Ukrainie brakuje niestety systemów, które mogą zwalczać drony amunicją programowalną. Takie systemy istnieją, ma je na przykład Szwajcaria, są bardzo skuteczne. Teraz priorytetem powinno być to, aby Ukrainę w taki system jak najszybciej wyposażyć – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
Rosja używa podczas wojny z Ukrainą dronów Kamikadze. Zadają one potworne straty w ludności cywilnej. Czy ta broń w jakiś sposób może odwrócić losy wojny, na korzyść Putina i Rosji?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Strategicznie nie zmienia nic. Na dłuższą metę nie będą w stanie przełamać frontu itd. Chwilowy sukces Putina polega na tym, że Ukraińcy muszą użyć nieadekwatnych środków, do zwalczania tego sprzętu, Poza tym te drony uzyskane od Iranu powodują głównie straty wśród ludności cywilnej. To dla Ukraińców poważny problem. Natomiast zwycięstwa Rosji w sensie strategicznym nie zapewnią.
Przeczytaj też:
„Problemem nie tylko kremówki. Doszło do zaniedbania, spłycenia dorobku św. Jana Pawła II”
Ale problem polega na tym, że Ukraińcy wykorzystują zaawansowane technologie i masę sił do zwalczania tych dronów, a i tak ataki są przeprowadzane i straty ludności cywilnej są duże?
Zwalczanie tych dronów faktycznie jest trudne, bowiem używanie rakiet jest nie bardzo sensowne, gdyż kosztuje to wielokrotnie więcej niż dron. To ogromne straty sprzętu. Używanie lotnictwa nie jest specjalnie skuteczne, poza tym mocno angażuje lotnictwo, które powinno być użyte gdzie indziej. Z kolei drony te nie są znów tak prymitywne, by można je zwalczać np. kałasznikowem.
Jak w takim razie przeciwdziałać tego typu atakom?
Ukrainie brakuje niestety systemów, które mogą zwalczać drony amunicją programowalną. Takie systemy istnieją, są nawet w Europie. Ma je na przykład Szwajcaria. Są bardzo skuteczne. To pociski artyleryjskie, które po wystrzeleniu wypuszczają wiele podpocisków. To taki rój, który jest w stanie zniszczyć drony. Teraz priorytetem powinno być to, aby Ukrainę w taki system jak najszybciej wyposażyć.
Putin przyjął jasną, choć zbrodniczą taktykę – wymęczyć Ukrainę i Zachód, przestraszyć. Odcinanie od energii ma zniechęcić syte i zadowolone z siebie społeczeństwa Zachodu. Ataki na ludność cywilną mają przerazić, pokazać, że jest zdolny do wszystkiego. W tym samym celu straszy bronią jądrową. I tu zdania są podzielone. Jedni uważają, że Putin tylko straszy. Inni, że należy się z nim dogadać, bo inaczej broni tej naprawdę użyje. Pana zdaniem rosyjski dyktator przyparty do muru zdecyduje się na taki krok, czy ma świadomość, że broń jądrowa bardziej oddziałuje jako straszak, niż na polu bitwy?
Po pierwsze to jestem przekonany, że gdyby Putin wiedział, że wśród jego przeciwników wszyscy boją się broni jądrowej, do tego stopnia, by na pewno nie odpowiadać na atak, to nie miałby skrupułów. Broni tej by użył. Problem na szczęście polega na tym, że on nie ma pewności, jak zachowa się Zachód. Czy czasem nie będzie odpowiedzi, nawet jądrowej. A jeśli nawet, nie byłoby odpowiedzi jądrowej ze strony Zachodu, Rosjanie nie mogą mieć pewności, że broni takiej wtedy nie użyłaby Ukraina.
Niezupełnie, Ukraina nie ma broni jądrowej?
Nie ma. Ale ma wszelkie technologie, by taką broń wyprodukować. Gdyby została zaatakowana, jej przywódcy nie mieliby skrupułów. Sądzę też, że nawet w otoczeniu Putina są ludzie, którzy może nie mają zasad moralnych, ale resztkę instynktu samozachowawczego i do takiego ataku nie dopuszczą. Bo wiedzą, że już teraz Rosja się rozpada. Jak użyje broni jądrowej to będzie to jej koniec, sama się przekreśli. Odpowiadając na pytanie sądzę, że do użycia broni jądrowej nie dojdzie.
Przeczytaj też:
„Zapisali św. Janowi Pawłowi II zemstę w sercu. Dziś ją realizują. Panświnizm w praktyce”
„Bez węgla zmarzniemy. Bez innych surowców leżymy. Bez edukacji nie będzie nas wcale”
Inne tematy w dziale Polityka