Część polityków PO i publicystów, niechętnych stawianiu sprawy reparacji w imię utrzymania dobrych relacji z Niemcami, wytyka rządowi, że nie zwróci się z reparacjami do Rosji. Reparacje wypłacane są jednak wtedy, gdy mowa o państwie przegranym w wojnie, a do takich należy zaliczyć w 1945 r. Niemcy. Związek Sowiecki znalazł się w gronie zwycięzców w globalnym konflikcie.
Na ponad 6 bilionów 200 miliardów złotych eksperci - m.in. historycy, statystycy, demografowie - wycenili straty Polski wynikające z agresji niemieckiej w 1939 r., a następnie okupacji. Czwartkowa publikacja raportu zespołu parlamentarnego ma być wstępem do dyplomatycznych działań władz ws. uzyskania reparacji od Niemiec. O konferencji na Zamku Królewskim mówił cały świat - media od naszych zachodnich sąsiadów, po amerykańskie, katarskie, arabskie i indyjskie podawały informacje o ogromnej kwocie, na jaką wyceniono materialne i niematerialne straty polskie po II wojnie światowej.
Zobacz: Eksperci wyliczyli dla Polski biliony złotych reparacji. "Niemcy grali na przemilczenie"
Reparacje - argumenty przeciw
Przeciwnicy reparacji twierdzą, że to fatalny moment na wyciąganie tego typu zaszłości historycznych, a poza tym: sprawa została załatwiona podpisem Bolesława Bieruta z 1953 r. i żadnych środków nie otrzymamy, priorytetem powinny być jak najlepsze relacje z Berlinem, konfliktujemy się z kolejnym państwem, ponadto PiS nie chce środków z KPO, które są na wyciągnięcie ręki, a zamierza toczyć bój z mocarstwem zachodnim i ryzykuje utratę tzw. Ziem Odzyskanych, przyznane decyzjami konferencji poczdamskiej jako rekompensata za straty na wschodnich połaciach kosztem ZSRR. To główne argumenty opozycji, choć pojawia się jeszcze jeden: skoro rządzącym i ekspertom zależy na reparacjach, to dlaczego nie zwrócą się o nie do Władimira Putina?
Wedle prawa międzynarodowego, reparacje państwom napadniętym w wojnie wypłacają kraje, które ją przegrały. Do grona zwycięzców po II wojnie światowej zaliczamy Związek Sowiecki, który w "wielkiej wojnie ojczyźnianej" stanął po stronie koalicji antyhitlerowskiej i odparł atak wojsk Adolfa Hitlera na wschodzie. Klęska Niemiec w starciu z Armią Czerwoną - najpierw fiasko "planu Barbarossa" i bolesna porażka pod Stalingradem - była jednym z powodów kapitulacji agresora. Mimo to, temat żądań reparacji od Rosji wraca w dyskusjach.
Czytaj: "Spiegel" cytuje Tuska ws. niemieckich reparacji i nazywa go "Oppositionsführerem"
Rosja sowiecka w gronie zwycięzców II wojny światowej
- Dlaczego nie żądacie zwrotu reparacji od Rosji? - pytał europoseł Dariusz Rosati.
- To kiedy PiS wystąpi o reparacje od Rosji? Bo chyba też powinniśmy w tej sytuacji - sugerował dziennikarz "Gazety Wyborczej" Radosław Imielski.
- No dobrze. To teraz 17 września J. Kaczyński ogłosi jakiej sumy reparacji oczekujemy od Rosji. Bo chyba do Moskwy też napisze? Co myślicie? - komentował Sławomir Neumann z PO.
Dziennikarz TOK FM Piotr Maślak ocenił wprost, że PiS to "partia Kremla" i dlatego nie wystąpi o reparacje od Moskwy.
- W ramach reparacji wojennych (pomijam historię z 1953 r. i całą kwestię reparacji od Rosji - o to PiS jako partia Kremla nie wystąpi) dostaliśmy ziemie zachodnie. Uznanie granic było częścią procesu. Czy rząd PiS rezygnuje z tych województw? To fakt, nigdy nie miał tam poparcia - napisał ironicznie publicysta.
Historyk przypomina
Na tego typu sugestie reagował prof. Stanisław Żerko, historyk, specjalista od stosunków polsko-niemieckich.
- Kłamstwo celowe czy tylko zwykła ignorancja pana z TOK FM? W Poczdamie Wielka Trójka uznała, że Polska otrzyma reparacje od Niemiec niezależne od ziem na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej, bo te miały być rekompensatą za włączone do ZSRR Kresy? - dziwił się badacz.
- Reparacje wypłacają państwa pokonane. ZSRR był w II wojnie światowej zwycięzcą. Pan poseł był chory lub na wagarach, gdy w szkole podstawowej przerabiano na historii rok 1945 - krytykował Rosatiego Żerko.
Przypominamy: PiS pokazuje raport ws. strat wojennych. Znamy kwotę reparacji na fakturze dla Niemiec
GW
Inne tematy w dziale Polityka