Coraz większy ruch na niebie i coraz mniej kontrolerów ruchu nad nim czuwających. Najwyższa Izba Kontroli po raz drugi skontrolowała jedyną w Polsce instytucję odpowiedzialną za bezpieczeństwo podróżowania po polskim niebie. I po raz drugi stwierdziła nieprawidłowości.
NIK: Już w 2014 roku w PAŻP pracowało za mało kontrolerów
NIK przyjrzała się działalności Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP), której zadaniem jest zapewnienie skutecznej kontroli przestrzeni powietrznej tak, by samoloty poruszające się nad Polską mogły bezpiecznie docierać do celu. Agencja działa na 14 krajowych lotniskach, jako jedyna szkoli i zatrudnia kontrolerów ruchu lotniczego w Polsce.
Po raz pierwszy NIK sprawdzał jak działa agencja w 2014 roku i już wtedy stwierdziła, że w PAŻP pracowało za mało kontrolerów lotów w stosunku do tego, co wymuszał rosnący ruch w powietrzu. System wdrażania praktykantów na kontrolerów nie uwzględniał faktycznych potrzeb w zakresie zatrudnienia nowych pracowników, a Ci którzy już byli na etatach pracowali w nadgodzinach.
Powtórka z rozrywki
W obawie o stan bezpieczeństwa w ruchu lotniczym kontrolę powtórzono, analizując lata 2018 – 2021. Warto wiedzieć, że pomiędzy 1998 a 2019 rokiem ruch na niebie zwiększył się dwukrotnie, by potem z powodu pandemii COVID - 19 spaść o ponad połowę. Oba te zjawiska zaburzyły pracę instytucji dbających o bezpieczeństwo. Najpierw lawinowo rosnąca liczba lotów wymusiła szybkie powiększanie firm, a potem drastyczne zmniejszenie ruchu zmniejszyło bardzo ich dochody. Przypomnijmy, że czarnym dniem lotnictwa była niedziela 12 kwietnia 2020 r., kiedy na całym świecie odbyło się 2 099 lotów, tj. o 93% mniej niż rok wcześniej! Tylko w 2020 roku straty z tytułu utraconych opłat nawigacyjnych sięgnęły 4,8 mld euro, a samoloty były wypełnione średnio w 27% miejsc. W pozostałym okresie ten wskaźnik wynosił ok. 60%, a 87% flot nie wykonywało lotów. Odprawiono o 1,7 mld pasażerów mniej niż planowano.
NIK: Poważne zaniedbania w PAŻP
W raporcie z kontroli NIK przyznała, że PAŻP zapewnia wymagany poziom bezpieczeństwa, ale szwankuje gospodarowanie finansami i majątkiem agencji. I podobnie, jak w czasie badania z 2014 roku, nadal zła była organizacja pracy kontrolerów ruchu lotniczego i zasady ich wynagradzania. W 2020 roku po dwuletnim okresie dobrej sytuacji finansowej kondycja Agencji znacznie się pogorszyła. Firma podjęła działania mające na celu poprawę tej sytuacji.
Wprowadzono tryb pracy tzw. Single Person Operations (kontroler ruchu pracujący w pojedynkę), zmniejszono płace, przeprowadzono zwolnienia, w tym dyscyplinarne członków kierownictwa związku zawodowego działającego w PAŻP. Zwolniono wtedy 118 osób, trzy raz więcej niż rok wcześniej. W życie wszedł też nowy regulamin wynagradzania, w którym nie było już powiązania wypłat kontrolerów z liczbą obsłużonych przez nich operacji lotniczych, ale z sytuacją finansową całej Agencji.
Wystąpiły też duże różnice wynagrodzeń osób pracujących na tym samym stanowisku. W rezultacie od stycznia do października 2021 r. zaoszczędzono 226 mln zł, pozyskano też kredyty pozwalające na utrzymanie płynności finansowej, ale w Agencji pojawiły się liczne konflikty. Nie realizowano też planów zatrudnienia i dlatego w stosunku do potrzeb określonych prognozami ruchu lotniczego pracowało za mało kontrolerów.
Kontrolerzy pracowali za trzech
Niewystarczająca obsada kadrowa była jedną z przyczyn ich pracy w godzinach nadliczbowych. Liczba tych godzin wrosła z 29 947 w 2017 r. do 38 302 w 2019 r. Niedobór pracowników był tak duży, że nawet w 2020 roku, kiedy ruch lotniczy zmniejszył się, polscy kontrolerzy nadal musieli brać nadgodziny by zapełnić grafiki. Dodatkowo kryzys kadrowy pogłębił brak rekrutacji w okresie epidemii COVID-19, co niekorzystanie odbije się w przyszłości. Były też problemy z wypłacaniem świadczeń postojowych wprowadzonych na skutek pandemii.
Dzisiaj PAŻP zapewnia, że opracowała i wdraża mechanizmy naprawcze przeciwdziałające nieprawidłowościom. Jak na razie różnie z tym bywa jednak, bo przecież nie tak dawno samoloty z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim nie mogły przez godzinę odlecieć z Lotniska Chopina, a premier Danii Mette Frederiksen krążyła nad lotniskiem koło Szczecina. Wszystko dlatego, bo jedyny na służbie kontroler ruchu lotniczego zaczął obowiązkową przerwę i szczecińskie lotnisko zostało po prostu zamknięte na godzinę.
Tomasz Wypych
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka