To zapowiedź dalszej eskalacji tego konfliktu. Putin ogłasza w ten sposób, że daje sobie nadzwyczajne uprawnienia. Stan wojenny daje możliwość ograniczenie praw obywatelskich. Wzmacnia pozycje władz, którym daje szczególne uprawnienia. Ta decyzja ma oczywiście na celu jedno – zduszenie w zarodku oporu miejscowej ludności, sterroryzowanie jej - mówi Salonowi 24 Dariusz Rosati, poseł Koalicji Obywatelskiej, były minister spraw zagranicznych.
Prezydent Rosji Władimir Putin wprowadził stan wojenny na terytorium obwodów chersońskiego, zaporoskiego, donieckiego i ługańskiego. A więc na ziemiach, które Rosja zabrała Ukrainie, a według prawa międzynarodowego należą one do Ukrainy, wciąż toczą się o nie walki. Co oznacza ten ruch Władimira Putina?
Dariusz Rosati: To zapowiedź dalszej eskalacji tego konfliktu. Putin ogłasza w ten sposób, że daje sobie nadzwyczajne uprawnienia. Stan wojenny daje możliwość ograniczenie praw obywatelskich. Wzmacnia pozycje władz, którym daje szczególne uprawnienia. Ta decyzja ma oczywiście na celu jedno – zduszenie w zarodku oporu miejscowej ludności, sterroryzowanie jej. Rzecz jasna działanie Putina z punktu widzenia prawa międzynarodowego jest bezprawne. Nie da też myślę wielkich efektów militarnych i politycznych, nie odwróci sytuacji na froncie. Natomiast nastąpi zaostrzenie dalszych represji wobec ludności miejscowej.
Jak Zachód powinien zareagować na te działania Władimira Putina?
Uważam, że reakcja powinna być zdecydowana i ostra. Unia Europejska powinna nałożyć bardzo poważne sankcje wobec Federacji Rosyjskiej. Liczę, że społeczność międzynarodowa zdecydowanie potępi ten akt, który jest bezprawny. I za taki musi zostać uznany. Liczę, że wprowadzi właśnie ostrzejsze sankcje.
Uznanie przez Rosję okupowanych terenów za swoje może mieć też inny wymiar. Gdy terytorium Rosji jest zaatakowane, jej doktryna wojskowa pozwala na użycie broni atomowej. Czy decyzja Putina może być wstępem do użycia takowej broni?
Nie sądzę. Główny cel jest chyba inny – Putin daje sobie prawo do stosowania przymusu i brutalnych represji wobec miejscowej ludności. On bardzo boi się ukraińskiej partyzantki, utraty okupowanych terytoriów. Stąd chęć łatwiejszego zduszenia oporu. Nie sądzę, by decyzja Władimira Putina była wstępem do użycia broni masowego rażenia. Ja na dzień dzisiejszy nie sądzę, by Putin się do tego posunął, szczególnie jeśli chodzi o broń jądrową. Oczywiście trzeba to zagrożenie brać pod uwagę. Po to, by w razie czego być na niego przygotowanym. Ale nie uważam, by był to najbardziej możliwy scenariusz.
Przeczytaj też:
Inne tematy w dziale Polityka