Krakowski sąd okręgowy uznał w środę Roberta J. winnym zabójstwa studentki Katarzyny Z. sprzed prawie 25 lat i skazał go na dożywocie. To koniec tzw. sprawy "Skóry" - jednej z największych zagadek polskiej kryminalistyki. Wyrok jest nieprawomocny.
Oskarżony został o brutalne zabójstwo młodej kobiety
Robert J. oskarżony został o brutalne zabójstwo młodej kobiety, studentki UJ, której fragmenty skóry i ciała pod koniec lat 90. wyłowiono z Wisły. Zatrzymany pięć lat temu mężczyzna przebywa w areszcie. W środę sąd pod przewodnictwem sędzi Beaty Marczewskiej, po rozpoznaniu sprawy na 85 terminach rozpraw, uznał, że J. brutalne zabił młodą kobietę i zbezcześcił jej zwłoki, a następnie wyrzucił jej szczątki do rzeki.
Oskarżony 57-latek osobiście wysłuchał środowego wyroku; na sali rozpraw była też matka zamordowanej dziewczyny, która jest oskarżycielką posiłkową w sprawie. Uzasadnienie do wyroku było niejawne, mimo że obrońca oskarżonego chciał, by przedstawiciele mediów mogli być obecni również na tej części rozprawy.
Obrona oskarżonego nie zgodziła się również z samym wyrokiem i już zapowiedziała złożenie apelacji. Adw. Łukasz Chojniak skomentował w rozmowie z dziennikarzami, że decyzja sądu pierwszej instancji oznacza tylko tyle, iż "wyrok uniewinniający w tej sprawie odsuwa się w czasie". - Wyrok nie jest prawomocny i ustne motywy - o których niestety nie możemy rozmawiać - ani mnie, ani mojego klienta nie przekonują. Boleję, że w tej sprawie jawność jest wyłączona - przyznał.
Zobacz też: Akt oskarżenia wobec Bartłomieja M. Aktor zwabiał do siebie nastolatki, a potem je gwałcił
Rodzina ponad 20 lat czekała na wyrok
Sprawy nie chciał komentować z kolei prok. Piotr Krupiński z Małopolskiego Wydziału Prokuratury Krajowej, który tłumaczył swoje stanowisko faktem, że proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. - Sprawa ma wyłączoną jawność i nie można ujawniać żadnych okoliczności, również merytorycznych, związanych z wyłączeniem jawności - wskazał w rozmowie z dziennikarzami.
Dla rodziny zamordowanej środowy wyrok - jak powiedział z kolei reprezentujący matkę zamordowanej, adw. Jan Znamiec - był bardzo oczekiwany. - Trudno znaleźć określenie na to, jak rodzina (go) przyjęła. Na pewno był to wyrok bardzo oczekiwany, dlatego, że matka chce przede wszystkim zakończenia tej sprawy. Ona żyje w stanie niepewności przez ponad 20 lat - przyznał. Zdaniem pełnomocnika cała sprawa - a w konsekwencji dotyczący jej proces - była trudna i nietypowa. - Materiał dowodowy w dużej mierze opierał się na stworzeniu pewnego portretu psychologicznego i pewnej analizie poszlak, które dopiero później były ilustrowane dowodami - podsumował.
Sprawa "Skóry" - jedna z największych zagadek polskiej kryminalistyki
Tzw. sprawa "Skóry" była nazywana jedną z największych zagadek polskiej kryminalistyki. Proces domniemanego sprawcy zbrodni, który podczas pierwszej sądowej rozprawy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, rozpoczął się początkiem 2020 r.
Akt oskarżenia w tej sprawie miał cztery tomy; liczył ok. 800 stron, a jej akta to niemal 500 tomów. Rozpoczęcie tego procesu stanowiło finał wielowątkowego śledztwa prowadzonego m.in. przez policjantów z tzw. Archiwum X. W poszukiwanie zabójcy zaangażowanych było wielu polskich i zagranicznych ekspertów.
Specjalistyczne ekspertyzy dotyczyły choćby analizy włosów i zabezpieczonych śladów DNA. Kilka miesięcy temu śledczy informowali o przełomowym odkryciu w mieszkaniu Roberta J. Nieoficjalnie wiadomo, że koszty tych badań i ekspertyz w tej jednej sprawie sięgają miliona złotych.
Policjanci przez 19 lat próbowali namierzyć sprawcę zabójstwa. W końcu Robert J. ułatwił im to zadanie, bo pojawił się na cmentarzu, przy grobie Katarzyny Z., a tam była zamontowana kamera, która nagrała mężczyznę.
Według ustaleń 57-latek miał popełnić zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe. Młodą kobietę - według aktu oskarżenia - więził, maltretował fizycznie i psychicznie; kopał ją, bił twardym narzędziem i używał noża, powodując u niej liczne złamania, a także rany kłute i szarpane. Zwłoki rozkawałkował i wrzucił do rzeki. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.
Roberta J. zatrzymano w 2017 r. na krakowskim Kazimierzu. W śledztwie kategorycznie zaprzeczał zarzutom i nie przyznawał się do winy. Przekonywał, że nie znał Katarzyny Z. Jak podała PK, mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre pytania.
ja
Czytaj także:
Powrót Kononowicza. Wystąpił w "Sprawie dla reportera" TVP, ma poważne problemy
Kolejne pogróżki Miedwiediewa. "Wszystko stanie w płomieniach"
Ochrona zdrowia z długami. Inflacja da się we znaki lekarzom i pacjentom
Inne tematy w dziale Społeczeństwo