Skoro nie da się zmniejszyć podaży pieniądza, należy zwiększyć podaż towarów i usług. Ale do tego rząd musiałby przywrócić wolność gospodarczą - mówi Salonowi 24 dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Inflacja szaleje, a państwo próbuje z nią walczyć. Rada Polityki Pieniężnej spotkała się po raz pierwszy po wakacjach. Podjęła decyzję o podniesieniu stóp procentowych. Wzrosły one o 0,25 pkt. bazowych. To kolejny wzrost w ostatnich miesiącach. Czy decyzje Narodowego Banku Polskiego mogą być dobrym sposobem walki z inflacją w naszym kraju?
Dr Andrzej Sadowski: Na pewno są krokiem niewystarczającym. Do walki z inflacją potrzeba dwóch stron. Nie tylko Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej. Konieczne są działania rządu. Samo podniesienie stóp procentowych nie wystarczy, by skutecznie obniżać inflację
A może nie trzeba tego robić. Nie brak publicystów, polityków, którzy przekonują, że inflacja to w sumie nie jest jakaś straszna tragedia. Że co innego jest budżet domowy, gdzie zadłużenie nie jest niczym dobrym, w kwestii gospodarki państwowej sama inflacja nie musi być strasznym problemem, pod warunkiem, że gospodarka wciąż się rozwija, bezrobocia nie ma, a pieniądz jest na rynku?
Jeżeli ktoś nie ceni pracy własnych obywateli, ich oszczędności i dorobku życiowego, to może nie dostrzegać wpływu inflacji na nasze życie. Inflacja to ogromna przecena aktywów Polski i polskich obywateli. Ci sami ludzie, którzy mówią, że zadłużenie nie jest niczym złym, zauważają i nagłaśniają fakt, że rozmaite międzynarodowe fundusze spekulacyjne z całego świata wykupują w Polsce nieruchomości w skali, która nie była dotąd spotykana. A to jest właśnie jeden z efektów inflacji. Majątek na tyle potaniał, że może być przedmiotem masowych wyprzedaży. W efekcie polscy obywatele napotykają na coraz większe bariery przy zakupie własnego mieszkania.
Jak zwykli ludzie – właściciele niewielkich i średnich firm, ale też pracownicy, mogą sobie na co dzień radzić z szalejącą inflacją?
Proszę zauważyć, że jak się inflacja zaczęła zwiększać, to Polacy szturmowali biura deweloperów. Chcąc inwestować pieniądze na rynku nieruchomości, traktując ją jako najlepszą formę ratowania topniejących oszczędności. Oczywiście pozwolić na to mogli sobie tylko ci, którzy mieli oszczędności, ewentualnie oszczędności wsparte kredytem.
Wspomniał Pan, że same działania Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej, w zdławieniu inflacji nie pomogą. Konieczne są bowiem działania rządu. Jakie konkretnie rozwiązania rząd powinien w takim razie przyjąć?
Państwo może pójść dwoma drogami. Może zrealizować to, co zapowiedziała premier Wielkiej Brytanii, czyli zmniejszyć ilość pieniądza na rynku. Obniżyć podatki. To dla polskich polityków może być trudne do zrealizowania. Ale jest też druga droga, też rynkowa i może łatwiejsza. Skoro nie da się zmniejszyć podaży pieniądza, należy zwiększyć podaż towarów i usług. Ale do tego rząd musiałby de facto przywrócić wolność gospodarczą. Choćby te zapowiedzi, które w 2018 roku znalazły się w tzw. Konstytucji dla Biznesu. Tylko zwiększenie podaży towarów i usług zrównoważenie ogromnej podaży pieniądza obecnego na rynku może skutecznie powstrzymać szalejącą inflację.
Przeczytaj też:
Inne tematy w dziale Gospodarka