Prezydent Andrzej Duda wziął udział w uroczystościach 83. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte wraz z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem. Premier Mateusz Morawiecki złożył kwiaty przed pomnikiem Ofiar Bombardowania Wielunia.
Prezydent podczas uroczystości rocznicowych wskazał, że w dziejach Polski są wydarzenia straszne, ale - jak zauważył - to jest zarazem świadectwo tego "jakim narodem jesteśmy my, Polacy". Jego zdaniem, stanowimy naród, który potrafi swoją wolność odzyskiwać, nie poddając się. Apelował, by pamiętać "o lekcji II wojny światowej".
Zobacz:
Ułatwienia wizowe dla Rosjan zostaną definitywnie zawieszone. "Przywileje się skończyły"
Prof. Antoni Dudek: Gorbaczow chciał ratować imperium. Niechcący przyśpieszył jego upadek
- Niemcy ogarnięte nazistowską ideologią, w porozumieniu ze swoim ówczesnym sojusznikiem, Związkiem Radzieckim, ogarniętym ideologią komunistyczną, rozpoczęły II wojnę światową, napadając bez żadnego ostrzeżenia, bez wypowiedzenia wojny na Polskę, na odrodzone w 1918 roku polskie państwo, które miało wówczas niecałe 21 lat ponownie niesuwerennego istnienia - zaznaczył Andrzej Duda.
- To była jedna z najstraszliwszych tragedii w naszych dziejach, nie tylko dlatego, że odebrała nam wolność, nie tylko dlatego, że odebrała nam państwo, ale także dlatego, że wojna ta pociągnęła za sobą miliony ofiar wśród polskich obywateli i niepowetowane straty dla naszej ojczyzny i naszego narodu. Rozpoczęła się tutaj, na Westerplatte, w Gdańsku, rozpoczęła się w Wieluniu, rozpoczęła się w Tczewie, rozpoczęła się od śmierci zwykłych ludzi w Wieluniu bombardowanych przez bestialskie niemieckie lotnictwo, rozpoczęła się od zamordowania polskich kolejarzy tam na granicy, koło Tczewa - przypominał.
Andrzej Duda mówił o Westerplatte jako o chwale polskiego oręża, wyróżniającego się bohaterstwem, chociaż tamta bitwa nie została wygrana. - Kto wie, jak wyglądałaby dzisiaj Polska, gdybyśmy nie zostali zdradziecko zaatakowani przez Niemców idących ramię w ramię z sowietami? Kto wie, jakie byłoby dziś nasze państwo, gdyby nie zginęło wówczas sześć milionów naszych obywateli? - zastanawiał się prezydent.
Andrzej Duda o powstrzymaniu Rosji
W wystąpieniu głowy państwa nie zabrakło nawiązań do wojny na Ukrainie. - Niestety, jak obserwujemy w ostatnich latach, imperialistyczne dążenia do brutalnego podporządkowania sobie innych państw i narodów nie zniknęły ze świata i nie zniknęły z ambicji niektórych polityków i niestety również i niektórych narodów. Obserwujemy to dzisiaj za naszą wschodnia granicą, gdzie Rosja już niesowiecka, ale wraca do swoich wielkoruskich imperialistycznych pragnień, by górować nad innymi narodami, by władać nimi, by sobie je podporządkować, by trzymać je za gardło, a jeśli nie chcą się poddać - by je zniszczyć, jesteśmy tego dziś tego świadkami - mówił Andrzej Duda na Westerplatte.
Ukraina najpierw została skrycie i bestialsko zaatakowana w 2014 roku pod pozorem działań separatystów, a w tym roku otwarcie poprzez brutalną napaść, którą z przerażeniem obserwował cały świat - podkreślił. - Bo do końca wierzono, że coś, co było już tylko historyczną pamięcią II wojny światowej, nigdy się nie powtórzy, że nikt się więcej nie odważy otwarcie zaatakować innego państwa i narodu, zwłaszcza w tak potężnej, wielkiej skali, że te obrazy, które świat zna z czarno-białych archiwalnych nagrań z czasów II wojny światowej nigdy nie zostaną zobaczone w naturalnym kolorze, znowu - stwierdził Andrzej Duda.
