Rząd zapowiedział, że będą stałe ceny prądu, poniżej pewnego poziomu zużycia. Jak ocenia Pan ten pomysł?
Przeczytaj też:
Kontrowersyjne tezy byłej żony Kulczyka. "Kiedyś to było" bez depresji
Kiedyś, zresztą w naszym portalu, proponował Pan wprowadzenie limitów zużycia paliwa, regulacji cen?
Czyli propozycja rządu wprowadzająca pewną regulację cen prądu jest chyba krokiem w tym kierunku?
Tak, propozycja, ogłoszona przez rząd, jest chyba małym krokiem w tym kierunku. Ale była też, ze strony rządu operacja dotycząca kredytobiorców. Gdzie niezależnie od tego, jaka jest sytuacja tego kredytobiorcy, każdy mógł z tych wakacji skorzystać. I patrząc na działania rządu w szerszej perspektywie wydaje mi się, że w swych działaniach socjalnych odszedł on od programu jakiejkolwiek dystrybucji dóbr, gdyż przyjął zasadę "dajemy wszystkim". Tak było na przykład z tymi tarczami w czasie nasilonego COVID-u. Otrzymało je wielu tzw. przedsiębiorców. Celowo mówię tak zwanych, bo docierają do mnie sygnały, że było sporo także niestety wyłudzeń tych pieniędzy.
Rząd faktycznie skupia się na rozdawaniu. Ale też opozycja ostatnimi czasy idzie w podobnym kierunku?
Jednak w przypadku wygranej opozycji, stworzenia rządu, jeszcze przez dwa lata prezydentem będzie Andrzej Duda, media publiczne wciąż będą nowemu rządowi nieprzychylne. Więc z łatwością będą mogły ten rząd punktować?
A no właśnie. Był artykuł Witolda Gadomskiego, który z kolei na przykładzie także polskiej polityki pokazywał, że wcale nie jest dobrze, gdy ktoś dochodzi do władzy obiecując rozmaite profity. Tam chodziło o przełom, wygraną SLD i klęskę AWS w 2001 roku. Opozycja ma trudną sytuację, bo w obietnicach jest niewiarygodna. A skoro jest niewiarygodna, to chce obiecywać więcej. Jest oczywiście pewna szansa, że to się powiedzie. Ale jest ryzyko, że się nie uda.
Poza tym, to powiedzenie „po wyborach ten deficyt będzie już wasz”, jest bardzo prawdziwe. I jeśli nawet opozycja wygra wybory, to szanse na to, że PiS je przegra z kretesem - tak, jak AWS w roku 2001 - są równe zeru. PiS nie wypadnie poza Sejm, ale będzie silną opozycją, rozliczającą przyszły rząd z obietnic. A korozja poparcia dla PiS, co obserwuję z pewnym zdziwieniem, owszem jest, ale postępuje bardzo powoli.
To prawda. Ja jednak niedawno czytałem ciekawą analizę jak takie dramatyczne wydarzenia wpływają na poparcie dla partii politycznych. I okazuje się, że ten spadek w pierwszym okresie nie musi być wcale tak bardzo gwałtowny. To tąpnięcie, jest znacznie mniejsze niż się oczekuje. Więc pytanie, czy jeśli nawet dojdzie do tak dramatycznej sytuacji, braku ogrzewania itd., czy faktycznie ten drastyczny spadek poparcia dla rządzących nastąpi. Być może będzie, a może będzie mniejszy niż się wydaje. A nie można wykluczać, że wyborcy winą za sytuację będą obarczać nie rządzących, ale opozycję. To się dopiero będzie klarować.
Po stronie opozycji toczy się dziś debata – czy po dojściu do władzy działać zgodnie z literą Konstytucji i prawa, czy „niekonstytucyjnie przywrócić praworządność”, czyli działać jak PiS, ale w drugą stronę?
Donald Tusk już wyprowadzał Glapińskiego z Narodowego Banku Polskiego. Ja napisałem, będąc na urlopie tekst dla „Rzeczpospolitej”, że dobrze by było, aby z jednej strony Prawo i Sprawiedliwość zaniechało obrzydliwej akcji przeciwko Tuskowi, ustawiającej go jako agenta Niemiec a pośrednio Rosji. Z drugiej strony dobrze by było, by opozycjoniści z Tuskiem na czele, zrezygnowali z hasła, że prezes Narodowego Banku Polskiego nie ma kadencyjności. Ma, jest ona wprost gwarantowana w Konstytucji. I mówię to z całą odpowiedzialnością, bo uczestniczyłem w pracach nad ustawą zasadniczą. I bardzo nam wtedy zależało, by te gwarancje były realne. One zresztą już raz, w sposób pozorny zostały zastosowane w 2001 roku, gdy prezesem Narodowego Banku Polskiego został Leszek Balcerowicz.
Albo Adam Glapiński, który idzie na posiedzenie rady politycznej PiS-u. Obydwie rzeczy bardzo mi się nie podobają. Ale podnoszenie tylko jednej, a lekceważenie drugiej, jest nie fair nie tylko wobec przeciwnika politycznego, ale jest nie w porządku w demokratycznym państwie prawa.
Czy zapowiedź odwołania prezesa NBP przed końcem kadencji jest zapowiedzią działania niekonstytucyjnego?
Ależ oczywiście! I to działanie świadome, demonstracyjne. Ważny sygnał do wyborców, „my to zrobimy”.
Żeby było jasne, jestem ostatnią osobą, która byłaby na tym polu skłonna bronić Prawa i Sprawiedliwości. Ale nie możemy też skupiać się wyłącznie na działaniach PiS, gdy opozycja także proponuje rozwiązania niekonstytucyjne.
Przeczytaj też:
Tusk nie popuści Gowinowi. Padła jednoznaczna deklaracja
To już pewne: inflacja wzrośnie. Minister finansów ogłasza nowy wskaźnik
Komentarze
Pokaż komentarze (93)