Jak wspomina Pan czas w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku i sam dzień podpisania Porozumień Sierpniowych?
Czy uważa Pan, że przez byłego prezydenta przemawia rozgoryczenie, czy też po prostu np. obecne władze związku nie chcą go na tych uroczystościach?
Nie no, wydaje mi się, że nie chodzi tu o władze związku. Ze związku Lech Wałęsa odszedł wiele lat temu. To ja jestem wciąż członkiem Solidarności, choć jednocześnie jestem w Platformie Obywatelskiej. Ale powiem tak – ja sam jestem zniesmaczony, gdy widzę obchody rocznicy Porozumień Sierpniowych i jest jedna uroczystość złożenia kwiatów o 8.45, a druga o 11.30. Ludzie tego nie rozumieją. I myślę, że Lech Wałęsa ma również tego wszystkiego po dziurki w nosie. Ciągle jest atakowany, próbuje się go wykreślić z historii związku. Więc uznał, że nie będzie uczestniczyć w dzielonych uroczystościach, które umniejszają skalę tego wielkiego zwycięstwa, które razem odnieśliśmy.
Nie jest tajemnicą, że znamy się od końca lat 70-ych. Do dziś jesteśmy kumplami, przyjaciółmi. I osobiście boleję nad tym, jak Polska traktuje swojego bohatera. Każdy kto był wtedy w Stoczni Gdańskiej wie, że gdyby nie Lech Wałęsa, strajk zakończyłby się bardzo szybko, o godzinie 11.00 pierwszego dnia. To on potrafił robotników podnieść na duchu i zmobilizować. Drugiego dnia strajku, w sobotę, dyrektor stoczni proponował „mówcie co chcecie, wszystko daję” a ci, którzy nie opuszczą strajkującej stoczni przed 18.00 nie dostaną dodatkowych 2 tysięcy złotych. Ale perswazja Wałęsy zadziałała. Potem utworzył on Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, w którym większość stanowili działacze z Wolnych Związków Zawodowych. Chodziło o to, by nas nikt już nie przegłosował. Bo przypomnę, że nasz komitet strajkowy liczył 22 osoby. Dyrektor stoczni twierdził, że nie jesteśmy reprezentatywni dla całej załogi i poprosił, by każdy wydział wybrał swą trójkę. W ten sposób powstał komitet strajkowy, który liczył 15 osób. I to dzięki Lechowi Wałęsie strajk nawet na chwilę się nie zatrzymał. Komitet Strajkowy Stoczni Gdąńskiej się nie rozwiązał, a szybko zmienił w Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.
Przeczytaj też:
Atakowani i segregowani dziennikarze. Campus Polska Teraźniejszości
Komentarze
Pokaż komentarze (96)