, po tym, jak zahaczył motocyklistę swoim Lexusem i doprowadził do upadku mężczyzny, odjechał z miejsca zdarzenia. Kierowcę luksusowego auta zatrzymał w wyniku obywatelskiej interwencji. W mediach społecznościowych Maciej Stuhr przekazał oświadczenie ojca. W nim celebryta pisze, że nie było żadnej ucieczki z miejsca wypadku.
Jest prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Prezydent Duda zdecydował
Ucieczka z miejsca zdarzenia - prokuratura sprawdza
Jeśli biegli i prokurator udowodnią, że doszło do ucieczki, Stuhr będzie odpowiadał już za przestępstwo, a nie wykroczenie drogowe. Znowelizowany kodeks karny w tym zakresie przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności.
- Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji - oświadczył Jerzy Stuhr na Facebooku swojego syna.
Edyta Górniak stwierdziła, że "żyje już 4000 lat". Internauci zalali sieć memami
GW
Inne tematy w dziale Rozmaitości