Szkoda, że działalność Urbana i jego pożegnanie w tak świętym dla Polaków miejscu, jak nasza nekropolia na Powązkach Wojskowych, nie wzbudza dziś masowego sprzeciwu – mówi Salonowi 24 Tadeusz M. Płużański, historyk, publicysta, prezes fundacji Łączka, redaktor naczelny magazynu „Nasza Historia”.
Był Pan na pogrzebie, wśród żałobników żegnających rzecznika peerelowskiego rządu, Jerzego Urbana?
Tadeusz M. Płużański: Byłem, ale nie wśród żałobników, a w grupie protestujących w związku z pochówkiem rzecznika junty wojskowej, związku przestępczego o charakterze zbrojnym, na Powązkach Wojskowych. I mam tu dość przykre refleksje, że było nas tak mało. Bo po śmierci Wojciecha Jaruzelskiego, przeciw jego pogrzebowi w al. Zasłużonych protestowały jednak tłumy. Ale szkoda, że działalność Urbana i jego pożegnanie w tak świętym dla Polaków miejscu, jak nasza nekropolia na Powązkach Wojskowych, nie wzbudza dziś masowego sprzeciwu.
Przeczytaj też:
Władimir Putin z wystąpieniem w Moskwie. Zaczął mówić o Polsce
Ale niektórzy twierdzą też, że w gruncie rzeczy Urban przegrał, bo w mediach społecznościowych dyskusje się toczyły, ale media głównego nurtu poświęciły mu stosunkowo mało miejsca?
Absolutnie nie uważam, by w tym wypadku znajdowała uzasadnienie zasada „o zmarłych wyłącznie dobrze, albo wcale”. To oczywiście piękna rzecz w naszej tradycji, ale zasadna w przypadku osób prywatnych. Co do osób publicznych zawsze toczą się dyskusje na temat ich dorobku. A w przypadku komunistycznych aparatczyków ocena jest jednoznaczna. Jerzy Urban od wczesnych lat młodzieńczych służył komunizmowi. A w latach 80. był jednym z symboli władzy stanu wojennego, określonej wyrokiem sądowym jako związek przestępczy o charakterze zbrojnym. Urban był rzecznikiem tamtej ekipy. Firmował jej świństwa, przekłamywał zbrodnie. Przykładem jest sprawa Grzegorza Przemyka, zamordowanego przez milicyjnych oprawców maturzysty. Urban wiedział, kto zabił, a zrzucał sprawę na niewinnych sanitariuszy. To także oczywiście nagonka na księdza Jerzego Popiełuszkę, który potem został zamordowany przez esbeków. Później, już po 1989 roku tygodnik „Nie”, który wybielał komunistyczną władzę, bagatelizował zbrodnie, atakował Solidarność, środowiska patriotyczne, Kościół, Jana Pawła II.
W świeckiej ceremonii pogrzebowej wzięły udział znane osoby – były prezydent Aleksander Kwaśniewski, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik, reżyser Olga Lipińska, czy Katarzyna Grochola. Wreszcie filozof Jan Hartman, który powiedział, że będzie bronić pamięci o Jerzym Urbanie, który „walczył o Polskę demokratyczną, świecką, antyklerykalną”?
Tę „walkę o demokratyczną Polskę” Urban wdrażał jako rzecznik prasowy komunistycznej władzy w stanie wojennym i zaraz po. Antyklerykalizm przejawiał się szczuciem na katolickich księży. Ale słowa Jana Hartmana nie dziwią. Przypomnę, że po pogrzebie dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego podobną tyradę wygłosił Aleksander Kwaśniewski. Też mówił, że będzie bronił jego dorobku.
Wracając do samego pochówku na Powązkach. Pan protestuje przeciwko niemu. Ale o ile z pochówkiem w al. Zasłużonych sprawa jest prosta – wystarczy wprowadzić zasadę, że nie chowa się tam ludzi komunistycznego reżimu, z resztą cmentarza jest trochę inaczej. Urban spoczął w rodzinnym grobie, wykupionym przez jego bliskich. Trudno chyba zablokować taki pochówek?
Powązki Wojskowe to nie tylko al. Zasłużonych, którą zawłaszczyli komuniści po 1945 roku. Cała ta nekropolia ma w historii Polaków miejsce wyjątkowe. Nie powinni tam leżeć ludzie, których działalność stanowi zaprzeczenie najświętszych dla naszego narodu wartości. Na cmentarz ten prowadzane są wycieczki szkolne – z Warszawy i spoza stolicy. Jak młodzieży wytłumaczyć, że na najważniejszej nekropolii leży narodowy bohater, obok wybitny pisarz, czy aktor, a kilka metrów dalej zdrajca i zbrodniarz komunistyczny?
Może na zasadzie, że dzielić należy żywych, a nie umarłych?
Co innego, gdybyśmy mieli do czynienia ze „zwykłym” cmentarzem komunalnym. Wtedy ok. Spoczywają tam ludzie, których rodziny wykupiły miejsca. Najróżniejsi, bo to jest prywatna sprawa tych rodzin. Ale jeśli Powązki mają zachować charakter najważniejszej nekropolii w Polsce, panteonu wielkich Polaków, to nie mogą tam leżeć zbrodniarze. Należy ich szczątki po prostu przenieść gdzie indziej. A nowych nie chować. Chyba, że zmieni się charakter nekropolii, i cmentarz Powązki Wojskowe przestanie być narodową nekropolią Polaków, ale zostanie zwyczajnym cmentarzem komunalnym. To, co jest dziś, czyli sytuacja, w której z jednej strony są tam pochowani bohaterowie z Łączki, wielcy patrioci, a z drugiej komunistyczni zbrodniarze, jest schizofreniczna. I trzeba z tym wreszcie skończyć.
Przeczytaj też:
Jego odwołanie było dużym zaskoczeniem. Znamy przyszłość byłego szefa BBN Pawła Solocha
Nowa inicjatywa dla Europy Wschodniej. Popierają ją znane osobistości o różnych poglądach
Inne tematy w dziale Kultura