Rosyjskie oddziały chodzą od drzwi do drzwi uzbrojone w karabiny maszynowe, zmuszając Ukraińców do głosowania w fikcyjnych referendach, które przyłączą do Rosji nowo zajęte tereny. Przedstawiamy najnowsze informacje z miejsc, gdzie odbywają się nielegalne komisje.
Szef obwodu ługańskiego: groźby zwolnień z pracy i represji za brak udziału w pseudoreferendum
Jak przekazał Serhij Hajdaj, szef administracji obwodu ługańskiego, w jednym z przedsiębiorstw w Biłowodsku poinformowano ludzi, że wszyscy, którzy nie przyjdą na "referendum", zostaną automatycznie zwolnieni z pracy. Nazwiska nieobecnych trafią do tzw. ministerstwa bezpieczeństwa powołanego przez prorosyjskich separatystów.
Hajdaj, którego cytuje portal Suspilne, poinformował, że w więzieniu w Ługańsku Rosjanie próbowali zwerbować osadzonych w szeregi najemników na wojnę. Więźniowie odmówili.
W obwodzie chersońskim mieszkańcy zmuszani do udziału w pseudoreferendum
Rosjanie grożą tym, którzy nie chcą głosować w pseudoreferendum, ludzie starają się nawet nie otwierać drzwi - informuje portal ZN.UA. Lojalne wobec Ukrainy władze Chersonia apelują do mieszkańców, by unikali miejsc, gdzie organizowane są pseudoreferenda, w miarę możliwości nie wychodzili z domu i nie otwierali drzwi nieznajomym.
Do utworzonych przez Rosjan komisji wyborczych przewożeni są pracownicy przedsiębiorstw komunalnych. W Chersoniu komisje urządzono na terenie kilkunastu szkół. Aktywiści ruchu o nazwie Żółta Wstążka informują, że przywieziono tam ludzi z anektowanego Krymu i ustawiono ich przed komisjami, by w ten sposób imitować poparcie ludności dla pseudoreferendum.
W niektórych wsiach obwodu chersońskiego podpisy za mieszkańców składają sami wojskowi rosyjscy. Gdzie indziej wojskowi razem z ludźmi, których nazywają szefami komisji, obchodzą domy i zmuszają mieszkańców, by podpisali się na kartach do głosowania.
Władze: w Mariupolu ludzie zmuszani do głosowania w "referendum" pod lufami automatów
W Mariupolu tzw. komisje wyborcze rozlokowano w sklepach i kawiarniach - pisze Petro Andriuszczenko, doradca lojalnego wobec Kijowa mera tego miasta na Telegramie. Na opublikowanym przez niego zdjęciu widać też ludzi głosujących na ulicy.
Andriuszczenko relacjonuje, że tzw. komisje wyborcze świecą pustką. Nie ma w nich oddzielonych przestrzeni umożliwiających potajemne oddanie głosu. Odpowiedzi udzielane są pod obserwacją ludzi z automatami.
By zmusić ludzi do głosowania, członkowie komisji przychodzą do mieszkań w towarzystwie dwóch osób uzbrojonych w broń automatyczną. Komisja ma ze sobą urnę wyborczą i biuletyny do głosowania. "Pukają do drzwi mieszkań/domów, zmuszają sąsiadów, by wyciągali ludzi do komisji" - pisze Andriuszczenko. Doradca mera apeluje do mieszkańców, by nie otwierali drzwi.
Obwód mikołajowski. W Snihuriwce protest
W okupowanej przez siły rosyjskie Snihuriwce w obwodzie mikołajowskim, na południu Ukrainy, mieszkańcy wyszli w piątek na protest przeciwko pseudoreferendum w sprawie "przyłączenia" regionu do Rosji - pisze Ukrainska Prawda.
"My - mieszkańcy Snihuriwki dziś zebraliśmy się na akcji protestu w sprawie nielegalnego przeprowadzenia referendum w mieście Snihuriwka i okolicznych wsiach. Kraj snihuriwski zawsze był Ukrainą - był i będzie Ukrainą" - mówi na nagraniu z protestu uczestniczka akcji.
"Nigdy nie chcieliśmy i nie będziemy chcieć do Federacji Rosyjskiej. Wzywamy mieszkańców Snihuriwki i okolicznych wsi (...), by nie szli na tzw. referendum i nie brali udziału w nielegalnym przeprowadzeniu tzw. referendum" - dodaje kobieta.
Na nagraniu widać kilkadziesiąt osób. Niektórzy trzymają flagi ukraińskie.
Miasteczko Snihuriwka w obwodzie mikołajowskim zostało zajęte przez siły rosyjskie w drugiej połowie marca.
Ukrainska Prawda przypomina, że rosyjskie propagandowe media informowały, iż okupacyjne władze planują przyłączyć okupowaną część obwodu mikołajowskiego do okupowanego terytorium sąsiedniego obwodu chersońskiego.
SW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka