Jeśli prawica chce odzyskać młodych niech zrobi takie spotkanie. A nie obraża uczestników Campus Polska Przyszłości - mówi Salonowi 24 dr Tomasz Terlikowski, filozof, publicysta.
Był Pan gościem organizowanego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego campusu Polska Przyszłości. U wielu osób, szczególnie z prawej strony wywołało to spore kontrowersje. Dlaczego zdecydował się Pan przyjąć zaproszenie?
Dr Tomasz Terlikowski: Brałem tam udział w dwóch panelach – pierwszym o Kościele, drugim o Rosji. Spotkałem się tam z młodymi ludźmi, dyskutowaliśmy. Ludzie ci mieli bardzo różne poglądy, byli tam ludzie wierzący i niewierzący. Nie widzę powodu, by nie jechać na spotkanie z tą grupą młodzieży. Podobnie jak przyjąłbym zaproszenie, gdyby Zjednoczona Prawica zorganizowała podobne spotkanie ze zróżnicowaną młodzieżą. Na Campusie Polska Przyszłości byli zarówno sympatycy, bądź członkowie różnych partii, jak i osoby bezpartyjne. Wartością wyjścia do nich jest też fakt, że w większości, choć nie wszyscy, ludzie ci się ze mną nie zgadzają.
Przeczytaj też:
W latach 90-ych odbywały się zloty młodzieży prawicowej. „Prawica” musi być tam brana w cudzysłów, bo byli tam owszem bardzo prawicowi narodowcy i sympatycy ZCHN, ludzie z antykomunistycznej Ligi Republikańskiej, ale też niekomunistyczna lewica, czy anarchiści. Różne subkultury. To było mocno non konformistyczne. Nie brak było ostrych dyskusji, także przyjeżdżali politycy. Dlaczego dziś prawica nie jest w stanie zorganizować takich zlotów?
Jak to mawiał lord Acton władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie. Rządzącym się wydaje, że zdobędą młodzież administracyjnie. Że na podstawie decyzji ministra Czarnka młodzież będzie prawicowa. Wydano podręcznik, z którego młodzież – niezależnie od wartości merytorycznej podręcznika, się wyśmiewa.
A myślenie rządzącej prawicy jest takie, że „wydamy podręcznik, skierujemy go na pocztę, od teraz każdy młody człowiek będzie wiedział, że punk rock jest zły, bikini zakazane, a erotyczne pojękiwania zniszczyły kulturę europejską”. Na litość Boską, jak się tak myśli, to się nie ma młodzieży. Jak się jest obrażonym o to, że młodzież ma różne poglądy, krytykuje władzę, to się nie ma młodzieży. I nawet jak się ma rację, to tej młodzieży się nie przekona.
Był Pan na tym campusie. W Pana ocenie to cenna inicjatywa społeczna, spotkanie młodych ludzi, czy może inicjatywa polityczna Rafała Trzaskowskiego, który dzięki campusowi jawi się jako polityk zdecydowanie bardziej otwarty i od prawicy i od walczącego głównie o twardy elektorat Donalda Tuska?
Oczywiście tam, gdzie za inicjatywą stoją politycy, są polityczne cele. I na pewno zyskuje na tym Rafał Trzaskowski. Ale jak ktoś działa w polityce to jest to normalne. Można w tym miejscu zapytać dlaczego partie polityczne, mające ogromne środki z budżetu państwa, nie wydają ich choćby na powołanie fundacji takich, jak Fundacja Adenauera. I dopiero Rafał Trzaskowski wystąpił z taką inicjatywą. Ale moje doświadczenie z campusu jest jednak inne.
Owszem, byli tam politycy, głównie opozycji, ale był też poseł Zbigniew Girzyński. Natomiast przede wszystkim spotkałem młodych ludzi. Jedni mówili, że są za PO, inni, że za PSL-em. Ale byli i tacy, którzy mówili: Panie Tomku, my jesteśmy wierzący, w kwestii aborcji to zgadzamy się z Panem. Boli nas jednak to, że Kościół nas zostawił. Byli i ludzie, którzy prosili obecnych księży o błogosławieństwo. Ja byłem tam półtora dnia. I nie było dnia bym z kimś nie rozmawiał.
Po panelu o Kościele jeszcze półtorej godziny trwała ożywiona dyskusja. Tematy rozmów były rozmaite. Z jednym młodym człowiekiem rozmawiałem o tym, jak wygląda relacja Pismo Święte – Wspólnota Kościoła. Z innymi o w Cerkwi w Ukrainie jest podział. Rozmawialiśmy o Duchu Świętym, ruchach charyzmatycznych. Oczywiście także o tym, co nas dzieli. Jeśli prawica chce odzyskać młodych niech zrobi takie spotkanie. A nie obraża uczestników tego campusu.
Jak wyglądał sam panel o Kościele?
Tam padło bardzo wiele ostrych, gorzkich słów. Ale też po emocjach tych ludzi, nawet złych, zranionych bądź zrażonych do Kościoła widać, że Kościół jest dla nich przestrzenią ważną. Jeśli ich zostawimy, odrzucimy, to oni na pewno od Kościoła się odwrócą.
Czyli paradoksalnie to, że antyklerykalizm przyjmuje u nich tak radykalną formę jest z punktu widzenia chrześcijaństwa powodem do optymizmu, bo oznacza, że ludziom tym Kościół nie jest jeszcze do końca obojętny?
Apokalipsa Św. Jana mówi: „abyś był zimny, albo gorący, ale nigdy letni!”. Ci ludzie, których spotkałem na campusie na pewno letni nie byli. Dotyczy to zarówno tych, deklarujących mocne przywiązanie do wiary, jak i tych mówiących, że mają już dosyć, niektórzy są nawet poza. Ale wszystkim – przynajmniej tym, uczestniczącym w tym panelu – zależało na Kościele. I mieli świadomość roli Kościoła w historii Polski. I pytali, czy kiedykolwiek będzie ono takie samo jak dawniej.
Przeczytaj też:
Inne tematy w dziale Polityka