Latynoamerykańskie media komentują piątkowe wypowiedzi Władimira Putina, który w stolicy Kazachstanu, Astanie, mówił na temat wojny w Ukrainie. Zdaniem mediów celem prezydenta Rosji nie jest jej zakończenie, a jedynie czasowe zawieszenie broni, które da Rosjanom trochę czasu na przygotowanie kolejnego ataku.
W piątek w Astanie prezydent Rosji zapewniał, że "obecnie nie są potrzebne (ze strony wojsk rosyjskich) masowe ataki w Ukrainie". Władimir Putin wspomniał też o zgłoszeniu przez niego propozycji rozmów z Ukrainą, mimo iż prezydent Wołodymyr Zełenski kategorycznie odrzucił możliwość negocjacji z obecnym rosyjskim przywódcą.
Putin chce zyskać na czasie
Wpływowy latynoamerykański portal INFOBAE, powołując się na dobrze poinformowane kremlowskie źródła, komentuje deklaracje rosyjskiego prezydenta: "Putin nie zamierza zakończyć w ten sposób wojny, lecz –przeciwnie – stara się dojść do porozumienia w sprawie zawieszenia broni aby zyskać na czasie (…)"
Wypowiedzi Putina (w Astanie) sprawiają wrażenie – pisze komentator INFOBAE – że w chwili gdy wojna trwa już prawie osiem miesięcy, a w ciągu ostatnich trzech tygodni wojska ukraińskie dokonały poważnych postępów, podczas gdy rosyjskie ponoszą dotkliwe porażki, Kreml próbuje jedynie zyskać na czasie i doprowadzić do chwilowego zawieszenia broni.
Zawieszenie mobilizacji w Rosji
Kreml zapowiedział tymczasowe zawieszenie mobilizacji w Rosji. Jak ocenia w swojej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną, wynika to prawdopodobnie z potrzeby odciążenia komisji uzupełnień, by mogły one zająć się jesiennym poborem.
Amerykański think tank zwraca uwagę, że Władimir Putin ogłosił w piątek, iż "częściowa mobilizacja" zakończy się "za około dwa tygodnie", a w tym samym czasie zacznie się "odroczony wcześniej jesienny pobór". ISW przypomina, że Putin wcześniej przełożył pobór z 1 października na 1 listopada, prawdopodobnie dlatego, że komisje uzupełnień zajęte były mobilizacją.
— Putin chce więc zapewne zatrzymać albo zakończyć swoją częściową mobilizację, aby uwolnić zasoby biurokratyczne na rzecz poboru — podsumowują analitycy.
Jesienny pobór w Rosji. Czy Białoruś dołączy do wojny?
ISW zauważa, że jesienny pobór przewiduje powołanie 120 tys. mężczyzn w Rosji, ale aneksja okupowanych obszarów Ukrainy "zmienia metodę obliczania". Podczas gdy prawo rosyjskie nie zezwala na wysyłanie żołnierzy poborowych za granicę, to Moskwa uważa teraz tereny okupowane za swoje terytoria, a więc legalizuje użycie poborowych na linii frontu — ocenia ISW.
W opublikowanej w piątek wieczorem (czasu lokalnego) analizie, amerykański think tank wyraża wątpliwość, czy Aleksandr Łukaszenka dołączy do wojny po stronie Rosji. Tworzyłoby to bowiem "zagrożenie dla zdolności jego reżimu do utrzymania się", ponadto jakość armii białoruskiej jest niska — argumentują analitycy. Oceniają, że Moskwa "prawdopodobnie używa jako oręża obaw o dołączenie się Białorusi do wojny - po to, by przykuć oddziały ukraińskie do granicy ukraińsko-białoruskiej".
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka