Według naukowca Hansa Liwanga ze Szwedzkiego Uniwersytetu Obronnego w Sztokholmie, to Rosjanie dokonali sabotażu na Morzu Bałtyckim, rozszczelniając gazociągi Nord Stream i Nord Stream 2. Do efektu widocznego na zdjęciach z miejsc wybuchu gazu mógłby doprowadzić zdalnie odpalony ładunek wybuchowy - przekonuje ekspert.
Bomba w gazociągach rosyjsko-niemieckich została zainstalowana za pomocą zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego - uważa Liwang. - Według mnie prawdopodobnie mamy do czynienia z podłożeniem ładunku wybuchowego, mógł on zostać umieszczony niedawno lub w przeszłości, tego nie wiemy - powiedział szwedzki specjalista ds. inżynierii morskiej w Królewskim Instytucie Technologicznym w Sztokholmie.
Putin przejrzał na oczy i wydał nowe rozkazy ws. mobilizacji. Posłuchał dziennikarki
Tropy wskazują na Rosjan
Jeżeli chodzi o Rosjan, wskazuje się na różne tropy - wysadzenie rur Nord Stream przy pomocy bomby z powietrza, okrętu podwodnego lub - jak podał niemiecki "Bild" - zniszczenie infrastruktury przez nurków GRU. - Nie możemy niczego wykluczyć, to mogła być niewielka organizacja, która posiada kompetencje i wyposażenie, ale też kraj z regionu Morza Bałtyckiego - tłumaczył Liwang.
- Problematyczne może być znalezienie dowodów na dnie morza, a zanim śledczy przystąpią do pracy, musi opaść osad. Wybuch zawsze powoduje zniszczenie tego, co znajduje się w pobliżu. W przypadku podwodnego gazociągu, z którego od kilku dni wydostaje się gaz, tworząc ruch wody, szukanie zwłaszcza niewielkich śladów będzie ekstremalnie trudne - podkreślił.
Szwedzka Straż Przybrzeżna opublikowała w czwartek nowe zdjęcia z dwóch miejsc wycieku gazu w pobliżu Bornholmu. Jeden z gejzerów unosi wodę z ogromną siłą, drugi z nieco mniejszą.
Ziobro: Sikorski skasował wpis, dopiero gdy Departament Stanu USA potępił takie zachowanie
Trwa śledztwo ws. wycieków w Nord Stream
Zdaniem duńskich i szwedzkich władz, gaz powinien przestać wydostawać się w niedzielę. Dopiero wówczas na miejscu do pracy będą mogli przystąpić prokuratorzy. Oddzielne dochodzenia prowadzi szwedzki prokurator we współpracy ze służbami bezpieczeństwa SAPO oraz duńska policja. Szwedzka Straż Przybrzeżna dysponuje robotem podwodnym z kamerą.
W czwartek operator sieci energetycznej Svenska Kraftnat poinformował, że wybuchy mogły uszkodzić podmorski kabel elektryczny SwePol Link, łączący Szwecję z Polską. Jedna z eksplozji wydarzyła się ok. 500 metrów od wspomnianej linii wysokiego napięcia.
- Nie wiemy, jak silna była podwodna detonacja. Aby upewnić się, że wszystko jest w porządku z naszym kablem, w przyszłym tygodniu dokonamy pomiarów - ocenił w szwedzkiej telewizji SVT Per Kvarnefalk ze Svenska Kraftnat.
Z powodu przeglądu SwePol Link jest wyłączony z użytkowania, stąd nie wiadomo, w jakim stanie są kable po eksplozjach na Morzu Bałtyckim. Linia jest pomocna, gdy np. w jednym z krajów występuje niedobór energii.
Terlecki nie gryzł się w język. Mówił o zmianie premiera i dymisji Dworczyka
GW
Inne tematy w dziale Gospodarka