W kontrolowanych przez Rosję regionach Ukrainy zakończyły się cztery tzw. referenda w sprawie przyłączenia do Rosji. Zainstalowani w tych regionach urzędnicy twierdzą, że częściowe wyniki głosowania wskazują tam na ogromne poparcie dla przyłączenia. Rząd Ukrainy i jego sojusznicy uznali wybory za fikcję.
Zakończyły się pseudoreferenda na Ukrainie
Głosowania odbywały się w separatystycznych wschodnich regionach Doniecka i Ługańska. Zorganizowano także głosowania w okupowanych przez Rosję częściach południowych regionów Chersonia i Zaporoża. O głosowanie w rozdartych wojną regionach, które stanowią około 15 proc. terytorium Ukrainy, poproszono nawet cztery miliony osób.
Prokremlowskie agencje informacyjne informują, że nawet 99% osób głosowało za przyłączeniem do Rosji.
Jak podaje agencja TASS, około 98% osób, które głosowały w referendach w lokalach wyborczych w Rosji, poparło przyłączenie DRL i ŁRL (Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej) do Rosji - wynika z danych komisji wyborczych.
Po przeliczeniu 59,30% protokołów z lokali wyborczych w Rosji, za przyłączeniem DRL do Rosji jest 97,98% głosów. A za przyłączeniem LPR do Rosji oddano 98,69% głosów (po przeliczeniu 61% protokołów).
Spekuluje się, że na podstawie tych wyników prezydent Rosji Władimir Putin może ogłosić aneksję czterech regionów w przemówieniu na piątkowej sesji parlamentu Rosji. W marcu 2014 roku ogłosił on przyłączenie Krymu do Rosji zaledwie kilka dni po przeprowadzeniu tam podobnie nieuznawanego referendum.
Amerykański ośrodek ISW prognozuje, że aneksja okupowanych terytoriów ukraińskich zostanie ogłoszona 30 września. Jak wskazuje, w prokremlowskich mediach rosyjskich ukazała się informacja, że nielegalnie okupowane terytoria Ukrainy wejdą w skład nowo powołanego "Krymskiego Okręgu Federalnego". Na jego czele - według tych doniesień - miałby stanąć były szef rosyjskiej agencji kosmicznej Dmitrij Rogozin.
Rosjanie wylecieli w powietrze. Ukraińcy nie mieli z tym nic wspólnego
Zełenski o pseudoreferendach: To farsa
Jeśli Rosja zaanektuje cztery regiony, których Moskwa nie kontroluje w pełni, może to przenieść wojnę na nowy, bardziej niebezpieczny poziom, przy czym Kreml przedstawi każdą próbę ich odzyskania przez Ukrainę jako atak na jej suwerenne terytorium.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarżył Rosję o "brutalne naruszenie statutu ONZ" poprzez próbę aneksji terytoriów zagarniętych siłą. - Tej farsy na okupowanym terytorium nie można nawet nazwać imitacją referendów - powiedział we wtorek wieczorem.
Dodał, że była to "bardzo cyniczna próba zmuszenia mężczyzn na okupowanym terytorium Ukrainy do mobilizacji do rosyjskiej armii, aby wysłać ich do walki przeciwko własnej ojczyźnie!".
Zełenski zapewnił, że te ziemie powrócą do Ukrainy. Powiedział też, że wkrótce nadejdą dobre wieści z frontu, ale na razie nie podał żadnych szczegółów.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba wezwał UE do nałożenia ostrzejszych sankcji na Rosję. - Potrzebujemy niezwykle poważnej, skutecznej reakcji z konkretnymi rzeczami, które uderzą w rosyjską gospodarkę. Im łagodniejsza reakcja na tzw. referenda, tym większa motywacja dla Rosji do eskalacji i aneksji kolejnych terytoriów - powiedział.
Moskwa chce zagarnąć tereny aż do Naddniestrza. Ten człowiek ma jej w tym pomóc
Sojusznicy Ukrainy potępiają tzw. referenda
- Nie zaakceptujemy wyników pseudoreferendów na okupowanych przez Rosjan obszarach Ukrainy i nadal będziemy wspierać ten kraj z niesłabnącą mocą - powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz w wywiadzie dla dziennika "Neue Osnabruecker Zeitung".
Odnosząc się do zarządzonej przez prezydenta Władimira Putina częściowej mobilizacji rezerwistów, szef niemieckiego rządu powiedział: "Putin popełnia błąd za błędem". - Rosyjski prezydent mógłby natychmiast położyć kres tej wojnie, wycofując wojska z Ukrainy i podejmując rozmowy z Kijowem - podkreślił Olaf Scholz.
Wielka Brytania odpowiedziała na tzw. referenda nowymi sankcjami wymierzonymi w czołowych rosyjskich urzędników zaangażowanych w egzekwowanie głosowań.
Prezydent Joe Biden potępił "referenda" i przyrzekł, że Amerykanie nigdy nie uznają ich wyników. Sekretarz stanu USA Antony Blinken powtórzył, że Zachód nigdy nie uzna rosyjskich aneksji, ostrzegając Kreml przed "dodatkowymi szybkimi i poważnymi kosztami".
Minister spraw zagranicznych Francji Catherine Colonna, która we wtorek odwiedziła Ukrainę, określiła sondaże jako "maskaradę".
W Chinach, tradycyjnym sojuszniku Rosji, rzecznik MSZ Wang Wenbin odpowiadając na pytanie reportera o tzw. referenda, powiedział, że "suwerenność i integralność terytorialna wszystkich krajów muszą być respektowane".
Prezydent Putin bronił referendów, twierdząc, że miały one na celu powstrzymanie prześladowań etnicznych Rosjan i osób rosyjskojęzycznych przez Ukrainę - czemu rząd ukraiński zaprzecza.
ja
Czytaj także:
Projekt "daniny Sasina". Wątpliwości na niekorzyść dużych przedsiębiorców
Prezydent: Baltic Pipe to uniezależnienie w kwestiach bezpieczeństwa energetycznego
Obowiązkowa opłata będzie jeszcze wyższa. Pojawił się komunikat z nowymi stawkami
Inne tematy w dziale Polityka