Na wodach terytorialnych Rosji niedaleko Primorska i Wyborga doszło do eksplozji. Jak informuje fiński dziennik "Ilta-Sanomat", wybuchy miały miejsce 20 października około 30 kilometrów od granicy z Finlandią.
Tajemnicze eksplozje na Bałtyku
Informacje o eksplozjach przedostały się do prasy dopiero kilka dni później. Magnituda wybuchu wynosiła 1,3-1,8 stopnia. Pierwsza eksplozja została zarejestrowana o 12:35, a ostatnia o 18:33.
Odczyt automatycznego systemu pomiarowego Instytutu Sejsmologii wskazuje na wybuch lub podwodne zawalenie. Fiński sejsmolog Jari Kortström wyklucza jednak, że mogło to by trzęsienie ziemi. Ekspert potwierdził, że incydenty sejsmiczne były eksplozjami. Co więcej, naukowiec przyznał, że w piątek, 21 października odnotowano kolejną eksplozję w tym rejonie.
Kortström twierdzi, że eksplozje są konsekwencją pogłębienia kanału żeglugowego bądź ćwiczeń wojskowych. Jednak Rosyjska Flota Czarnomorska nie informowała opinii publicznej o żadnych manewrach.
Atak na Nord Stream
Przypomnijmy, że pod koniec września ciśnienie na obu nitkach rosyjskiego gazociągu Nord Stream drastycznie spadło. Operator wydał wtedy oświadczenie, w którym tłumaczył zdarzenie dziurą w rurociągu.
Władze rosyjskie nie wykluczyły wtedy możliwości sabotażu, jednak prezydent Rosji Władimir Putin oznajmił później, że Rosja jest przygotowana do naprawy uszkodzonych części rurociągu pod warunkiem, że nitki będą dalej używane.
Według Unii Europejskiej wycieki gazu były efektem celowych działań, a śledztwo w sprawie prowadzi wiele krajów. Szwedzka Służba Bezpieczeństwa potwierdziła, że wycieki były konsekwencją eksplozji.
Winą za wysadzenie rurociągów obarcza się Rosję. Zamach na Nord Stream miał być szykowany przez wiele tygodni, a materiały wybuchowe miały zostać podłożone tam jeszcze podczas budowy.
SW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka