Po tym, jak MSWiA podjęło decyzję o rozesłaniu tabletek z jodkiem potasu do niektórych regionów Polski ludzie wpadli w panikę i zaczęli szukać preparatów na własną rękę. Na platformach sprzedażowych pojawiło się wiele ofert produktów reklamowanych jako "jod jak płyn Lugola" czy jodek potasu. Eksperci ostrzegają, że stosowanie leku w sposób niekontrolowany może zagrozić zdrowiu.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podjęło decyzję o zabezpieczeniu dawki jodku potasu dla każdego obywatela. Z tego też powodu miliony tabletek z jodkiem potasu dotarły we wtorek do województw w całej Polsce. Jak tłumaczy resort, są to działania wyprzedzające, w razie gdyby na terenie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej doszło do uszkodzenia reaktora.
Jodek potasu blokuje tarczycę i zapobiega wychwytowi przez nią radioaktywnego jodu. Promieniowanie grozi wystąpieniem nowotworów. Jest szczególnie niebezpieczne dla dzieci. Tabletek z jodkiem potasu w przypadku skażenia radioaktywnego nie muszą natomiast przyjmować osoby powyżej 60. roku życia.
Wiele ofert w internecie na jodek potasu
Jodek potasu jest składnikiem popularnego płynu Lugola, który Polacy pili po awarii elektrowni w Czarnobylu w kwietniu 1986 roku. Zatem wiele osób postanowiło na wszelki wypadek zaopatrzyć się samodzielnie w preparat. Natychmiast w sieci pojawiło się wiele ofert jodku potasu reklamowanych jako "lek na promieniowanie". Sprzedawcy bezpośrednio nawiązują do płynu Lugola i cytują homeopatów. Mniejszymi literami można znaleźć informację, iż produkt jest odczynnikiem chemicznym, służącym do celów dydaktycznych, używanym również do uzdatniania wody.
Jak zauważył portal money.pl, na większości aukcji sprzedaje się odczynniki chemiczne np. do użytku w szkole podczas doświadczeń. Wabikiem na konsumenta ma być wspomnienie w opisie o płynie Lugola, co może wprowadzać w błąd.
"Wszystkie produkty można dostać bez recepty, a taki "płyn Lugola" nie jest przeznaczony do picia - jest to nieoczyszczona mieszanka" – zauważa portal. Specjalny preparat do picia można otrzymać jedynie na receptę, jest on przygotowywany w aptece.
Jodek potasu może wpłynąć negatywnie na zdrowie
Prof. Leszek Królicki, kierownik Zakładu Medycyny Nuklearnej UCK WUM, wskazał, że podstawowym elementem stosowania jodku potasu jest działanie prewencyjne, które ma zapobiec wystąpieniu w późniejszych latach raka tarczycy. Podkreślił, że taka profilaktyka została zatwierdzona na całym świecie, a dystrybucja jodku potasu w razie zagrożenia jest działaniem standardowym, podejmowanym przez rządy państw.
- Jodek potasu powinien być przyjęty kilka-kilkanaście godzin przed dotarciem skażonego powietrza po wybuchu reaktora atomowego. Jod radioaktywny, który znajduje się w chmurze radioaktywnej, w wyniku blokady tarczycy nie jest w niej gromadzony. Naświetlanie tarczycy jest wówczas znacznie mniejsze, co oznacza, że w przyszłości ryzyko wystąpienia raka tarczycy spowodowanego napromieniowaniem ogromnie maleje – wskazał w rozmowie z PAP prof. Leszek Królicki.
Należy jednak wskazać na zagrożenia, jakie mogą wynikać z nieuzasadnionego stosowania jodku potasu. - Jego przyjmowanie w sposób niekontrolowany wpływa negatywnie na funkcjonowanie gruczołu tarczycy. Może doprowadzić do zapalenia tarczycy i jej nadczynności. Z kolei z powodu nadczynności tarczycy może dojść do bardzo poważnych powikłań kardiologicznych, takich jak migotanie przedsionków. Skutkiem migotania może być wystąpienie zatorowości będącej poważnym zagrożeniem dla zdrowia i życia – powiedział profesor. Dlatego – jak dodał - bardzo ważne jest przyjęcie odpowiedniej dawki jodku potasu w sposób kontrolowany, zgodnie z zatwierdzonymi wskazaniami.
- Słyszałam, jak niejaki Jerzy Zięba namawia na suplementację jodem w ilości 12,6 miligrama, czyli 83 razy więcej niż dawki rekomendowane. Samowolna suplementacja jodem w takich ilościach jest niezwykle niebezpieczna. Może doprowadzić do ostrego zatrucia jodem. Stan ten może przyczynić się do rozwoju wstrząsu i śmierci. Przy takiej suplementacji rośnie ryzyko rozwoju raka tarczycy, ale również raka piersi - ostrzega dr n. med. Magdalena Cubała-Kucharska, specjalistka medycyny rodzinnej, członkini Polskiego Towarzystwa Żywieniowego i założycielka Instytutu Medycyny Integracyjnej Arcana w rozmowie z portalem abczdrowie.pl.
- Z wielu źródeł płynie dużo dezinformacji. Dzienne zapotrzebowanie na jod wynosi około 200 μg. Obecna praktyka jodowania żywności u większości osób zapewnia odpowiednią podaż jodu i nie ma potrzeby suplementacji. Jednak jeśli ktoś chce się upewnić, czy nie ma niedoborów, to warto sprawdzić poziom jodu w organizmie, robiąc proste badanie - jest to dobowa zbiórka moczu z oznaczeniem stężenia jodu - tłumaczy lekarka.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości