Analitycy ING Banku Śląskiego ocenili, że perspektywy inflacji pozostają wysoce niepewne. Poziom cen nadal nie dostosował się do szoku energetycznego, na co wskazuje wzrost inflacji bazowej w sierpniu w okolice 10 proc. rdr. Szczyt inflacji w lutym na poziomie bliskim 20 proc. – dodają.
W środę Rada Polityki Pieniężnej (RPP) podwyższyła stopy procentowe we wrześniu o 0,25 pkt. procentowych. Główna stopa NBP wynosi obecnie 6,75 proc. "To decyzja zgodna z naszymi oczekiwaniami i konsensusem (chociaż ten zakładał nawet podwyżki o 50pb)" - przekazali ekonomiści ING Banku Śląskiego.
ING: szczyt inflacji w lutym na poziomie prawie 20 proc.
Według analityków malejąca skala podwyżek charakteryzuje odzwierciedla narastające obawy decydentów o perspektywy wzrostu gospodarczego. Zwrócili uwagę, że mimo to presja inflacyjna utrzymuje się - w sierpniu wyniosła 16,1 proc. rdr. Podkreślili, że perspektywy inflacji pozostają wysoce niepewne, gdyż poziom cen w gospodarce nadal w pełni nie dostosował się do nowego szoku energetycznego. "Wskazuje na to m.in. wzrost inflacji bazowej w okolice 10 proc. rdr w sierpniu, sugerujący dalsze przenoszenie przez firmy rosnących kosztów na ceny ich wyrobów i usług" - wyjaśnili. Jak prognozują, inflacja wciąż jest przed szczytem w lutym na poziomie bliskim 20 proc.
Eksperci odnieśli się do komunikatu RPP po środowym posiedzeniu. W ich interpretacji Rada "mocno liczy iż spowolnienie gospodarcze obniży inflację". "Obawiamy się jednak, że samo spowolnienie PKB nie ograniczy istotnie inflacji. Szok energetyczny jest tak potężny, że firmy nadal będą przerzucać koszty na ceny produktów, nawet w warunkach słabszej koniunktury" - skomentowali.
Analitycy ING spodziewają się także "dużej ekspansji budżetowej w 2023 roku, ponieważ rządy europejskie będą chciały pokazać, że wojna gazowa nie wykolei ich gospodarek. Zastrzegli, że to "rozsądne podejście", ale w Polsce "już dzisiaj mamy bardzo ekspansywne policy mix i koszty uboczne w postaci uporczywie wysokiej inflacji mogą być wyższe niż w innych krajach".
"W takim otoczeniu decydenci raczej będą unikali jednoznacznych deklaracji o zbliżającym się końcu cyklu podwyżek, pozostawiając sobie furtkę do dalszego zacieśnienia polityki pieniężnej" - przewidują ekonomiści ING. "W naszej ocenie stopy procentowe mogą docelowo wzrosnąć w obecnym cyklu do 7,5 proc, a w 2023 nie będzie warunków do łagodzenia polityki pieniężnej" - podkreślili. Przemawia za tym także możliwość dalszej ekspansji fiskalnej w związku z ochroną gospodarstw domowych i wrażliwych gałęzi gospodarki przed konsekwencjami wzrostu cen nośników energii w roku wyborczym.
ING: Dużo zależy od czwartkowej konferencji Glapińskiego
Zdaniem analityków "kluczowy dla kształtowania się oczekiwań rynkowych na pespektywy polityki pieniężnej będzie wydźwięk jutrzejszej konferencji prasowej Prezesa NBP Adama Glapińskiego". "Obawiamy się, że prezes będzie ponownie uderzał w gołębie tony, chociaż w świetle niepewności co do dalszego przebiegu ścieżki inflacji najprawdopodobniej nie będzie jednoznacznie deklarował gotowości do zakończenia cyklu podwyżek stóp" - poinformowali. "Nie można wykluczyć jednak ponownych zapowiedzi, że pod koniec 2023 mogą pojawić się warunki do obniżek stóp procentowych" - dodali.
Według ekonomistów ING gołębi wydźwięk czwartkowego wystąpienia Glapińskiego czyni złotego wrażliwym na spadającego kursu euro do dolara. "Także podejście NBP na tle regionu sugeruje, że złoty zostanie słaby" - przypuszczają. Przypomnieli, że Węgierski Bank Centralny podnosi stopy i komunikuje, że dalej będzie zacieśniać. Z kolei Czeski przestał podnosić, ale interweniuje w celu obrony korony. "NBP mówi, że wkrótce zakończy cykl podwyżek, a może nawet od przyszłego roku zacznie je obniżać. Ale nie interweniuje. Trudno więc być optymistą, jeśli chodzi o kurs złotego" - skonstatowali.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka