Panika w Rosji przy granicy z Ukrainą. Ludzie przerażeni wybuchami
W Biełgorodzie - 30 km od granicy z Ukrainą - tłumy Rosjan próbowały uciec z miasta. W mediach społecznościowych pojawiły się filmy m.in. z tamtejszego dworca. Do paniki doprowadziły wybuchy, które było słychać w nocy z poniedziałku na wtorek.
Szczególne tłumy odnotowano na dworcu kolejowym. Spanikowani Rosjanie chcą wyjechać w głąb kraju z obawy przed ostrzałami. Ukraina oficjalnie nie przyznaje się do operacji specjalnych na terenie Federacji Rosyjskiej, ale wybuchy, dziwne pożary i akty dywersji mnożą się od początku inwazji. Pod koniec sierpnia pojawiły się też nagrania z dróg wyjazdowych miastach - w Biełgorodzie, podobnie jak na Krymie, tworzyły się wielokilometrowe korki.
Czytaj: Niemcy i Francja spiskują, by wywrócić plan zaostrzenia wiz dla Rosjan
Strona rosyjska przyznaje: eksplozje w Biełgorodzie
Nocne wybuchy zostały potwierdzone przez władze Biełgorodu. Winą za eksplozje tłumaczono... zniszczeniem pocisku wymierzonego w terytorium Ukrainy.
- Ukraina udowodniła, że nie liczy się statystyczna liczba sił, ale chęć oporu. Jest za wcześnie, by mówić o przełomie, ale panika w Biełgorodzie, a zwłaszcza polecenie wydane przez rosyjskich dowódców, by nie okazywać paniki i strachu w Chersoniu, mówią same za siebie - podsumował sytuację na froncie Linas Linkevicius, były szef MON Litwy.
Zrealizowano ważną inwestycję Funduszu Trójmorza. "Rozwój osi północ-południe"
GW
Inne tematy w dziale Polityka