- Nie grozi nam blackout. System energetyczny pracuje bezpiecznie i ma zagrożenia dostaw energii do odbiorców. Mechanizm rynku mocy działa skutecznie - zapewniła w piątek minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w odpowiedzi na komunikat Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które ogłosiły po raz pierwszy okresy zagrożenia na rynku mocy.
Niepokojący komunikat PSE
Operator systemu elektroenergetycznego, Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły okresy zagrożenia na rynku mocy na piątek w godzinach 19.00–20.00 oraz 20.00–21.00. PSE ma obowiązek ogłosić okres zagrożenia 8 godzin wcześniej, wtedy, zgodnie z regulacjami posiadacze kontraktów mocowych muszą zgłosić swoje jednostki do pracy zgodnie z dyspozycjami operatora. Nie oznacza to też, że do takiej sytuacji - pracy zgodnie z dyspozycjami operatora - w ogóle dojdzie.
- Ogłoszenie okresu zagrożenia w piątek między godzinami 19 a 21 oznacza jedynie, że wszyscy, którzy mają kontrakty w ramach rynku mocy i otrzymują z tego tytułu wynagrodzenie mają je wypełnić - pokazać, że dysponują odpowiednią mocą - poinformował dziennikarzy dyrektor Departamentu Zarządzania Systemem PSE Konrad Purchała. - Nie ma to żadnego wpływu na odbiorców energii elektrycznej - zaznaczył.
PGNiG wydało oświadczenie ws. plotek o Baltic Pipe. Co z gazem na sezon grzewczy?
Jak wyjaśnił, prognozowany spadek rezerwy poniżej wymaganego poziomi wynika z przestojów konwencjonalnych bloków, oraz z niskiej prognozy produkcji elektrowni wiatrowych w piątek wieczorem. - Prognozujemy tylko 150 MW z wiatru przy ponad 8 GW mocy zainstalowanej. Dodatkowo - jak przypomniał dyrektor - w wieczornych szczytach obciążenia nie pomaga już fotowoltaika.
- Ogłoszenie okresu zagrożenia na ryku mocy nie wynika absolutnie z braku węgla w elektrowniach węglowych - podkreślił Purchała. - To narzędzie, które mamy w dyspozycji, a za które posiadacze kontraktów mocowych otrzymują wynagrodzenie - zaznaczył.
Moskwa: Nie grozi nam blackout
"Nie ma zagrożenia dostaw energii do odbiorców. Mechanizm rynku mocy wprowadzony w 2018 przez nasz rząd działa skutecznie" - poinformowała w piątek na Twitterze minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Dodała, że w związku z komunikatem PSE zarządziła "zespół bezpieczeństwa energetycznego".
"Przyczyną sytuacji była niska wietrzność i mało energii z OZE dzisiaj. Rezerwy mocy są uzupełniane. Nie grozi nam blackout. System energetyczny pracuje bezpiecznie" - zapewniła Anna Moskwa.
"Lampka ostrzegawcza"
Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Mateusz Berger podkreślił w rozmowie z PAP, że zgodnie z prognozami, piątkowe zapotrzebowanie na moc miało wynieść 22-23 GW. Tymczasem - jak wyjaśnił - zgodnie z przepisami zakładana jest 9 proc. rezerwa mocy.
- Jakby coś się stało, jest to zapas, by wyrównać powstałe niedobory mocy, jeśli np. jakiś blok energetyczny wypadnie z systemu - wyjaśnił pełnomocnik.
Mateusz Berger poinformował, że z uwagi na planowane jak i nieplanowane remonty bloków energetycznych, a także bardzo słabą wietrzność w piątek (planowana moc z wiatru miała wynieść 2 GW a jest ok. 130 MW) rezerwa mocy spadła poniżej 9 proc.
- Opublikowany w piątek komunikat PSE to sygnał do wytwórców energii, że nie wolno im teraz dokonywać żądnych wyłączeń i pozostałe bloki muszą pracować, pozostawać w gotowości. Jest to swego rodzaju lampka ostrzegawcza - wskazał.
- To nie oznacza, że nie będzie prądu w godzinach od 19 do 21. To nie ma absolutnie żadnego wpływu na dostawy. Każdy odbiorca będzie miał na obecną chwilę prąd. To informacja dla wytwórców prądu oznacza: "macie skupić się na pracy, żeby nie ubywało mocy" - podsumował pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
ja
Czytaj także:
PGNiG podpisało umowę na dostawy gazu do stycznia 2033 roku
Chwilę po meczu minister przekazała ważną wiadomość. Chodzi o rachunki za prąd
Niemcy mają plany wobec Gazpromu. Interes będzie się dalej kręcił
Złe wieści dla frankowiczów. Bank Szwajcarii zdecydował, Polacy to mocno odczują
Inne tematy w dziale Gospodarka