Rosja swoją bezpodstawną agresją na Ukrainę zapoczątkowała nową epokę. To epoka, w której nie ma już międzynarodowego systemu bezpieczeństwa. Opartego o porozumienia i traktaty – mówi Salonowi 24 Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, b. eurodeputowany, poseł Koalicji Obywatelskiej.
W środę, 24 sierpnia minie pół roku od inwazji Rosji na Ukrainę. Jak to wydarzenie zmieniło otaczający nas świat?
Dariusz Rosati: W sposób zasadniczy. Rosja, swoją bezpodstawną agresją na Ukrainę zapoczątkowała nową epokę. To epoka, w której nie ma już międzynarodowego systemu bezpieczeństwa. Opartego o porozumienia i traktaty, takie jak np. NATO-ROSJA. Swoim działaniem ten system Rosjanie całkowicie podeptali. Jesteśmy świadkami początku nowej ery.
Wojna, albo mówiąc ściśle ta faza wojny, bo w Donbasie konflikt trwał już od 2014 roku, ale wojna na tak dużą skalę trwa pół roku. Publicyści, eksperci od spraw międzynarodowych są zazwyczaj zgodni co do samej oceny agresji, ale spierają się co do oceny samych działań wojennych. Jedni twierdzą, że Rosja ma wciąż przewagę, okupuje znaczne tereny kraju. Inni wskazują, że rosyjski plan polegający na błyskawicznym opanowaniu Ukrainy i zainstalowaniu tam marionetkowego rządu nie powiódł się. Jak ocenić te pół roku pod względem militarnym?
Jest wiele zaskoczeń. Choćby sam fakt, że do inwazji doszło. Nieprzemyślanej, z pogwałceniem wszelkich zasad. Drugim zaskoczeniem jest jednak skala oporu Ukraińców, a trzecim błędów Rosjan. Wojna miała potrwać kilka dni, zakończyć się zainstalowaniem w Kijowie uzależnionego od Kremla rządu. Wiemy już, że to się nie uda. Rosjan nikt nie przywitał kwiatami, nie przekonali do siebie nawet rosyjskojęzycznej ludności. To było zaskoczeniem co najwyżej dla samych Rosjan. Ale chyba wszystkich zaskoczyła skala błędów rosyjskiej armii z początku wojny. Ona potykała się o własne nogi. Jakby kopiowała żywcem strategię z czasów stalinowskich – wysłać jak najwięcej swoich żołnierzy, nie liczyć się ze stratami, ale poprzez przewagę liczebną przy wielkich stratach własnych zmiażdżyć wroga. Ale taka strategia nijak się ma do prowadzenia wojny w XXI wieku. Rosja poniosła też klęskę polityczną. Straciła wiarygodność. Doprowadziła do niespotykanej w ostatnich latach jedności krajów zachodnich. Wreszcie – dwa neutralne kraje, Finlandia i Szwecja (po dwustu latach!) neutralności wstępują do NATO. To wielka klęska polityki Federacji Rosyjskiej. Do tego są nałożone na Rosję sankcje, jest mocne wsparcie dla Ukrainy w postaci broni, sprzętu. Oczywiście niektórzy narzekają, że jest ono niewystarczające. I ja też uważam, że mogłoby być większe. Ale i tak mamy do czynienia z zupełnie nową sytuacją.
Wojna wciąż jest nierozstrzygnięta. A czas zdaniem części ekspertów może działać na korzyść Rosji.
Nie do końca, po części działa na korzyść, po części na niekorzyść – bo w perspektywie kolejnych miesięcy skutki zaczną przynosić sankcje nałożone na Rosję. Ale zgadzam się – sytuacja na froncie jest na ten moment patowa. To będzie swego rodzaju test na przeczekanie. Wojnę przegra ten, kto pierwszy się zmęczy. Zobaczymy czy pierwsza zmęczy się Rosja, czy wspierający Ukrainę Zachód, który ponosi też koszty trwającej wojny. Bo w poświęcenie i determinację Ukraińców nie wątpię i jestem przekonany, że z tej strony zaangażowania do końca nie zabraknie.
Przeczytaj też:
Inne tematy w dziale Polityka