Od tego, czy PiS poradzi sobie z problemami w zaopatrzeniu w węgiel, zależy nie to, czy wygra wybory, ale to, czy mieć będzie w ogóle jakieś szanse na wygranie wyborów parlamentarnych w przyszłym roku – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.
Czy to, jak Prawo i Sprawiedliwość poradzi sobie z kryzysem węglowym, może przesądzić o jego zwycięstwie lub porażce w wyborach parlamentarnych?
Dr Andrzej Anusz: Powiem tak; od tego, czy PiS poradzi sobie z problemami w zaopatrzeniu w węgiel, jak to zrobi, zależy nie to, czy wygra wybory, ale to, czy mieć będzie w ogóle jakieś szanse na wygranie wyborów parlamentarnych w przyszłym roku. Jeśli nie poradzi sobie z tym kryzysem, to nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo w wyborach i utrzymanie władzy. Jeśli sobie poradzi dobrze, szanse te zachowa. To trochę można porównać – zachowując proporcje – do rozgrywek piłkarskich. Jakaś drużyna broni się przed spadkiem z ligi. I rozgrywa arcyważny mecz. Jak przegra, traci szanse na utrzymanie. Jak wygra, zostaje w grze, ale o utrzymanie musi jeszcze powalczyć w kolejnych meczach. Sprawa węgla jest istotna. Bo dotyczy wielu Polaków. Co więcej, bardzo często ludzi, którzy głosują na Prawo i Sprawiedliwość. Dlatego, gdyby PiS sobie nie poradził, to straciłby w swoim własnym elektoracie. Czym definitywnie przekreśliłby swoje szanse na utrzymanie większości w Sejmie. Jeśli poradzi sobie – a jest wiele przesłanek, że tak będzie, to swój elektorat zachowa. Jednak będzie to zdecydowanie za mało, by być pewnym wygranej.
Przeczytaj też:
Dla wyborców kryzys węglowy PiS to może być już za dużo. Ekspert o przyszłości partii
Pobawmy się więc w scenariusze. Najpierw ten korzystny dla partii rządzącej. Zima okazuje się łagodniejsza, a problemy z węglem uda się rozwiązać. Co będzie decydować o wyniku wyborów?
Wiele czynników. Pierwszy element to program socjalny. Co z tego, co PiS realizował zostanie utrzymane, a co nie. Czy pojawią się tu jakieś nowe projekty. To jeden kluczowy element. Drugi jest niezależny od PiS-u. Chodzi o to, jak potoczy się wojna w Ukrainie. Czy dojdzie do trwałego zawieszenia broni, czy Ukraina obroni niepodległość. Jeśli tak się stanie, będzie to dla rządzących ogromna korzyść. Nie tylko ze względów ekonomicznych. Także dlatego, że rząd Prawa i Sprawiedliwości kojarzony jest z mocnym wsparciem Ukrainy. Więc jeśli ona wygra, premię za to wyborcy dać mogą PiS-owi.
Czarny – z punktu widzenia PiS-u – scenariusz: rząd nie radzi sobie z problemami, PiS przegrywa wybory. Czy partia rządząca tylko traci władzę, ale będzie mocną opozycją, czy może, spaść do „niższej ligi”?
W przypadku PiS największym zagrożeniem tej dla partii w razie porażki wyborczej są wewnętrzne podziały i możliwa dekompozycja całego obozu rządzącego. Bo te pęknięcia widać. Ale też pamiętajmy, że Prawo i Sprawiedliwość, jeśli przegra, to nadal zachowa ogromne wpływy w państwie. Prezydent, niektóre instytucje, media publiczne. Nawet jeśli opozycja wygra wybory, musi mieć świadomość, że przez pierwsze lata czeka ją okres bardzo trudnej kohabitacji z prezydentem Andrzejem Dudą. Prezes NBP jest z PiS-u. Więc zmiana władzy to nie będzie tak, jak się wielu osobom wydaje, że opozycja wygra i przejmie wszelkie instytucje, zacznie rozliczenia. Nie - zmiana władzy będzie to długi bardzo skomplikowany proces. Zresztą po 1989 roku władzę w Polsce sprawowała niemal każda opcja. Często zapowiadała rozliczenia przeciwników. I praktycznie poza pojedynczymi przypadkami skrajnych patologii rozliczeń nie było. Takie rozliczenie jest jeszcze trudniejsze, gdy partia przejmująca władzę „dziedziczy” po poprzednikach publiczne media i część instytucji, a przez pierwsze lata prezydent wywodzi się z przeciwnego obozu.
Przeczytaj też:
Powstała nowa partia w Sejmie. To zbuntowani konserwatyści z PO
Będzie nowy podatek zamiast "daniny Sasina"
Inne tematy w dziale Polityka