Na ograniczeniu handlu w niedzielę zyskują nie tylko obywatele, pracownicy sieci handlowych, ale też na przykład gastronomia, bo więcej ludzi chodzi na spacery, odwiedza kawiarnie, restauracje, puby, a nie galerie handlowe. Zyskała turystyka, szczególnie ta mała, podmiejska, regionalna. Po prostu ludzie częściej wyjeżdżają na weekend, zamiast iść całą rodziną na niedzielne zakupy. Korzyści odniosła szeroko pojęta kultura: teatry, kina, muzea – mówi Salonowi 24 Janusz Śniadek, były przewodniczący Solidarności, poseł PiS.
Najbliższa niedziela jest jedną z nielicznych handlowych w roku. Przy okazji wciąż nie brakuje głosów, że zakaz handlu należałoby znieść, a może przynajmniej zawiesić w związku z sytuacją kryzysową. Jak odnosi się Pan do tych postulatów?
Janusz Śniadek: Pazerność sieci handlowych, niektórych liberalnych środowisk nie ma granic. Rozwiązania, polegające na zakazie handlu w niedzielę są typowe dla krajów europejskich. Jeżeli ktoś chce znoszenia zakazu handlu w Polsce to może najpierw niech zaproponuje takie rozwiązanie Niemcom, Francuzom, a więc przedstawicielom tych krajów, w których zakaz handlu obowiązuje od lat.
Przeczytaj też:
"Teraz będzie bardzo drogo, a potem bardzo tanio. Rosja mocno się przeliczy"
Tylko czy to rozwiązanie daje jakieś wymierne skutki dla gospodarki, polskich przedsiębiorstw, społeczeństwa?
Ależ oczywiście, że tak! Przede wszystkim rozwiązanie to, powtórzę podobne do istniejących w krajach zachodnich, wprowadzone zostało ze względów społecznych – chodziło o umożliwienie wolnych niedziel pracownikom oraz kulturowych. Celem było przywrócenie pewnego modelu spędzania niedzieli. I na tym modelu zyskują nie tylko obywatele, pracownicy sieci handlowych, ale też na przykład gastronomia, bo więcej ludzi chodzi na spacery, odwiedza kawiarnie, restauracje, puby, a nie galerie handlowe. Zyskała turystyka, szczególnie ta mała, podmiejska, regionalna. Po prostu ludzie częściej wyjeżdżają na weekend, zamiast iść całą rodziną na niedzielne zakupy. Korzyści odczuwa szeroko pojęta kultura – teatry, kina, muzea.
A co z pomysłem, że żeby skoro mamy kryzys, to nie na zawsze, ale choćby czasowo znieść ograniczenia w handlu niedzielę?
A czy gdy to zrobimy spadną ceny paliwa i prądu? Przybędzie koszul, chleba, czy innych towarów? No nie! Zyskają wielkie sieci, stracą natomiast wspomniane podmioty takie jak mała turystyka, czy gastronomia.
Niedawno był bardzo ostry spór wokół działań jednej z sieci handlowych, która postanowiła wprowadzić „saloniki czytelnicze” i w ten sposób obejść zakaz handlu. Po protestach się wycofała, czyli sprawa zakończona?
Absolutnie nie jest zakończona. Sieci handlowe co i rusz wymyślają rozmaite sposoby na obchodzenie prawa. Na miejscu klientów tych sieci poważnie bym się niepokoił. Bo skoro jakaś sieć handlowa tak swobodnie podchodzi do przepisów prawa, skąd klienci mają pewność, że nie będzie tak samo swobodnie podchodzić do jakości produktów, obsługi klienta, czy np. oznaczania terminu ważności towarów.
Przeczytaj też:
Carlsberg Polska apeluje do rządu. Chodzi o utrzymanie produkcji
Już niedługo w sklepach może zabraknąć kolejnych towarów. Wszystko przez brak CO2
Inne tematy w dziale Społeczeństwo