- Tymczasem są, są artyleria i samoloty brutalnie burzące budynki, w których mieszkają zwyczajni ludzie, cywilni obywatele suwerennego państwa, mordowani w piwnicach i na ulicach, także strzałem w tył głowy. Przecież znamy to sprzed osiemdziesięciu lat i patrzymy na to znowu, to musi zostać zatrzymane. My Polacy wiemy to i rozumiemy doskonale. Dlatego czynimy wszystko, by pomóc w obronie naszym ukraińskim sąsiadom i by pomóc wszystkim tym, którzy przed tą wojną uciekają, ratując swoje życie - przemawiał.
- Dlatego dzisiaj wzywamy wszystkich naszych sojuszników i cały świat, cały czas nieprzerwanie, by pomóc Ukrainie i zatrzymać rosyjski imperializm - zaapelował Andrzej Duda.
Podkreślił, że przed imperializmem nie wolno się cofać, ani nie wolno się go obawiać; mówił, że należy się mu, "a także neoimperialistycznym mrzonkom" w zdecydowany sposób przeciwstawiać. Jest to dziś najważniejsze zadanie dla całego świata - uznał.
Prezydent mówił także o konieczności budowania potencjału polskiej armii i jak najszybszego uzbrojenia jej w nowoczesny sprzęt, "nie oglądając się na przeciwności", po to, by Polacy nie musieli oglądać takich strasznych obrazów z przeszłości - choćby z 1939 roku.
Czytaj: Donald Tusk zapowiada prawo do aborcji, ale to nie wszystko. W PO może dojść do czystki
Morawiecki w Wieluniu
Z kolei premier Mateusz Morawiecki 1 września obecny był w Wieluniu w woj. łódzkim, gdzie uroczystości rozpoczęły się o godzinie 4.40. Polityk złożył kwiaty przed pomnikiem Ofiar Bombardowania Wielunia, znajdującym się przy ruinach Kościoła Farnego, który był jednym z pierwszych zabytków zniszczonych przez hitlerowców i dzwonie "Pamięć i Przestroga" - darze prezydenta Andrzeja Dudy dla wielunian oraz przed Pomnikiem Pamięci Ofiar 1 września 1939 r., upamiętniającym nalot bombowy na wieluński szpital pw. Wszystkich Świętych, na który 83 lata temu spadły pierwsze bomby.
Godzina rozpoczęcia uroczystości nie była przypadkowa - niemieckie lotnictwo wtedy równało z ziemią Wieluń. Wielu historyków uważa, że w mieście zginęły pierwsze polskie ofiary II wojny światowej.
- Dziś musimy pamiętać, dbać o prawdę, myśleć i dbać o zadośćuczynienie i to powinny być główne przesłanki przyświecające nam, gdy o II wojnie światowej dziś myślimy i pamiętamy - podkreślił Morawiecki.
- Musimy wszyscy stać na straży prawdy, właśnie w imieniu tamtych ofiar, musimy stać na straży prawdy, prawdy o przeszłości, właśnie także po to, by budować przyszłość, bo w tę przyszłość musimy iść razem z tymi, którzy umarli podczas II wojny światowej - wspomniał.
Przed wojną niewielki Wieluń liczył ok. 16 tys. mieszkańców, położony od granicy niemieckiej o 21 km. 1 września 1939 r. niemieckie samoloty zrzuciły na miasto 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Według różnych źródeł, w wyniku ataku Luftwaffe, mogło zginąć ok. 1200 osób. Atak trwał do godziny 14. W gruzach legło 75 proc. miejskiej zabudowy. W Wieluniu nie stacjonowały żadne jednostki Wojska Polskiego, nie było tam również stanowisk obrony przeciwlotniczej. Miasto zbombardowano, testując wojskowy sprzęt i zastraszając mieszkańców.
GW
Inne tematy w dziale Polityka