Bank centralny, nie tylko w Polsce, jest między młotem a kowadłem. Wspólnie z Radą Polityki Pieniężnej musi wyważać racje – pogodzić utrzymanie wzrostu gospodarczego ze zwalczaniem inflacji – mówi Salonowi 24 prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w latach 2005 – 2021.
Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję w sprawie stóp procentowych. Tym razem one nie wzrosły, ku zaskoczeniu wszystkich zostały na dotychczasowym poziomie. Jak Pani ocenia tę decyzję?
Prof. Elżbieta Mączyńska: Zawsze podkreślam, że bank centralny nie tylko w Polsce, jest między młotem a kowadłem. Bo jeśli chodzi o walkę z inflacją, zasadne byłoby zdecydowane podniesienie stóp procentowych. Natomiast ze względu na już zarysowujące się nam procesy recesyjne, sygnały spadkowe, już niekoniecznie. Mamy sygnały o pogarszającej się sytuacji, jeśli chodzi o inwestowanie ludzi w mieszkania i dostępność kredytów.
Podniesienie stóp procentowych zwiększyłoby ich koszt. Te wszystkie kwestie Rada Polityki Pieniężnej musi brać pod uwagę. Przy podejmowaniu decyzji musi wyważać racje. Pogodzić z jednej strony utrzymanie wzrostu gospodarczego i z drugiej przeciwdziałanie inflacji.
Przeczytaj też:
Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję ws. stóp procentowych. Jest zaskoczenie
Zdecydowana większość ekspertów twierdzi jednak, że walka z inflacją jest kluczowa. I oni przewidywali dalsze podnoszenie stóp procentowych. W tym kontekście decyzja RPP jest chyba sporym zaskoczeniem?
Większość ekonomistów faktycznie raczej przewidywała podniesienie stóp procentowych. To by było zasadne, przy założeniu, że priorytetem jest walka z inflacją. Tu górę wzięła troska o kondycję gospodarki, o to, by nie dochodziło do procesów recesyjnych.
Większość ekonomistów przewidywała podwyższanie stóp. Niektórzy mówili jednak o tym, że należy zadbać o rozwój gospodarczy. Były też jednak głosy, że w zasadzie można walczyć z inflacją bez podnoszenia stóp procentowych. Należy zadbać o zwiększenie produkcji. Faktycznie byłoby to rozwiązanie?
To oczywiste, że jeżeli w części branż wzrosty cen wynikają z niedoborów na rynku, niedostatku podaży, to właśnie rozwiązaniem sytuacji jest zwiększenie produkcji. Jednak nie jest to wcale takie proste. Jeżeli stopy procentowe rosną, to stanowi to też utrudnienie dla inwestycji, bo automatycznie wzrastają też koszty kredytów.
Przeczytaj też:
Potencjał rynku pracy wśród krajów Trójmorza. Jak wypada Polska?
Prof. Antoni Dudek: Urban wyznawał ideę "panświnizmu", już ma naśladowców
Inne tematy w dziale Gospodarka