W nocy z niedzieli na poniedziałek wstrzymano przesył prądu ze Szwecji do Polski, wskutek awarii w szwedzkiej stacji transformatorowej. Z brakiem prądu zmagała się dziś też duńska wyspa Bornholm.
Awaria w szwedzkiej stacji transformatorowej
Rzecznik przedsiębiorstwa Svenska Kraftnät, odpowiadającego za działanie przewodu, w rozmowie z RMF24 potwierdził awarię i wynikające z niej braki w przesyle prądu. Przekazał, że usterce uległa szwedzka stacja transformatorowa.
— To nie kabel jest bez prądu. Awaria jest w stacji transformatorowej po stronie szwedzkiej, gdzie był niski poziom oleju. Olej jest uzupełniany, mamy nadzieję, że stacja wznosi wkrótce pracę — poinformował rzecznik Svenska Kraftnät.
Awaria wykryta została w szwedzkiej stacji na lądzie. W niedzielę przywrócono łącze do eksploatacji, po trwającym miesiąc remoncie. Po południu płynął nim prąd importowany do Polski ze Szwecji. W nocy przesył energii został przerwany.
Czy to efekt sabotażu?
W poniedziałkowe popołudnie problemy z przesyłem prądu były także obecne na wyspie Bornholm. Jako prawdopodobną przyczynę wskazano problem z transmisją energii ze Szwecji. Przekazano, że w godzinach popołudniowych awarie naprawiono.
Niektóre media zauważają, że sytuacja ta może mieć związek z sabotażem i uszkodzeniem rurociągów Nord Stream 1 i 2. W okolicy eksplozji znajduje się bowiem kabel zasilający łączący Szwecję i Polskę.
Rzeczniczka prasowa duńskiego operatora energetycznego Trefor podkreśliła, że nie ma powodów do spekulacji.
— Jasne jest, że w ostatnich tygodniach wokół Bornholmu była pewna aktywność, dlatego ważne jest, aby powiedzieć, że nie wiemy jeszcze, co się teraz wydarzyło. Nie ma powodu do spekulacji. To prawdopodobnie zupełnie normalna przerwa w dostawie prądu — podkreśliła.
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka